MŚ 2010. Hiszpania mistrzem świata pierwszy raz w historii! Złoty strzał Iniesty!

Bramka Andresa Iniesty w końcówce dogrywki zadecydowała o zwycięstwie Hiszpanii w wielkim finale turnieju mistrzostw świata w RPA. To pierwszy Puchar Świata zdobyty przez Hiszpanów w historii ich występów na mundialach.

Kiedy wydawało się, że piłkarze rywalizację o mistrzostwo świata rozstrzygną dopiero w serii rzutów karnych, Hiszpanie wyprowadzili decydujący cios. W 117. minucie po podaniu Fabregasa, Andres Iniesta strzałem z woleja w długi róg umieścił piłkę w siatce Holendrów i wprawił w euforię hiszpańskich kibiców. Holendrzy do ostatnich sekund atakowali rozpaczliwie, ale rezultatu ostatecznie nie zdołali odmienić.

Seria żółtych kartek

Spotkanie rozpoczęło się obiecująco. Holendrzy wiedzieli, że nie mogą pozwolić rywalom na swobodne rozgrywanie piłki i atakowali mistrzów Europy wysoko pod ich polem karnym. Taka taktyka mogła im się opłacić już 8. minucie. Po błędzie Busquetsa, Casillasa prawie zaskoczył Kuyt, ale jego strzał zza pola karnego był zbyt lekki.

Pierwsi dogodną okazję mieli jednak Hiszpanie. Po dośrodkowaniu Xaviego z rzutu wolnego, walkę z obrońcami w polu karnym wygrał Sergio Ramos. Uderzenie głową hiszpańskiego obrońcy świetnie obronił Stekelenburg. Strzał próbowali jeszcze dobijać Villa, ale swojego bramkarza dobrze asekurowali obrońcy.

Obrońca Realu od początku przejawiał ogromną ochotę do gry. Imponował grą w ofensywie i siał popłoch w szeregach Pomarańczowych rajdami prawym skrzydłem. W 12. minucie swój taniec z piłką zakończył potężnym strzałem, który ostatecznie wybili obrońcy.

I to było wszystko, jeśli chodzi o piłkarskie fajerwerki w pierwszej połowie. Potem mecz się zaostrzył, a sędzia Howard Webb nie był dla zawodników pobłażliwy. Przez 23. minuty pokazał aż cztery żółte kartki. Po stronie Hiszpanów obejrzeli je Puyol i Ramos. W Holandii upomnieni zostali van Persie i van Bommel.

W 34. minucie doszło kuriozalnej sytuacji. Holendrzy chcieli oddać rywalom piłkę, którą ci wcześniej wybili za linię boczną w geście fair play. Skierowana w pole karne Casillasa futbolówka, nabierając na mokrej murawie poślizgu, omal nie przelobowała wysuniętego kilka metrów przed swoją bramkę Hiszpana. Casillas dotknął ją i Holendrzy mieli rzut rożny. Ten jednak specjalnie zepsuli, aby rywale mogli spokojnie wznowić grę.

Dwie doskonałe okazje Robbena

Po wznowieniu gry Hiszpanie od razu przycisnęli. Po kolejnym stałym fragmencie z narożnika boiska, Puyol minął się z dośrodkowaniem, ale dzięki temu w jeszcze lepszej sytuacji znalazł się Capdevilla. Stojąc zaledwie trzy metry od bramki machnął się i nie trafił nawet w piłkę.

W kolejnych minutach zawodnicy robili wszystko, aby mecz w którym występują nie zasługiwał na miano wielkiego finału. Piłkarze obu drużyn bardziej niż na kreowaniu gry koncentrowali się na przeszkadzaniu rywalom. Momentami spotkanie było brutalne, a podejścia zawodników nie zmieniły nawet kolejne kartki wyciągane przez Webba.

Kiedy zdegustowani kibice wygwizdywali piłkarzy za klasyczny pokaz antyfutbolu, w 62. minucie Holandia zdołała stworzyć sobie najgroźniejszą sytuację w spotkaniu. Po opanowaniu piłki w środku boiska, Sneijder błyskotliwym prostopadłym podaniem uruchomił Robbena, ale ten przegrał pojedynek sam na sam z Casillasem.

Ta sytuacja mogła się zemścić już trzy minuty później. Navas mocno wstrzelił piłkę w pole karne, ta przeleciała pod nogami Mathijsena i trafiła prosto do stojącego tuż przed bramką Davida Villi. Obrońca Holendrów zdołał się szybko zrehabilitować i rozpaczliwie wystawiając nogę zablokował strzał zmierzający do siatki.

W 83. minucie Robben znowu znalazł się sam przed Casillasem. Ze strzałem zwlekał jednak bardzo długo i dał sobie ostatecznie zabrać piłkę na rzecz obrońców. Sfrustrowany chciał wyjaśnić sytuację z Howardem Webbem i kiedy zbyt żywiołowo sugerował, że był faulowany, został ukarany kolejną - już dziewiątą w spotkaniu - żółtą kartką. Do końca regulaminowego czasu gry wynik się nie zmienił i arbiter zaprosił obie jedenastki na dogrywkę.

Zryw Hiszpanów, który dał upragniony efekt

Pierwsza część dodatkowego czasu gry należała do Hiszpanów. Najlepsze okazje miał Cesc Fabregas. Najpierw mając przed sobą tylko Stekelenburga trafił prosto w bramkarza, a później po długim rajdzie z piłką pomylił się o pół metra. Holendrzy przez piętnaście minut zostali zepchnięci do głębokiej defensywy, ostatecznie wyszli z opresji obronną ręką.

W drugiej części dogrywki doczekaliśmy się pierwszej czerwonej kartki. Heitinga przytrzymywał szarżującego na bramkę Iniestę i za drugi żółty kartonik musiał opuścić boisko.

To Jimmy Jump wbiegł na boisko przed finałem ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.