Ekstraklasa. Śląsk szuka następcy Tarasiewicza

Właściciele Śląska zdecydowali już o zwolnieniu trenera Ryszarda Tarasiewicza i nerwowo szukają jego następcy. Przedstawiciele Polsatu stawiają na wyrzuconego z Polonii Hiszpana José Bakero, pozostali działacze chcą we Wrocławiu Oresta Lenczyka.

Tarasiewicz najgorszym trenerem 2010 roku - pisze na blogu Jacek Sarzało ?

Tarasiewicz przesądził o swojej dymisji sobotnią klęską 2:5 z Widzewem. Drużyna, która miała być dumą Wrocławia i jednego z najbogatszych Polaków Zygmunta Solorza, przegrała cztery ostatnie mecze i zajmuje przedostanie miejsce. Właściciele Śląska są zszokowani, a nawet załamani, dlatego szukają jego następcy. Prowadzący kampanię wyborczą prezydent miasta Rafał Dutkiewicz nie pojawia się na meczach, bo kompromitująca gra zespołu nie daje dobrej reklamy.

- Tarasiewicza zwolniłbym już po tamtym sezonie, ale prosił nas, aby wzmocnić mu skład i wtedy pokaże, co potrafi. Sprowadziliśmy czterech nowych zawodników, a ze Śląskiem jest jeszcze gorzej. Musimy go zdymisjonować - podkreśla jeden z działaczy.

Prezes zarządu Piotr Waśniewski dostał już od właścicieli polecenie szukania nowego trenera. Szefowie klubu najchętniej zatrudniliby szkoleniowca z zagranicy. Fachowcy z Holandii są za drodzy, więc sondowano rynek czeski, ale na razie bez rezultatu.

W Śląsku ścierają się teraz dwie opcje. Ludzie Zygmunta Solorza chcą José Bakero, właśnie zwolnionego z Polonii Warszawa. Uważają, że klub właściciela Polsatu, jednego z najbogatszych Polaków, powinien mieć szkoleniowca o znanym nazwisku. Dla nich ważne jest, że Bakero to dawna gwiazda Barcelony. Pozostali działacze stawiają na Oresta Lenczyka. Twierdzą, że to zdecydowanie lepszy trener od Bakero, a przede wszystkim poradzi sobie z sytuacją w drużynie. Nie jest tajemnicą, że wielu zawodników wrocławskiego zespołu popiera Tarasiewicza i po jego zwolnieniu drużyną musi wstrząsnąć charyzmatyczny trener z silną osobowością. Ludzie Polsatu twierdzą, że Lenczyk jest zbyt wiekowym trenerem - w grudniu skończy 68 lat.

Na liście kandydatów są też Jan Urban i Bogusław Kaczmarek, ale ich szanse są zdecydowanie mniejsze. Tarasiewicz na pewno poprowadzi zespół we wtorkowym meczu Pucharu Polski przeciwko Świtowi Nowy Dwór Mazowiecki, ale później w każdej chwili może zostać zwolniony. Śląsk czekają bardzo ciężkie pojedynki w lidze - już w piątek na wyjeździe ze świetnie grającą Koroną Kielce, później w Krakowie z Wisłą i na własnym stadionie z Polonią Warszawa.

Tarasiewicz prowadzi Śląsk od połowy 2007 roku - najdłużej z wszystkich szkoleniowców pracujących teraz w ekstraklasie. Wprowadził zespół z II do I ligi, a później awansował do ekstraklasy. Jeszcze niedawno oficjalnie deklarował, że chce objąć reprezentację Polski, choć niektórzy myśleli, że to żart.

Trener nie ma sobie niczego do zarzucenia. Najczęściej winę za porażki zrzuca na nieprzychylnych arbitrów, wyjątkowo dobrze dysponowanych rywali lub zwyczajnego pecha. Po klęsce z Widzewem przekonywał: - Abstrahując od wyniku, muszę powiedzieć, że gramy dobrze. Śląsk nie zasłużył na tak wysoką porażkę. Nie wstydzę się za postawę moich zawodników i nie mogę mieć do nich większych pretensji. Wynik jest za wysoki i nieadekwatny do przebiegu gry.

Kto decyduje o losie Tarasiewicza?

Właścicielami Śląska są Zygmunt Solorz oraz władze Wrocławia. Klub ma stabilny budżet, wynoszący około 25 mln zł, a miasto za blisko 800 mln zł buduje stadion na 43 tys. miejsc. Obok stadionu, na którym rozegrane będą mecze grupowe Euro 2012, ma powstać wielka galeria handlowa. Jej właścicielem będzie piłkarski Śląsk, a zyski z galerii mają trafiać do klubowej kasy i zapewnić drużynie budżet, który ma umożliwić stworzenie ze Śląska silnego europejskiego klubu.

Prezes Śląska Wrocław: ? Czekają nas poważne rozmowy

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.