Apoloniusz Tajner: Lepistö może być trenerem Małysza

Hannu Lepistö na pewno nie będzie trenerem polskiej kadry. Ale jeśli Adam zażyczy sobie trenować z nim indywidualnie, to czemu nie? - mówi Sport.pl i Gazecie Wyborczej prezes Polskiego Związku Narciarskiego.

Hannu Lepistö: Adam może znów być wielki ?

Wczoraj prezes Tajner wrócił z dwutygodniowych wakacji w Laosie i Kambodży. Nie widział więc załamania formy Adama Małysza ani Justyny Kowalczyk, gdy zdobywała czwarte miejsce w Tour de Ski, czyli najbardziej prestiżowej imprezie biegów narciarskich.

Robert Błoński: Takie wydarzenia w narciarstwie klasycznym, a pan w Kambodży...

Apoloniusz Tajner: Czyżby "Wyborcza" dokładała mi do wyjazdu? (śmiech)

Urlop w takim momencie? Nie wiedział pan, że na przełomie roku jest Turniej Czterech Skoczni i Tour de Ski?

- Wyjazd w tym terminie był świadomym działaniem. Największą pracę przy skoczkach i narciarzach wykonuje się od kwietnia do listopada. Wtedy trzeba szukać sponsorów, podpisywać kontrakty, zatrudniać trenerów, asystentów, zapewniać zaplecze, logistykę itd. Kiedy wchodzi się w okres startowy - nieważne, czy prezes jest, czy go nie ma. Czasem może nawet przeszkadzać. Nie czuję żadnej niestosowności, że pojechałem. Wręcz odwrotnie. Gdybym był i się kręcił na Turnieju koło skoczków, to byłoby, że się wtrącam.

To tak, jakby prezes PZPN Grzegorz Lato nie pojechał na mundial z udziałem polskich piłkarzy.

- Na MŚ do Liberca się wybieram.

Prezes PZPN jest zawsze na najważniejszych meczach reprezentacji.

- Zaraz dojdziemy do wniosku, że Adam słabo skakał, bo prezesa nie było. I z tego samego powodu Justyna dobrze pobiegła w TdS. Justyna ma w sztabie sześć osób, u skoczków jest osiem. Siódma albo dziewiąta, nawet prezes, nie była potrzebna. Opowiadanie, że Tajner steruje Kruczkiem z tylnego siedzenia, to manipulacja. Takie zachowanie nie jest w moim stylu. Ale teraz to mój obowiązek, by poznać, gdzie jest przyczyna złych skoków. Przygotowania przebiegły dobrze. Pytanie więc, dlaczego nie wyszło. Zima może się jeszcze dobrze skończyć, ale odpowiedzi trzeba szukać już. Zwołam konsylium trenerów, żeby omówić sytuację. Wierzę, że Adam "odpali" już wkrótce, bo czuje się mocny.

Nie widziałem jego skoków, ale wiem, że ma problemy z techniką, że popełnia sporo błędów. Po przylocie do Polski dowiedziałem się, że Adam jest w Lahti. Po rozmowach z Kruczkiem i profesorem Jerzym Żołądziem [fizjolog kadry] Adam zapytał Hannu, czy może przyjechać. To trener, którego lubi, z którym mamy dobry układ. Od strony warsztatowej nigdy nie miałem i nie mam Lepistö nic do zarzucenia. Pod względem atmosfery w ubiegłym sezonie cała grupa siadała. Trener nie miał, poza Adamem, kontaktu niuansowo-mentalnego z zawodnikami. Bariera językowa była za duża.

Więc Małysz zadzwonił do Fina...

- Co roku, od pięciu czy sześciu sezonów, Adam między zgrupowaniami jeździł do swojego wujka i byłego trenera Jasia Szturca, żeby ten podpowiedział mu różne rzeczy. To nic złego. Niech autorytety spojrzą po swojemu, na co dzień można czegoś nie zauważyć.

Hannu Lepistö może wrócić jako trener kadry?

- Na pewno nie do takiego układu, jaki był. Ale jeśli Adam potrzebuje takich konsultacji i zwrócił się o nie do Hannu, to zobaczymy, jaki to da efekt. I czy na bazie tego nie utworzy się indywidualny układ Adama z Lepistö. Do tej pory zawsze chciał trenować w grupie, nigdy osobno. Ale skończył 30 lat i normalne, że wszystko można próbować układać inaczej. Loitzl i Ammann też trenują indywidualnie.

Czyli jeśli Małysz zechce, Lepistö może być jego osobistym konsultantem? Bo przecież na stałe do Polski nie przyjedzie.

- Może i tak być. Łukasz Kruczek też ma dobry kontakt z Hannu, którego był asystentem. Znają się i lubią. Lepistö wprowadzał w zespole spokój. Miałem do niego żal o jedno: że tyle czasu spędza w Finlandii. Łukasz robił za niego całą warsztatową robotę, a Hannu jako autorytet stał z tyłu i się przyglądał. Zabezpieczał spokój na wielkich imprezach. Teraz pora, by zrobić kilka spotkań i znaleźć przyczyny, dlaczego jest tak źle. To nie będą jakieś "dywaniki", tylko rzeczowe rozmowy, bo jest gorzej niż w poprzednim, też słabym sezonie. Zaczekajmy do powrotu Adama. Lepistö to fachowiec, wybiera najprostsze rozwiązania. Nie komplikuje sobie i zawodnikowi życia.

Czyli pozycja Kruczka jest niezagrożona?

- Chłopak robi dobrą robotę, stara się. W technikę wkradł się błąd, który trzeba naprawić. Ale nie zmianą trenera.

W Lahti Kruczek też porozmawia z Lepistö?

- Łukasz nie poleciał do Finlandii. I całe szczęście. Musi zająć się innymi zawodnikami, przygotować ich na PŚ w Zakopanem.

Ale we wtorek sekretarz generalny PZN Grzegorz Mikuła mówił, że Kruczek ma bilet na środę do Lahti.

- Chciał tam być z poczucia obowiązku, ale doszliśmy do wniosku, że nie ma po co lecieć do Finlandii. Poleciał przecież asystent Łukasza Robert Mateja, w razie czego nakręci skoki Adama i pokaże je Hannu. Chodzi o to, by na Małysza zerknął ktoś z zewnątrz.

To wotum nieufności wobec Kruczka.

- Nie, bo o wszystkim wiedział. Do mnie dzwoniły dwie osoby z zarządu i mówiły: "Polo, jedź do Lahti i zobacz, co się dzieje". Pytałem: po co? Adam uciekł aż za morze, żeby się schować, mieć spokój i potrenować z trenerem, do którego ma zaufanie.

A do Kruczka jeszcze ma?

- Nie wiem, proszę pytać Adama. Ja mam.

Kruczek musi odejść, Tajner powinien odejść ?

Lepistoe: Powrót do Polski? wszystko jest możliwe

- Skoro jeden z najlepszych skoczków świata ma kłopoty i szuka pomocy, nikt przy zdrowych zmysłach nie odpowiedziałby mu "nie" - powiedział Hannu Lepistoe.

Przeczytaj co jeszcze powiedział Fin ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA