Liga francuska. Paryż walczy o przetrwanie... z kibolami

Na inaugurację sezonu broniący tytułu Olympique Marsylia przegrał na własnym stadionie z wracającym do Ligue 1 Caen. Pierwszym liderem zostało Paris Saint-Germain, które ma niezłą drużynę, ale znów ogromne problemy z kibicami.

Baw się z nami w Wygraj Ligę! Wygraj 20 000 zł. ?

 

Władze PSG przed rozpoczęciem sezonu wdrożyły w życie "plan bezpieczeństwa". Zawiesiły sprzedaż karnetów na trybuny Auteuil i Boulogne. Od lat zasiadały na nich dwie zwalczające się grupy kibiców - lewacka i skrajnie prawicowa. Tragiczną kulminacją konfliktu była śmierć kibica z trybuny Boulogne w czasie zamieszek przed meczem z Marsylią. Za karę paryżanie zagrali kilka meczów na zamkniętym dla publiczności stadionie, zostali zobowiązani przez ministra spraw wewnętrznych do jak najszybszego rozwiązania problemu.

Już po zakończeniu poprzedniego sezonu przedstawił go prezes Robin Leproux. Aby wejść na mecz, kibic musi kupić imienny bilet, nie ma przydzielonego miejsca, jest ono losowane. Wszystko po to, żeby uniknąć koncentracji grup kibolskich w jednym miejscu. PSG wprowadziło atrakcyjne cenowo abonamenty rodzinne, darmowe wejściówki dla kobiet. Na każdym meczu porządku będzie pilnować minimum 500 ochroniarzy i stewardów.

Plan nie spodobał się chuliganom. Przed sobotnim meczem z Saint-Etienne bronili wejścia na stadion tym, którzy kupili bilety. Policja zatrzymała 249 osób, dziewięciu z nich aresztowała, niektórzy z nich mieli przy sobie środki pirotechniczne i maski gazowe.

Działania PSG popierają władze miejskie i rząd oraz kibic paryżan - prezydent Nicolas Sarkozy. Klub liczy się ze spadkiem frekwencji, ale wie, że nie ma wyjścia. - Inaczej nie przetrwamy - mówi Leproux. Sobotni mecz z Saint-Etienne obejrzało zaledwie 25 387 widzów na mogącym pomieścić 48 527 Parc des Princes.

Paryżanie zagrali nieźle, ale nie są ligowym faworytem. W przedsezonowej ankiecie dziennika "L'Equipe" ponad 350 piłkarzy, trenerów i prezesów wytypowało na mistrza broniącą tytułu Marsylię (44 proc. głosów). Dalsze miejsca zajęły Lyon (25 proc.) i Bordeaux (6 proc.). Dziennikarze wskazują, że silne mogą być też Lille i Rennes.

Ligowy średniak Rennes wydał do tej pory najwięcej na transfery - blisko 18 milionów euro. Ale kluby nie szalały tego lata. Najwięcej - 7 milionów - kosztował kupiony przez Marsylię od Osasuny Pampeluna hiszpański obrońca Cesar Azpilicueta.

Kluby raczej traciły dobrych piłkarzy. Do Arsenalu odeszli Laurent Koscielny (sprzedany za 12,5 mln euro z Lorient) i Marouane Chamakh (za darmo z Bordeaux), do Panathinaikosu Ateny Sidney Govou i Jean-Alain Boumsong z Lyonu, do Valencii z Montpellier Alberto Costa.

W swoich klubach mimo licznych zapowiedzi transferów zostali reprezentanci Polski. Ludovic Obraniak przedłużył do 2012 roku kontrakt z Lille, Ireneusz Jeleń pewnie postąpi tak samo w Auxerre, jeśli nikt nie zgłosi się po niego do końca sierpnia, Dariusza Dudki ten sam klub nie chce oddać, bo jest ceniony jako rezerwowy. Był nim w sobotę, podobnie jak Obraniak, który jednak wszedł na boisko w 79. minucie. W podstawowej jedenastce z tej trójki wystąpił jedynie Jeleń - niczego nie zdziałał.

Sensacją kolejki była zasłużona porażka Marsylii z beniaminkiem z Caen. Trener OM Didier Deschamps cały czas liczy, że do zespołu dojdzie Alou Diarra z Bordeaux i nowy napastnik. Nie liczy już na Jelenia, ale na piłkarza "klasy światowej".

 

Porażka mistrza, remis Auxerre ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.