Proces Korony: "Żeby dobrze wydrukować mecz, trzeba być dobrym sędzią"

Twierdzi, że jest przeciwnikiem korupcji. Zaczął ustawiać mecze, bo szlag go trafiał, jak sędziowie krzywdzili jego drużynę. Choć mało kogo znał, poszło łatwo - wśród arbitrów rozniosła się fama, że Andrzej B. jest z mafii

Lat 34, absolwent AWF, ostatnia posada - drugi trener Wisły Kraków. Dziś ma 104 korupcyjne zarzuty, czym zdetronizował nawet słynnego "Fryzjera". Według prokuratury przyjął ponad 300 tys. zł łapówek, wręczył prawie 400 tys. We wtorek zasiadł na ławie oskarżonych w procesie Kolportera Korony. Miał ustawić 15 spotkań trzecioligowca i jego najgroźniejszych rywali w sezonie 2003/04.

Do sądu przyprowadzono go z aresztu. Wysoki, wysportowany, elegancko ubrany, ładnie się wypowiada, konkretny. Przyznał się do ustawienia tylko siedmiu meczów i nie chciał składać wyjaśnień. Sąd odczytał to, co mówił w śledztwie:

W latach 2002-2003, gdy był kierownikiem Legionovii, trafiał go szlag, gdy sędziowie przez nieuczciwe decyzje krzywdzili jego drużynę. - Bo ja jestem przeciwnikiem korupcji w sporcie - podkreślał. Dlatego robił sędziom awantury. A ci zaczęli się go bać, bo w środowisku poszła fama, że B. jest z mafii. - Pewnie dlatego, że jestem dobrze zbudowany i ogolony na zero - przypuszczał w zeznaniach.

Nie wiadomo dokładnie, kiedy postanowił, że zajmie się "porządkiem" w polskiej piłce, czyli samemu zacznie ustawiać mecze. Niewątpliwie zabrał się za to poważnie. - Ja do wszystkich obowiązków podchodzę profesjonalnie i także do tego powierzonego mi zadania tak podchodziłem - opowiadał. Zadanie oznaczało pomoc Kolporterowi Koronie w awansie do II ligi. Powierzyli mu je trenerzy kieleckiego klubu Dariusz W. i Andrzej W. Pośrednikiem był świeżo upieczony absolwent warszawskiej AWF, syn byłego selekcjonera reprezentacji Polski Jerzy E. junior.

- Jurek zorganizował spotkanie u Darka W. w domu, mieliśmy dostać 30 tys. zł do podziału. [...] Po sezonie, jak Korona awansowała, dostaliśmy od W. 25 tysięcy, 10 przekazałem Jurkowi. [...] Liczyłem, że dzięki mojej pomocy zostanę też asystentem W. w Koronie. Darek powiedział, że może będzie taka możliwość po awansie - relacjonował prokuratorom. Na spotkaniu przeanalizowano wiosenny terminarz III ligi i ustalono, że aby skutecznie działać, trzeba kupować mecze nie tylko swoje, ale i konkurentów. I poszło. Na łapówki z premii meczowych zrzucali się piłkarze i trenerzy, pieniądze trafiały do B., a ten opłacał sędziów, obserwatorów, zawodników przeciwnych drużyn. Zwykle było to od 2 do 5 tys. zł, w sumie na korupcję przeznaczono co najmniej 44 tys. zł.

- To były takie czasy, że nie było kłopotów z korumpowaniem sędziego, sami domagali się łapówek - zeznawał B. Był doskonale zorientowany, że najdroższy jest sędzia Marcin W., bo bierze od 5 do 7 tys. zł. - Był też moim dobrym kolegą, to dawałem mu więcej - przyznał. Niektórym arbitrom zależało bardziej na nocie obserwatora niż gotówce. Wtedy B. dawał łapówkę im. Tak było np. z meczem rezerwami Wisły Kraków. Sędzia w 94. minucie podyktował karnego dla Kolportera, dzięki czemu wygrała 1:0. Jednak po spotkaniu nawet przekupiony obserwator miał opory z wystawieniem dobrej noty. I tu padła złota myśl Andrzeja B.: "Bo żeby dobrze wydrukować mecz, trzeba być dobrym sędzią".

B. zeznawał też, jak bardzo kocha piłkę, jak chce się zrehabilitować, odkupić grzechy i kiedyś wrócić do sportu. Ale we wtorek przed sądem część zeznań wycofał. Przede wszystkim te dotyczące Jerzego E. juniora. Stwierdził, że Jurek na spotkaniu u Darka W. był tylko towarzysko, nie miał nic wspólnego z ustawianiem meczów Korony i nie wziął za to żadnych pieniędzy.

To dlaczego w śledztwie obciążał E.? - Nie wiem, co mną kierowało. Sam się zdziwiłem, jak potem czytałem te swoje wyjaśnienia - odparł.

Jerzy E. junior prawdopodobnie będzie zeznawał na kolejnej rozprawie 24 listopada. We wtorek sąd przesłuchał jeszcze Brazylijczyka H., który jest jednym z trzech nieprzyznających się do winy piłkarzy Kolportera. Kilkunastu innych oraz obaj trenerzy Dariusz W. i Andrzej W. wcześniej sami poddali się karze.

H. powiedział w sądzie, że nie zrzucał się na żadne łapówki i ze sprawą nie ma nic wspólnego. - Ja wtedy niewiele rozumiałem po polsku, nie brałem udziału w żadnych składkach - podkreślił.

Angielskie media: Polski futbol powodem do wstydu - czytaj tutaj ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.