Radosław Gilewicz , były napastnik Ruchu, Vfb Stuttgart, Karlsruhe, Austrii Wiedeń: - Jedno i drugie. Różnicę było widać w momencie odbioru piłki. Gdy Niemcy ją tracili, od razu rzucali się na rywala, by ją odzyskać. Poza tym swoje kontry rozgrywali koncertowo. Aż przyjemnie było to oglądać. Z kolei tak słabej angielskiej obrony nie widziałem dawno. Tyle błędów im się nie zdarza. Po raz kolejny na wielkim turnieju nie poradzili sobie z presją i przede wszystkim odstawali kondycyjnie. Jeśli największe gwiazdy grały sporo ponad 50 meczów w sezonie, to na mundialu nie mogły być w dobrej formie.
- Na pewno są faworytem. To bardzo młoda drużyna, ale po tym, co pokazała przeciwko Anglikom, będzie groźna dla każdego. Oni będą grać coraz lepiej. Już się boję, co będzie za dwa lata, gdy przyjadą do Polski na Euro.
- Gdyby sędzia zaliczył to trafienie, mogło być różnie, bo Anglicy nabierali wiatru w żagle. Ale Niemcy byli zabójczo skuteczni. Chyba żaden ekspert na świecie nie przewidziałby, że padnie w tym meczu pięć goli.
- Bo to jest drużyna w przebudowie. Jedna z najmłodszych na mundialu, ale o ogromnym potencjale. Nikt im głowy nie urwie, jeśli nie zdobędą mistrzostwa. Popełniają błędy, ale wciąż się uczą.
Rzeczywiście. Ale ich siłą jest kolektyw. Trudno w nim wskazać słaby punkt.
Wrażenia naszych specjalnych wysłanników do RPA - znajdziesz na blogach Rafała Steca i Michała Pola
Po meczu Niemcy - Anglia: Niemieckie media w siódmym niebie ?