Paweł Abramow: Polska - to może być moje miejsce

Jestem profesjonalistą, bo siatkówka to jedyna rzecz w życiu, która dobrze mi wychodzi - mówi jeden z najlepszych zagranicznych siatkarzy w historii polskiej ligi Paweł Abramow. Tłumaczy też: - Nie wydaje mi się, żebym na MŚ w Japonii przed meczem Polska - Rosja powiedział coś niewłaściwego. Polaczki w rosyjskim języku znaczą tyle, co Polacy, mieszkańcy Polski. Cały wywiad w poniedziałkowej "Gazecie Sport.pl" - dodatku "Gazety Wyborczej"

Po piątkowym meczu Asseco Resovii z Jastrzębskim Węglem Paweł Abramow, gwiazda reprezentacji Rosji, która od tego sezonu gra w polskiej lidze, wyszedł z hali jako jeden z ostatnich. Razem z nim - do ostatniego kibica - autografy rozdawali inni obcokrajowcy grający w obu drużynach.

Zdzisław Grodecki, szef Jastrzębskiego Węgla: - Patrząc na jego zegarek czy samochód oraz na to, gdzie grał, można by pomyśleć: gwiazda. Tak, gwiazda, ale w dobrym znaczeniu. Po jednym z meczów chciałem z nim przybić piątkę, a on po prostu skoczył na mnie i cieszył się ze zwycięstwa.

Przemysław Iwańczyk: Pana przejście do Jastrzębskiego Węgla to jeden z najbardziej spektakularnych transferów w historii ligi siatkarzy. Dlaczego Polska?

Paweł Abramow: Bywałem w Polsce wielokrotnie i zawsze widziałem na trybunach tłumy kibiców. To powód nr 1. Poza tym naprawdę lubię wasz kraj, znam wielu dobrych zawodników wywodzących się stąd i czułem, że chcę tu przyjechać, że to może być moje miejsce.

A może po prostu zdecydowały o tym pieniądze? W Rosji i we Włoszech płacą coraz mniej.

- Nic z tych rzeczy, mówię serio. Tyle samo albo nawet i więcej mógłbym znów dostać w Rosji albo jakiejś innej lidze.

Polska to siatkarsko świetny kraj. Tak w historycznym ujęciu, jak i teraz. Jesteście przecież mistrzami Europy, a dla mnie ma to wielkie znaczenie. Zawsze zwracałem uwagę na waszych graczy. Bardzo lubię Pawła Zagumnego i jego styl gry. Wiele dobrego mógłbym mówić o Piotrze Gruszce, a potwierdzeniem moich słów niech będzie jego wybór na najbardziej wartościowego zawodnika ostatnich mistrzostw Europy. Widzę też w polskiej reprezentacji wielką gwiazdę - Bartosza Kurka, który w ostatnich miesiącach grał fantastycznie.

A może te wszystkie komplementy to próba odkupienia za pana słynne zdanie o "Polaczkach" przed meczem z naszą reprezentacją na mistrzostwach świata w Japonii?

- Nie wydaje mi się, żebym powiedział wtedy coś niewłaściwego. Polaczki w rosyjskim języku znaczą tyle, co Polacy, mieszkańcy Polski. Nie ma w tym żadnej złośliwości.

Zadam panu pytanie, które pada w Polsce niemal w każdym wywiadzie. Czy nasza liga należy do najsilniejszych w Europie?

- Tak, ale nie odpowiem na pytanie, czy jest na trzecim miejscu za Włochami i Rosją, czy może już te kraje wyprzedziła. Dopiero czwarta kolejka za nami, na takie rozmowy dopiero przyjdzie czas.

Zdał pan sobie już sprawę, jak bardzo popularna jest w Polsce siatkówka?

- Tak. Wiem nawet, że zawodnicy mocno przejmują się wpisami w internecie. Ja się nimi nie przejmuję. Jeśli poszperasz w sieci, znajdziesz mnóstwo gówna. Dobre i złe rzeczy, a przecież każdy zawodnik może mieć gorszy dzień i zawsze znajdzie się jakiś powód, żeby napisać o kimś, że jest złym graczem.

A polskim kibicom chciałbym powiedzieć: dziękuję, że przychodzicie na mecze, bez was tak naprawdę nic nie znaczymy.

Paweł Abramow

Ma 30 lat i jest jednym z najlepszych rosyjskich siatkarzy. Największe jego sukcesy to brązowy medal na igrzyskach olimpijskich w Atenach, a także wicemistrzostwo Europy w 2005 roku. Jest wychowankiem MGFSO Moskwa, grał także w Iskrze Odincowo i Dynamo Moskwa oraz japońskim Toray Arrows. Ma żonę Margaritę i trzyletnią córkę Aleksandrę.

Więcej o siatkówce, ale i nie tylko, przeczytasz na blogu Przemysława Iwańczyka

Bartman: Momentami były jaja ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.