Tomasz Wałdoch: Graliśmy dobrze, zrobiliśmy pierwszy krok w budowie zespołu na Euro 2012. W kadrze było kilka debiutów, możemy być zadowoleni.
- W meczu z Rumunią usprawiedliwieniem naszej gry może być fatalne boisko, które nie pozwoliło piłkarzom pokazać wszystkiego, co potrafią. Z Kanadą umieliśmy już prowadzić akcje zakończone strzałem i przede wszystkim wygraliśmy.
- Kłopotem był brak skuteczności. Na plus można zaliczyć grę pressingiem. Staraliśmy się jak najszybciej odbierać piłkę rywalowi, nie zostawiać mu swobody. Z Kanadą wyglądało to dobrze.
- Obrońcy na pewno nie zagrali tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Ale linia defensywy cały czas jest w budowie, dopiero szukamy optymalnego rozwiązania. Piłkarze wiedzą, jakie błędy popełniali i dostali pracę domową. Będą obserwowani.
- Nie będę ukrywał, że moja wiedza o polskiej piłce jest, delikatnie mówiąc, uboga. Na pewno mam sporo zaległości do nadrobienia. Ale teraz będę oglądał ekstraklasę.
- Nie wiem, nie rozmawiałem o tym z trenerem.
- Dużo rzeczy mówi się w kuluarach. Powiem tylko, że śmiać mi się chce, jak słucham takich rzeczy.
- Od 14 lat żyję w Niemczech. Z Bochum do Kolonii mam tylko 80 km, więc skoro pojawiła się okazja, skorzystałem. Aby zacząć naukę, musiałem najpierw skończyć dwa kursy i mieć co najmniej dwuletni staż w prowadzeniu jakiejś drużyny. Minimum zespołu juniorów. Ja od trzech i pół roku jestem asystentem trenera w drużynie U-17.
Po zebraniu papierów i zatwierdzeniu ich przez komisję trzeba jeszcze zdać egzamin. Z 30 zdających ze mną, sześć odpadło. Egzamin jest teoretyczny - pisemny, i praktyczny - trzeba przeprowadzić trening na boisku. Nauka w Kolonii trwa 10 miesięcy. Kończy się egzaminami, które trwają aż dwa tygodnie.
- Większość praktyk odbywamy w klubach 1. lub 2. Bundesligi. Prowadzę na co dzień juniorów Schalke, więc część zajęć zaliczam na swoich śmieciach. Podpatruję trenera pierwszego zespołu Feliksa Magatha. Pierwszą praktykę, trzytygodniową, miałem latem, kiedy obserwowałem, jak Schalke przygotowuje się do sezonu. Oprócz tego jeżdżę np. na trzytygodniowe zgrupowania młodzieżowej kadry okręgu. Oczywiście co jakiś czas musimy się też pojawiać na wykładach w Kolonii, bo teorii jest naprawdę dużo.
- Szefem kursu jest Frank Wormuth, asystent Joachima Löwa z czasów pracy w Turcji. Jest szefem szkolenia, opowiada nam o metodyce pracy trenera. Od psychologii czy medycyny są inni.
Mamy cztery przedmioty: psychologię, trening naukowy, metodykę i medycynę sportową. Zwłaszcza ta medycyna to dla mnie nowość.
- A nawet operowany, ale teraz patrzę na to z innej strony - np. poznaję budowę mięśnia, mnóstwo pojęć medycyny sportowej. Przyznam, że nie zawsze wszystko rozumiem, ale nie mam wyjścia - uczę się na pamięć. W ogóle dziwnie się czuję, bo już ze 20 lat nie siedziałem w szkolnej ławce. A teraz trzeba trochę główką popracować.
- Na boisku spędziłem wiele lat, teraz swoje doświadczenie chcę przekazywać młodszym. Muszę się jednak nauczyć, jak to robić. Kiedy byłem piłkarzem, kazali trenować, więc nie zastanawiałem się tylko to robiłem. Teraz uczę się, dlaczego trening wygląda tak, a nie inaczej, jakie procesy zachodzą podczas zajęć w organizmie.
- Niezręcznie mi o tym mówić, choć nie wiem, dlaczego szefowie związku się przy tym upierali. Jest przecież mnóstwo przykładów reprezentacji, w których sukcesy osiągali też trenerzy obcokrajowcy. Podoba mi się zwłaszcza, kiedy w wielkiej piłce sukcesy odnoszą młodzi trenerzy, bez doświadczenia. Jak Josep Guardiola, ale to najwyższa półka. Przykładem może być też Slaven Bilić, który w młodym wieku objął reprezentację Chorwacji i wykonał w niej świetną robotę.
- Tak, będę musiał. Choć nadal chciałbym mieszkać w Niemczech.
- Skauci wyszukują w mniejszych klubach młodych piłkarzy, a właściwie jeszcze dzieci, które mają talent. Nasz klub penetruje głównie Zagłębie Ruhry, gdzie jest mnóstwo klubów. W okresie ferii zimowych i letnich organizowane są też pięciodniowe obozy dla ośmioletnich chłopców. Już wtedy widać predyspozycje, kto jest szybki, kto zwrotny, a kto ma fajną koordynację ruchową. Cel jest prosty: pracować z młodzieżą tak, aby jak najwięcej wychowanków trafiło do pierwszej drużyny.
- Na wytrzymałość i szybkość. Bez tego technika i największy talent nie wystarczą. Można mieć super umiejętności, ale trzeba mieć jeszcze zdrowie, aby móc je pokazać. Piłkarze, którzy trafiają do naszej grupy, są z nami przez dwa lata. I my musimy zrobić wszystko, aby przed przejściem do kadry U-19 taki chłopak zrobił jak największy postęp.
- Nie możemy narzekać. Główne boisko należy tylko do pierwszej drużyny. Kiedy są upały lub mocne opady i murawa na głównej płycie musi być oszczędzana, pierwszy zespół przenosi się na stary Parkstadion. Co ciekawe, ten stadion, choć jest już teoretycznie "stary" [obecnie pierwsza drużyna korzysta z nowoczesnego Arena auf Schalke], ma zostać przebudowany, aby zwiększyć jego funkcjonalność. Mają tam powstać dwa dodatkowe boiska trawiaste i ministadion dla amatorów. Drużyny U-17, U-19 i U-23 mają do dyspozycji dwa boiska trawiaste. Jest też boisko ze sztuczną nawierzchnią dla najmłodszych.
- Dwa lata był u mnie w U-17, latem przeszedł do U-19. Czy będzie z niego piłkarz? Najbliższe dwa lata będą dla niego decydujące. Talent ma, bo jeżeli ktoś trafił w ogóle do Schalke, to znaczy, że jest utalentowany. Wiem z własnego doświadczenia, że najważniejsze są jednak chęci zawodnika. Może być nie wiadomo jaki super trener, ale bez zawziętości piłkarza nic się nie osiągnie. Syna do pracy gonić nie muszę.
Jak będzie wyglądał Lech bez Robert Lewandowski ?