Sport.pl na Facebooku! Sprawdź nas ?
Jerzy Dudek: Jeszcze długo będzie o nim głośno. Nikt się nie spodziewał, że na boisku zobaczy taką różnicę. Barcelona Guardioli to dzieło skończone, zagrała najlepiej w sezonie. Była skoncentrowana i zmobilizowana do granic. My, po 25 meczach bez porażki z Jose Mourinho na ławce, za bardzo uwierzyliśmy w nietykalność. Zagraliśmy najgorzej w sezonie.
- Uwierzyliśmy, że nowy, wybitny trener zbudował nowy, doskonały zespół złożony z nowych zawodników w cztery miesiące. To nierealne. Poprzedni szkoleniowcy, Ramos i Pellegrini, ustawiali nas na Camp Nou defensywnie. Kończyło się 0:1 i 0:2. Ofensywna taktyka jest dla nas zgubna. Tak radośnie jak w poniedziałek graliśmy na Bernabeu w maju 2009 roku. Skończyło się na 2:6.
- Szybko straciliśmy dwa gole i to był pierwszy wstrząs. Szansę mieliśmy, kiedy jeszcze w pierwszej połowie Valdes sfaulował Ronaldo. Sędzia nie podyktował karnego, nie dał czerwonej kartki bramkarzowi. Wszystko układało się przeciwko nam, później nieporadność przerodziła się w chaos i frustrację. Po odbiorze piłki mieliśmy grać spokojnie i rozważnie, trener przewidywał, że najgorsze chwile będziemy przeżywać, kiedy zabierzemy rywalom piłkę. Nie mylił się. Barca najbardziej niebezpieczna była na naszej połowie. Messi, Pero, Villa oraz Xavi z Iniestą zakładali wysoki pressing, z którym sobie nie radziliśmy. Szybciej chcieli odebrać piłkę, niż ją stracili.
- Nie ma co się pastwić nad jednostkami. Graliśmy mało agresywnie jako zespół. Zaangażowanie z ostatniego kwadransa powinno być widać w pierwszym. Ale kiedy ruszyliśmy, było już 0:4 i ze złości mogliśmy tylko faulować.
- Trener prosił, byśmy już zapomnieli o poniedziałku, bo wiele do wygrania jest już w sobotę. Wygrana pozwoli odzyskać siebie. Rewolucji w składzie nie będzie, odsuniętego za czerwoną kartkę Ramosa zastąpi Arbeloa.
- Na wszystkich wynik musi podziałać mobilizująco. Nie zauważyłem, by w klubie ktoś chodził specjalnie przybity. Opadł tylko entuzjazm, który był przed meczem. Pierwszy trening wyglądał jak zawsze. Nie było specjalnej odprawy, która wyjaśniłaby przyczyny porażki.
- Co zdarzyło się na boisku, tam zostało. Sergio żałował tego, co zrobił, ale był sfrustrowany do granic. Odreagował niemoc swoją i drużyny. Ich gra bardzo nas wkurzała, bo nie byliśmy w stanie się przeciwstawić.
- Nikt nie zapytał mnie o jakiekolwiek wyjaśnienia. Nie było przesłuchania, ukarano mnie, kolegów, klub i trenera na podstawie spekulacji prasowych. Wolałbym te pieniądze przekazać na szczytny cel, a nie na konto UEFA. Winnym w ogóle się nie czuję.
Łukasz Piszczek: ? W Europie nie mamy szczęścia