Fatalnie rozpoczął się dla Kubicy rajdowy sezon. Polak miał problemy z elektryką w fieście już na drugim odcinku specjalnym rajdu. Mówił, że zgasły mu światła i padł alternator, a auto kilka razy gasło. Udało się je na szczęście zresetować i dojechać do mety. Na tym jednak nie koniec kłopotów.
Polak musiał stawić się na godz. 23.40 w strefie serwisowej. Za każdą minutę spóźnienia dostałby 10 sekund kary. Gdyby nie udało mu się dotrzeć na serwis 40 minut po północy, kara wyniosłaby 10 minut. Polak wraz z pilotem Maciejem Szczepaniakiem rozpoczęli walkę z czasem. Najpierw próbowali nieco nareperować auto tuż za metą odcinka, a potem popędzili w kierunku Gap, gdzie znajduje się baza rajdu.
Około 70 km od Gap zatrzymała ich policja. O zdarzeniu poinformował Colin Clark, dziennikarz i komentator WRC. Na swojego Twittera wrzucił zdjęcie stojącej na poboczu Fiesty z komentarzem, że Polak został zatrzymany przez funkcjonariuszy za brak świateł. Później przesłał kolejną fotografię, na której widać, jak Kubica wraz z pilotem Maciejem Szczepaniakiem próbują coś naprawiać pod maską, a następnie napisał, że załoga zrezygnowała z dalszych prób i odpuściła walkę o przywrócenie auta do stanu używalności i dojechanie do serwisu na czas lub z niewielkim spóźnieniem. Informacje potwierdził oficjalny Twitter WRC.
Oznacza to, że, jeśli Kubica pojawi się w piątek na starcie do trzeciego oesu, otrzyma 10 minut kary za niestawienie się w serwisie w wyznaczonym czasie i przekroczenie limitu spóźnień. Należy do tego doliczyć jeszcze ponad pięć minut strat, jakie poniósł na dwóch czwartkowych oesach. Do drugiego dnia rajdu przystąpi wtedy z ponad 15-minutową stratą do lidera.
Liderem Rajdu Monte Carlo jest Francuz Sebastien Loeb (Citroen DS3 WRC).
Tak wyglądają najszybsze rajdowe samochody świata. Który jest najładniejszy?