Żużel. Puchar to nie mistrzostwo?

14 tys. zł - taką nagrodę powinien dostać każdy z żużlowych reprezentantów Polski, którzy w lipcu zdobyli Drużynowy Puchar Świata. Ale Puchar to nie mistrzostwo, więc pieniądze im się nie należą - uznało Ministerstwo Sportu.

Tomasz Gollob, lider kadry, który w dramatycznym ostatnim wyścigu turnieju w Lesznie zapewnił Polakom złoto, aż kipi: - Nonsens! To były mistrzostwa! Oto cały mój komentarz. Nic więcej nie powiem, nie będę się kopał z koniem.

Skąd te nerwy? Zgodnie z wydanym trzy lata temu rozporządzeniem Ministerstwa Sportu zawodnicy zespołu, który zdobywa złoty medal mistrzostw świata w dyscyplinach nierozgrywanych na igrzyskach, dostają po 14 tys. zł.

W lipcu Polska zdobyła Drużynowy Puchar Świata - nazwa specyficzna, ale to nic innego, jak mistrzostwa globu - podobnie jak przypadku piłkarskiego mundialu, który oficjalnie również jest Pucharem Świata. Na żużlu poza DPŚ nie rozgrywa się żadnego innego turnieju dla krajowych reprezentacji. Nawet na przyznanych Polakom medalach jest napis: "mistrzostwa świata". Kilka dni po sukcesie Gollob, Jarosław Hampel, Krzysztof Kasprzak, Adrian Miedziński i Piotr Protasiewicz otrzymali gratulacje od prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Za mistrzostwo.

Ale to nie przekonało urzędników Ministerstwa Sportu i Turystyki. Uznali, że Drużynowy Puchar Świata nie kwalifikuje się do wypłaty nagród za mistrzostwo globu.

- Przedziwna decyzja, naprawdę przedziwna - ocenia dr Wiktor Cajsel, radca prawny specjalizujący się w prawie sportowym. - Nie rozumiem, na jakiej podstawie ktoś uznał, że puchar to nie mistrzostwa. To naturalna kontynuacja takich zawodów, a to, że nazwana inaczej w świetle prawa nie ma nic do rzeczy. Kuriozalna sprawa.

Zawodnicy są wściekli. Adrian Miedziński z toruńskiego Unibaksu: - Czuję się mistrzem świata, nawet jeśli ktoś w urzędzie będzie twierdził inaczej.

Gollob: - Nie chodzi już o te 14 tys. zł. Poradzimy sobie bez tego, naprawdę. Ale pytam: Co zostanie po tym sukcesie w historii? Czy za kilkanaście lat ktoś powie, że nie zostaliśmy mistrzami świata? Zostaliśmy. Zrobiliśmy to w niesamowitym finale dla tych tysięcy ludzi, którzy byli wtedy na stadionie i przed telewizorami albo przy radiu.

Ministerstwo nie komentuje decyzji. Zawodnikom pozostaje... odwołanie do wojewódzkiego sądu administracyjnego. - Dla mnie liczy się to, co uważają kibice, a nie ktoś w ministerstwie - mówi Gollob.

Marek Cieślak

trener reprezentacji żużlowców

Cóż, pozostaje satysfakcja. Chyba w ministerstwie jest ostre cięcie kosztów i tych kilkadziesiąt tysięcy złotych, jakie otrzymałaby reprezentacja, ratuje budżet? Dobrze, niech i tak będzie. Ale w następnym turnieju znów wygramy. Żeby pokazać, że można na przekór wszystkiemu.

Emil Safjutdunow ? pozostanie w Vojens

Więcej o:
Copyright © Agora SA