Konkurs na selekcjonera koszykarzy. Związek chce trenera z górnej półki

Jesteśmy w stanie zaproponować godną gażę godnemu trenerowi - mówi prezes koszykarskiego związku Roman Ludwiczuk. Pod wodzą szkoleniowca z nazwiskiem reprezentacja ma awansować na igrzyska w 2012 r. w Londynie.

Prezes nie wyjaśnił, co ma na myśli, mówiąc "godny trener", ale inny działacz związku przyznaje: - Trenerem ma być człowiek z górnej półki. Gdy zadzwoni do pana Gortata czy pana Lampego, to nie będą oni się zastanawiać, czy na kadrę przyjechać, czy nie.

Spośród trenerów, którzy nie prowadzą obecnie reprezentacji, na najwyższej półce są np. Ettore Messina (Real Madryt), Żeljko Obradović (Panathinaikos Ateny), Simone Pianigiani (Montepaschi Siena) czy Svetislav Pesić (obecnie bez klubu).

Co mogłoby ich skłonić do podjęcia pracy z Gortatem, Lampem czy Łukaszem Koszarkiem? Po pierwsze, właśnie ci zawodnicy. Dopiero tworzący się polski zespół ma możliwości większe niż miejsca 9.-10. wywalczone na wrześniowym EuroBaskecie. Po drugie, ważniejsze - pieniądze. Na najlepszych europejskich szkoleniowców PZKosz musiałby jednak wydać około miliona złotych rocznie.

- Na trenerze oszczędzać nie będziemy - usłyszeliśmy w PZKosz, ale związek ma tylko jednego sponsora - Prokom. W tym roku firma Ryszarda Krauzego daje federacji 2 mln zł. Jeśli związek nie zdoła zarobić większych pieniędzy, opowieści o trenerach z górnej półki może włożyć między bajki.

PZKosz, zamiast naiwnie liczyć na to, że do konkursu zgłoszą się sławy, sam powinien rozpocząć rzetelne poszukiwania. Rosjanie w 2006 r. postawili na znanego, ale wciąż będącego jeszcze na dorobku Davida Blatta i już po roku świętowali nieoczekiwane mistrzostwo Europy. Mimo gorszych wyników w kolejnych latach Izraelczyk kontynuuje pracę z drużyną i należy do czołowych trenerów w Europie.

Mądrze wyselekcjonowany trener na dorobku byłby tańszy niż sławy, ale trzeba umieć go znaleźć. Jeśli związek temu nie podoła, a na "godnych trenerów" zabraknie pieniędzy, to PZKosz - tak jak przy wyborach poprzednich szkoleniowców - postawi prawdopodobnie na ludzi sprawdzonych na polskim podwórku. W gronie kandydatów znaleźliby się zapewne Litwin Tomas Pacesas, Serb Sasa Obradović, Saso Filipovski czy Mariusz Karol i Wojciech Kamiński.

- Na zgłoszenia do konkursu będziemy czekać do końca listopada - zapowiada Ludwiczuk. Chcemy podpisać trzyletnie umowy. Pierwszym etapem weryfikacji będą mistrzostwa Europy w 2011 r., które są jednocześnie kwalifikacją do igrzysk w Londynie - zapowiada Ludwiczuk.

Ble ble prezesa polskiej koszykówki - czytaj tutaj ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.