Rajd Szwecji. Kolcem w śnieg

Wiedza Roberta Kubicy o wyczynowej jeździe po śniegu ogranicza się do dwóch dni testów i rad Marcusa Gronholma. A w Rajdzie Szwecji do przejechania będzie aż 325 km odcinków specjalnych i ponad 1200 km dojazdówek. To może być najtrudniejszy w tym roku test dla polskiej załogi. Kubica podczas pierwszego OS-u zmierzy się z mistrzem świata - Sébastienem Ogierem. Relacja na żywo z pierwszego dnia rajdu od godz. 20 na Sport.pl.

Polakowi brakuje doświadczenia na śniegu, ale w ostatni weekend mógł uczył się w towarzystwie Marcusa Gronholma, byłego mistrza świata i pięciokrotnego zwycięzcy Rajdu Szwecji. Nagrania z jazd w okolicy Angland pokazały, że Kubica szybko pojął, jak radzić sobie z koleinami na drodze, śnieżnymi bandami na poboczach i specyficzną przyczepnością. Gdy kierowca nabierze właściwych nawyków, odbijanie się od zasp przy wysokiej prędkości sprawia więcej frajdy niż problemów. A dla zawodników, którzy przesadzą jest jeszcze wyjście awaryjne - łopata w bagażniku.

Kubica robił na śniegu błyskawiczne postępy, zachwycając Gronholma. - Tak, to najbardziej utalentowany kierowca, obok którego siedziałem - powiedział Fin w rozmowie z "Autosportem". - OK, może jego prędkość była trochę niepokojąca, na niektórych partiach było bardzo szybko i myślałem "o cholera", ale nie mieliśmy żadnych przygód, żadnych problemów - mówił.

Rady dwukrotnego mistrza świata pomogą Kubicy znaleźć właściwie tempo podczas zawodów, ale nie zastąpią doświadczenia. A Rajd Szwecji to wyjątkowa impreza, jedyna w pełni zimowa runda mistrzostw świata i sporo nowości dla polskiego kierowcy. Przede wszystkim jazda na oponach wyposażonych w 384 kolców o dł. 6,5 mm. - Mogą się przytrafić różne warunki, co komplikuje sprawę dla zespołu technicznego. Na świeżym śniegu kolce nie mają się jak wgryźć w podłoże i samochód może się obracać na drodze. Idealną nawierzchnią jest lód. Wtedy kolce zapewniają przyczepność, linia jazdy jest precyzyjna, a hamowanie bardzo skuteczne. Z kolei na szutrze łatwo uszkodzić kolce, a wtedy opony już nie pracują dobrze - tłumaczy Didier Clement, inżynier Citroena.

Historia pewnej hopy

W najbliższy weekend prawdopodobnie najbliżej będzie do tych ostatnich warunków. W Szwecji przyszła odwilż, temperatura na weekend rzadko spadać będą poniżej zera. W okolicy jest sporo śniegu, ale akurat nie na drogach, na których może wychodzić szuter. Pędzące z ogromną prędkością auto, zostawiające za sobą pióropusz śniegu i łatwo wchodzące w kontrolowany poślizg, może być w tym roku rzadkim widokiem.

Co wcale nie znaczy, że nie będzie efektownie. Na sobotnim odcinku Vargasen auta przejadą przez Colin's Crest, czyli "hopę Colina", nazwaną tak na cześć słynącego ze spektakularnego stylu Colina McRae. Co roku organizatorzy przyznają nagrodę dla załogi, która wykona tam najdłuższy skok samochodem. Oficjalnym rekordzistą "Colin's Crest" jest Amerykanin Kan Block, któremu w 2011 roku zmierzono 37 m. Ale taki sam wynik osiągnął podobno już wcześniej kompletnie nieznany Norweg Marius Aasen, w starszej i słabszej Subaru Imprezie. - To się stało przez pomyłkę. Miałem 18 lat i to był mój pierwszy sezon. Miałem nieprecyzyjne notatki. Gdy byliśmy już w powietrzu, wiedziałem, że skoczymy daleko. Na szczęście dobrze wylądowaliśmy i mogliśmy jechać dalej. To nie było takie trudne, ale następnym razem skoczyłem tylko jakieś 20 m - relacjonował.

Skandynawia kontra reszta świata

Bez względu na warunki faworytami Rajdu Szwecji zawsze są Finowie i kierowcy ze Skandynawii. W latach 1950-2003 zawody wygrywali wyłącznie Szwedzi i Finowie, ich dominację w ostatnich 10 latach przełamywali tylko Francuzi Sebastien Loeb (2004) i Sebastien Ogier (2013) oraz Norweg Petter Solberg (2005). - Rajd premiuje skandynawskich kierowców, ale poprzedni rok pokazał, że tutaj każdy może być szybki. To jeden z tych rajdów, gdzie musisz atakować, ale na wąskich sekcjach trzeba też być dokładnym. Tor jazdy robi się bardzo wąski tor jazdy i gdy podejmie się za duże ryzyko, łatwo można sobie narobić problemów - mówi Mikko Hirvonen.

