Ekstraklasa: Lidze brakuje reprezentantów

Franciszek Smuda stwierdził, że kadrowicze muszą swoje błędy korygować w klubach. Ponieważ w smutnych spotkaniach kadry z Rumunią i Kanadą poprawy wymagało wiele, można było się spodziewać, że kolejkę ekstraklasy zdominują właśnie wybrańcy Smudy.

Niestety - kadry w lidze nie ma. Z Rumunią w pierwszym składzie zagrało dwóch polskich ligowców, z Kanadą już sześciu, ale dwóch (Maciej Rybus i Jakub Rzeźniczak) nie pojawiło się w weekend na boisku. Porównanie gry pozostałych na podstawie transmisji telewizyjnych i not wystawionych przez dziennikarzy "Gazety Wyborczej" i Sport.pl nie przynosi optymistycznych wniosków.

Najlepszy z tych, którzy mieli poprawiać formę, był w 14. kolejce Robert Lewandowski (dwa gole) - tyle że on sam stwierdził niedawno, że nasza liga jest w jego karierze zaledwie przystankiem. I, jeśli dostanie dobrą dla siebie i klubu propozycję, na pewno z niej skorzysta.

Lepiej niż w kadrze wypadł też inny lechita Sławomir Peszko, który miał asystę przy pierwszym golu Lewandowskiego, sporo biegał po prawym skrzydle, dośrodkowywał, nawet strzelał.

Forma kolejnego gracza Lecha Seweryna Gancarczyka z meczu z Kanadą i z sobotniej potyczki z Ruchem była mniej więcej taka sama, czyli średnia. Ot, bez błysku robił swoje.

Występ ewidentnie gorszy niż w reprezentacji zaliczył za to Maciej Sadlok. Osobiście zawinił przy jednym golu, poza tym był częścią dziurawej formacji, która w sumie przepuściła aż trzy ciosy rywala.

Oceny ligowych kadrowiczów

Zmiennicy z ekstraklasy grali z Rumunią i Kanadą na tyle krótko, że w ogóle ich nie ocenialiśmy.

Jedynym, którego Smuda powołał do reprezentacji, a nie wpuścił na boisko, był Kamil Glik. I prawdopodobnie całe szczęście, bo skoro w sobotę w meczu z Jagiellonią obrońca Piasta, mając ewentualnie "korygować swoje błędy", zawalił dwa gole - to jak wypadłby z Rumunią i Kanadą...

Po sąsiedzku

W tym sezonie mamy w ekstraklasie derby dwóch miast - Krakowa i Warszawy. Oba mecze odbyły się właśnie w tej kolejce. O mistrzostwo Krakowa grano w Sosnowcu (gospodarz Wisła remontuje stadion, Cracovia zresztą też), w stolicy trybuny obiektu Legii w trzech czwartych były puste, bo i tu trwa budowa.

W całej historii ligowych rozgrywek (od 1927 r.) 12 miast może się pochwalić więcej niż jednym klubem w najwyższej klasie. Ale mecze derbowe miały miejsce tylko w dziesięciu. Zaszczytu organizacji takich spotkań nigdy nie dostąpiły Katowice (mimo że miały aż trzech reprezentantów w ekstraklasie: GKS - po II wojnie, 1.FC - lata 20., Dąb - tuż przed wybuchem II wojny) oraz Wałbrzych (Zagłębie - lata 60. oraz początek 70., Górnik - lata 80.).

Z pozostałych dziesięciu miast w ekstraklasie wystąpiły w sumie 32 kluby (wszystkich w ekstraklasie było do tej pory 78). I każdy brał udział w derbach, choć nie każdy mierzył się z kompletem rywali z sąsiedztwa. Spośród zespołów z miast, które miały więcej niż dwóch uczestników derbów, ze wszystkimi lokalnymi rywalami grały: Wisła Kraków, Czarni i Pogoń Lwów, ŁKS Łódź, Legia Warszawa oraz cała trójka z Poznania.

Nigdy nie było choćby takich meczów: Polonia - Gwardia w stolicy, Hasmonea - Lechia we Lwowie, Cracovia - Wawel w Krakowie czy ŁTSG - Turyści w Łodzi. W Krakowie Hutnik, Jutrzenka i Wawel mierzyły się wyłącznie z Wisłą, w Łodzi Widzew z ŁKS, a w Warszawie Gwardia z Legią.

Wisła (6), Cracovia (3), Garbarnia (3), Podgórze (3), Hutnik (1), Jutrzenka (1), Wawel (1),

Czarni (3), Pogoń (3), Hasmonea (2), Lechia (2),

ŁKS (3), ŁTSG (1), Turyści (1), Widzew (1)

Legia (3), Polonia (2), Warszawianka (2) Gwardia (1)

Lech (2), Olimpia (2), Warta (2)

Polonia, Zawisza

Polonia, Szombierki

AKS, Ruch

Arka, Bałtyk

Arkonia, Pogoń

W nawiasach liczba lokalnych rywali w derbach w najwyższej klasie.

Jak zagrali w tej kolejce piłkarze twojej drużyny ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.