Siatkówka. Felieton Mariana Kmity. Rok chudy, bez perspektyw

O siatkarskim roku 2010 najlepiej byłoby zapomnieć natychmiast. Był zły i to nawet nie z powodu fatalnego występu Polaków na MŚ we Włoszech czy słabego Polek w Japonii albo serii porażek na wszystkich młodzieżowych frontach. Najgorsze jest to, że związek nie wypracował żadnego modelu kontroli nad pracą selekcjonerów i dziś jest w kompletnym lesie - z przygotowaniami do finałów Ligi Światowej, ME w Austrii i Czechach, a co za tym idzie igrzysk olimpijskich w Londynie.

Odkładanie w nieskończoność wyboru następcy Daniela Castellaniego też nie służy nikomu, a dowodzi, że związek, bezgranicznie ufając w gwiazdę Argentyńczyka, zmiany trenera reprezentacji nie brał nawet teoretycznie pod uwagę. Na marginesie ostatnie wyniki Skry Bełchatów dowodzą, że to, z czym nie mógł poradzić sobie Castellani, doskonale wychodzi trenerowi Jackowi Nawrockiemu, więc może lepiej nie szukać uparcie etranżera, a dokładniej rozejrzeć się za odpowiednim trenerem w Polsce. Być może taki już jest, gotowy do prowadzenia reprezentacji i mityczny włoski fetysz można schować na kilka lat do szuflady.

U kobiet też nie jest lepiej. Trener Jerzy Matlak skonfliktował się, z kim tylko mógł, obarczając na koniec winą za swoje niepowodzenia już nie trenera, a medialnego eksperta Andrzeja Niemczyka. I chociaż ma to wybitnie groteskowy kontekst, szukanie problemów poza obszarem własnego warsztatu pracy nasuwa pytanie, czy czas Matlaka w reprezentacji nie dobiega końca. Co prawda cieszy się on sporym zaufanie związkowych działaczy, ale to może tym gorzej dla nich, zważywszy na niedawną historię z Castellanim.

Działacze zaś mają się dobrze. Prezes Mirosław Przedpełski doskonale radzi sobie na salonach CEV-u czy FIVB. Chyba dlatego zdaje się lekko odpuszczać lokalne problemy, pozostawiając kluczowe decyzje swoim pomocnikom z zarządu PZPS. Z drugiej strony decyzja CEV o przyznaniu mistrzostw Europy 2013 Danii i Polsce to jego osobista zasługa, i trudno nie przyznać racji, że takie przetarcie na rok przed polskimi MŚ jest potrzebne. Wywalczenie kolejnego finału Ligi Światowej też dobrze świadczy o szefie polskiej siatkówki. Krótko mówiąc, za działalność dyplomatyczną należy mu się piątka, ale za pracę organiczną w kraju już tylko trójka, bo rezerwy w tej dziedzinie są olbrzymie. Zwłaszcza w szkoleniu młodzieży, ale to już temat na inną opowieść.

Życzę Państwu Wesołych Świąt, Szczęśliwego Nowego Roku i polskiej siatkówki, w nadziei, że będzie ona taka, na jaką nas teoretycznie stać. Czyli jedna z najlepszych na świecie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA