Czego brakuje Małyszowi

Spieprzyłem pierwszy skok - mówił w Oberstdorfie Adam Małysz. Gdyby dwa razy skoczył tak jak w drugiej serii, byłby na podium. A tak zajął dopiero 11. miejsce. Wygrał faworyt 59. Turnieju Czterech Skoczni Thomas Morgenstern

Tak relacjonowaliśmy na żywo pierwszy konkurs TCS

"Morgi" może powtórzyć wyczyn Hannawalda z sezonu 2001/02 i wygrać wszystkie konkursy. Ma na to duże, a nawet bardzo duże szanse. Jest w nieprawdopodobnej formie, nie psuje niczego. Chciałbym spróbować pokrzyżować jego plany. W nowym roku muszę ustabilizować swoje skoki, bo wiem, że stać mnie na więcej, niż tutaj pokazałem - powiedział Małysz.

Był bardzo rozczarowany przede wszystkim pierwszą serią. Miał niemal najgorsze warunki ze wszystkich, wiało mu w plecy z siłą 0,59 m/s. Mocniej dmuchnęło tylko Japończykowi Noriakiemu Kasaiemu. - Nie zwalam winy na wiatr, to moja wina - dodał Adam. - Ale przy obecnym rygorystycznym regulaminie dotyczącym sprzętu i podwyższeniu BMI, przez co każdy skoczek musiał przytyć albo skrócić narty, najmniejszy nawet podmuch ma znaczenie. Dodawane bądź odejmowane punkty za wiatr w plecy albo pod narty nie rekompensują w stopniu takim, jak powinny.

TCS: Małysz poza '10'. Morgenstern jak Hannawald?

Ale to właśnie dodane punkty uratowały Małysza i dały mu awans do drugiej kolejki. Kiedy wylądował na 115. metrze, spodziewane emocje przerodziły się w nerwy i strach, że po raz pierwszy w XXI wieku w Oberstdorfie zabraknie go w drugiej serii. - Też sobie tak pomyślałem - przyznał Małysz. - To był zbyt ostrożny skok. W ogóle nie zaryzykowałem, nie kombinowałem. Chciałem tylko normalnie pofrunąć. I popełniłem błąd. Nogi źle mi wyjechały na progu i właściwie z niego spadłem. Dlatego zabrakło mi metrów. Od rozegranych 26 grudnia mistrzostw Polski w Zakopanem zacząłem się wycofywać na progu, to na Wielkiej Krokwi zacząłem spóźniać odbicie.

Małysz wszedł do drugiej serii jako jeden z pięciu przegranych z najlepszymi wynikami. Rywalizował z najlepszym obecnie skoczkiem świata, liderem PŚ, Morgensternem. Wydawało się jednak, że Austriak skoczy dalej o kilka metrów, tymczasem wylądował o 16,5 m dalej i dostał ponad 30 punktów więcej! Małysz zajmował dopiero 21. lokatę.

Do drugiej serii awansował też Kamil Stoch. Miał jeszcze więcej szczęścia. - Wszedłem kuchennymi drzwiami - przyznał. Przegrał pojedynek z Rune Veltą, ale Norweg został zdyskwalifikowany za wadliwy sprzęt. Stoch, którego stać na miejsce w czołowej piętnastce, skoczył w pierwszej serii 118 m. Przy lądowaniu zachwiał się, jakby po raz pierwszy w życiu miał narty pod butami. Ledwo zdołał utrzymać równowagę, został bardzo nisko oceniony. - Co się stało? Na buli nagle wyrosło wielkie drzewo i chciałem je ominąć. Nie jestem wkurzony, tylko śmieję się z własnej głupoty. Po wylądowaniu pukałem się palcem w kask, bo skok zepsułem koncertowo. Spóźniłem odbicie o jakieś pięć metrów - mówił Stoch po pierwszej serii. Nie przebrnęli jej Stefan Hula, Dawid Kubacki i Marcin Bachleda. Wszyscy oddali równe, kiepskie skoki. Żaden nie doleciał do 120 m. Sensacją pierwszej - słabej i mało emocjonującej serii - było odpadnięcie zwycięzcy wtorkowych kwalifikacji Fina Villego Larinto.

W drugiej serii Stoch przesunął się o dwa miejsca, a Małysz aż o dziesięć. Skoczył 131,5 m. - To nie był jakiś wyjątkowy skok, taki normalny w moim wykonaniu - wzdychał.

Wydawało się, że podium będzie wewnętrzną sprawą Austriaków - po pierwszej serii na czele było ich czterech. Ale wbił się między nich Fin Matti Hautamäki, który awansował z miejsca siódmego na drugie. Nie zdołał pokonać tylko Morgensterna. - On i może jeszcze Hautamäki są na razie poza moim zasięgiem - mówił Małysz. - Żeby z nimi rywalizować, nie wolno mi popełniać błędów. Stać mnie na dużo więcej. Nie tracę nadziei, do pierwszego miejsca jest bardzo daleko, ale cuda w skokach się zdarzały - mówił Małysz, od którego w drugiej serii lepsi byli tylko Morgenstern, Hautamäki, Szwajcar Simon Ammann i Austriak Martin Koch.

Ostatnie, 31. miejsce w konkursie zajął legendarny Fin Janne Ahonen, którego TCS kochał jak żadnego innego skoczka w historii. Rówieśnik Małysza wygrał go aż pięć razy, trzy razy był drugi, dwa razy trzeci.

A Morgenstern, choć jest mistrzem świata i olimpijskim oraz zdobywcą Puchar Świata, w TCS nie zwyciężył nigdy. Jeśli w Nowy Rok wygra w Garmisch-Partenkirchen, triumf będzie w zasięgu ręki. Zostanie jeszcze tylko konkurs w Innsbrucku (3 stycznia) i Bischofshofen, gdzie 6 impreza się skończy.

5

konkursów PŚ wygrał w tym sezonie Thomas Morgenstern. Z ośmiu

Twoje Białe Szaleństwo: poznaj zwycięzcę!

Więcej o:
Copyright © Agora SA