Fiński kierowca M-Sportu marzy o powrocie na podium WRC. Faworytami rajdu są jednak mistrz świata Ogier, Fin Jari-Matti Latvalą i Norweg Mads Ostberg, który był najszybszy na porannym odcinku testowym.

Kubica uzyskał siódmy czas i powtórzenie tego wyniku w rajdzie - biorąc pod uwagę jego brak doświadczenia - byłoby sukcesem. Do zawodów jak zwykle zgłosiło się mnóstwo kierowców w autach WRC. W tym roku będzie ich aż 18, a do stawki regularnie walczącej w mistrzostwach świata dołączyli m.in. utalentowani Ott Tanak i Craig Breen, bardzo doświadczony Norweg Henning Solberg czy Polak Michał Sołowow, startujący z Maciejem Baranem, byłym pilotem Kubicy. Kto wie, czy do czołówki nie spróbuje się wbić 23-letni Szwed Pontus Tidemand. Pasierb Solberga wygrał w poprzednim sezonie mistrzostwa JWRC, a ostatnio pokonał Ostberga w norweskim Mountain Rally, gdzie pomógł mu dobór opon - Tidemand jechał na cieńszym ogumieniu, dozwolonym w mistrzostwach Norwegii, Ostberg wybrał grubsze, przystosowane do rajdów mistrzostw świata.

Fiesta szybka na śniegu

Szwed pojedzie Fordem Fiestą WRC, taką samą jak Robert Kubica. Do tej pory przygotowywane przez M-Sport auto na śnieżnych drogach sprawdzało się bardzo dobrze. - Z doświadczenia wiemy, że Fiesta jest naprawdę mocna na szybkich sekcjach i dobrze było przekonać się, że znów mam to samo dobre odczucie - mówił przed rajdem Hirvonen.

On jednak ma za sobą już 10 startów w Szwecji. Dla Kubicy rajd będzie kompletnie nowym doświadczeniem. Cel pozostaje niezmienny - przejechać jak najwięcej kilometrów i poznać trasy, z myślą o kolejnych startach. - Szczerze mówiąc, to nie wiem, czego oczekiwać. Na pewno będzie to dla mnie wielkie wyzwanie - powiedział polski kierowca. Więcej wiedzy o rajdzie ma jego pilot Maciej Szczepaniak, dla którego będzie to czwarty start w imprezie.

Rajd zacznie się od niespełna 4-kilometrowej próby na torze w Karlstad, na którym kierowcy ścigają się parami wyłonionymi na podstawie typów kibiców. Kubica pojedzie w ostatniej parze - z aktualnym mistrzem świata i zwycięzcą Rajdu Monte Carlo - Sébastienem Ogierem. Prawdziwa jazda rozpocznie się w czwartek, gdy do przejechania będzie 60 km bez przerwy na serwis, co może być sporym wyzwaniem dla opon. W piątek i sobotę na załogi czeka po osiem odcinków przedzielonych jednym serwisem. W ciągu czterech dni zawodnicy przejadą ponad 1500 km, z czego 325 km odcinków specjalnych.

Harmonogram Rajdu Szwecji (325,63 km OS);

Środa, 5 lutego:

20 OS1 Karlstad OS (3,99 km)

Czwartek, 6 lutego:

10.54 OS 2 Torsby 1 (7,03 km)

12.29 OS 3 Kirkenar 1 (7,16 km)

13.04 OS 4 Finnskogen 1 (16,82 km)

14.54 OS 5 Kirkenar 2 (7,16 km)

15.29 OS 6 Finnskogen 2 (16,82 km)

16.59 OS 7 Torsby 2 (7,03 km)

Piątek, 7 lutego:

8.16 OS 8 Lesjöfors 1 (15,00 km)

9.28 OS 9 Fredriksberg 1 (18,15 km)

10.15 OS 10 Rämmen 1 (22,76 km)

10.56 OS 11 Hagfors Sprint 1 (1,87 km)

13.08 OS 12 Lesjöfors 2 (15,00 km)

14.20 OS 13 Fredriksberg 2 (18,15 km)

15.07 OS 14 Rämmen 2 (22,76 km)

15.48 OS 15 Hagfors Sprint 2 (1,87 km)

19 OS 16 Karlstad OS 2 (1,90 km)

Sobota, 8 lutego:

7.55 OS 17 - Hara 1 (11,32 km)

8.33 OS 18 - Torntorp 1 (19,26 km)

9.07 OS 19 - Vargasen 1 (24,63 km)

10.25 OS 20 - Varmullsasen 1 (15,87 km)

12.24 OS 21 - Hara 2 (11,32 km)

13.02 OS 22 - Torntorp 2 (19,26 km)

13.36 OS 23 - Vargasen 2 (24,63 km)

15.13 OS 24 - Värmullsasen 2 (Power Stage) (15,87 km)

Więcej o:
Copyright © Agora SA