Skoki narciarskie. Małysz, Stoch. I koniec

Adam Małysz szósty, Kamil Stoch jedenasty w sobotnim konkursie indywidualnym. W niedzielę drużyna spisała się słabo i spadła z podium FIS Team Tour.

Dzień przed końcem rywalizacji, na którą składały się wyniki konkursów w Willingen i Klingenthal, Polskę wyprzedzali tylko Austriacy. Nad Niemcami drużyna trenera Łukasza Kruczka miała ponad 17 punktów przewagi, nad Norwegią prawie 60. O kolejności miał decydować konkurs drużynowy.

Małysz i Stoch przystępowali do niego po przyzwoitym występie w indywidualnym. Małysz był szósty, ale miał nietypowy jak na siebie problem, który przeszkodził mu w walce o podium. - Oprócz tego, że bolał mnie brzuch i miałem rozwolnienie, to moje skoki były bardzo dobre. Wziąłem tabletki i podczas konkursu było lepiej, ale czułem się otumaniony. Zjadłem to samo co wszyscy, widocznie coś mi nie podpasowało. Oby nie była to jakaś sztuczka Niemców, bo wówczas nic więcej już bym tutaj nie zjadł - śmiał się Adam, który pecha miał poza skocznią i na skoczni. Dostał aż 19,9 pkt bonusu za niekorzystny wiatr! Skakał w najgorszych warunkach ze wszystkich. - Mam nadzieję, że będzie tak jak rok temu, kiedy miałem pecha przez cały sezon, a na igrzyskach było dobrze. Liczę, że tak samo będzie na MŚ w Oslo. Stoch zajął przyzwoite 11. miejsce - choć uwielbia skakać na mamutach, w Oberstdorfie nigdy nie zakwalifikował się do konkursu, a w MŚ w lotach był 34.

W niedzielę obaj potwierdzili wysoką formę - 207 i 210,5 m Małysza dałoby mu bardzo wysokie miejsce. Stoch byłby na granicy pierwszej i drugiej dziesiątki. Jednak Piotr Żyła i Stefan Hula skakali beznadziejnie, szczególnie w pierwszej serii. To wtedy Polskę najpierw wyprzedzili Niemcy, a potem Norwegowie. W drugiej serii nic się nie zmieniło, Polska zajęła szóste miejsce.

Zdegustowany Małysz tylko kręcił głową, kiedy oglądał wyczyny kolegów. Drużyna wciąż nie ma skoczka numer trzy i cztery, nie mówiąc o wartościowym rezerwowym.

Za tydzień loty w norweskim Vikersund, gdzie podobno można lądować na 250. metrze!

80 245

metrów w 344 indywidualnych konkursach PŚ przeleciał na nartach Adam Małysz. To tyle, co z Wisły do Kościeliska pod Zakopanem. Obliczył to kibic i statystyk Małysza Bohdan Żurowski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.