Małysz: Moje wszystkie igrzyska

Kanadyjskie igrzyska zapamiętam przede wszystkim z bardzo uprzejmych policjantów. Stali godzinami na mrozie i zawsze potrafili się uśmiechnąć. Inaczej niż osiem lat temu w Stanach, gdzie byli strasznymi służbistami - mówi dwukrotny wicemistrz olimpijski z Vancouver

To moje czwarte igrzyska. Najlepsze, najpiękniejsze w życiu. Z dwoma srebrnymi medalami. Kanadyjczycy byli niesamowicie uprzejmi, szczególnie policjanci. Jak kontrolowali, to z uśmiechem na ustach. Byli życzliwi, przyjaźnie nastawieni, chcieli pomagać. Obojętnie, czy stali na mrozie czy w namiotach z przeciągiem. Życzyli powodzenia, pytali skąd jesteśmy. Mają o Polakach bardzo dobre zdanie.

Wanna w Nagano

Moje pierwsze igrzyska to Nagano w 1998 roku. Jechałem podekscytowany i na początku przeżyłem szok. Mieszkaliśmy w małym, prywatnym pensjonacie "Nostalgia", a nie w wiosce. Poszliśmy wieczorem się umyć - właściciele nie pozwolili wypuścić z wanny wody, w której wcześniej sami się kąpali. Kazali tylko się opłukać pod prysznicem, a jak komuś było mało - mógł wejść do wanny z mydlinami. Szok. W pokojach było ciasno, że jak wstawiłem torbę, nie było jak przejść. Ale za to japońscy gospodarze zrobili nam na kolację placki ze skwarkami. Tym nas ujęli i zszokowali, ale warunki były tak spartańskie, że przenieśliśmy się do wioski. Japończycy byli zrozpaczeni. Na skocznię, z wioski, musieliśmy codziennie jechać przez 45 minut busem, ale przynajmniej czułem atmosferę igrzysk.

Kontrole w Salt Lake City

Do Salt Lake City jechałem jako faworyt. Zdobyłem dwa medale, ale żadnego złotego. Igrzyska były pół roku po zamachach 11 września. Kontrole były okropne, wyczerpujące. Sprawdzano nas co chwilę, policjanci byli surowi. Mieliśmy tego dość, co chwila się legitymowaliśmy, zdejmowaliśmy kurtki. Wykonywali swoje obowiązki na chłodno. Stamtąd wyjechałem zadowolony z dwóch medali, choć potem przyznałem że brąz i srebro zamieniłbym na jedno złoto. Ale Ammann wyskoczył jak diabeł z pudełka.

Willa w Turynie

W Turynie nie mieszkaliśmy w wiosce, nie czułem że jestem na igrzyskach. Nie żałuję, sporo osób w wiosce zatruło się jedzeniem. Tam ciągle coś nie pasowało, ciągle czegoś brakowało. My mieszkaliśmy w ponad stuletniej willi. Jak wszedłem do swojego pokoju na piętrze, gdzie spali zawodnicy, zobaczyłem wielkie łóżko i pajęczyny nad nim. Czarne ściany, które kiedyś były białe. I mnóstwo książek poukładanych na półkach zbitych - jakby to u nas w Wiśle powiedziano - z okorków czyli odpadów z desek. Poczułem się jak w jakimś horrorze i pomyślałem: nie zasnę. I rzeczywiście nie mogłem spać. Było cholernie zimno, na górze szwankowało ogrzewanie. W nocy wstałem i szukałem, jakiegoś koca żeby się ogrzać. Trząsłem się z zimna, łaziłem po pokoju i piętrze. Zszedłem na dół, gdzie mieszkała właścicielka i trenerzy. I znowu szok. Pomyślałem "k..a, to my tam marzniemy, a oni tu mają cieplutko jak u Pana Boga za piecem". Napaliłem sobie w kominku w salonie i tam usnąłem. Następnego dnia trenerzy grali w tym salonie w karty przy piwku. O północy powiedzieli: "kończymy, Adam zaraz przyjdzie tu się wyspać". Było fajnie od każdej strony, tylko nie tej sportowej. Nie byłem w formie, nie było Hannu Lepistoe i dobrego przygotowania.

Medale w Vancouver

Teraz żałuję trochę, że nie zobaczyłem Vancouver. Ale sportowe emocje i wzruszenia, dekoracje, wynagrodziły mi wszystko. To moje najpiękniejsze igrzyska. Żyję emocjami związanymi z medalami.

Za cztery lata do Soczi już raczej nie pojadę w roli sportowca. Może działacza? Może menedżera? A może gościa honorowego? Ale skakał raczej nie będę.

Vancouver 2010 na Sport.pl

Na portalu Sport.pl codziennie od godz. 17 relacje Z Czuba i na żywo, całą dobę relacje prosto z Kanady od naszych specjalnych korespondentów, wideo komentarze, rozmowy z naszymi gwiazdami i komplet wyników, także tych z nocy polskiego czasu. A o godz. 9 rano w Radiu TOK FM magazyn olimpijski Michała Pola - oraz stream wideo live w naszym portalu.

Zespół Sport.pl przygotowuje też "Gazetę olimpijską" - codziennie do kupienia z "Gazetą Wyborczą".

SPORT.PL na FACEBOOK-u - wejdź na nasz profil, zostań fanem. Komentuj, dyskutuj, radź! ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA