Władzom ligi - w większości także szefowie PZPS z najważniejszym w środowisku Arturem Popką na czele - marzy się kontrakt na miarę piłkarskiej ekstraklasy, która za trzy sezony dostaje od Canal+ kilkanaście milionów złotych. Negocjacje nabrały rozmachu, bo obecna umowa z Polsatem kończy się za kilka miesięcy, a działacze chcą podpisać nową do końca roku. Zdaniem znawców rynku telewizyjnego to będzie najgorętszy przetarg ostatnich lat, bo siatkówka jest na fali, a pokazujące ją stacje śrubują rekordy oglądalności.
Nikt nie chce powiedzieć, ile obecnie płaci Polsat. - Powiem tylko, że przez siedem lat wydaliśmy na siatkówkę ponad sto milionów złotych. Na obie ligi i obie reprezentacje - mówi Marian Kmita, dyrektor ds. sportu w Polsacie.
Władze ligi ze względu na dotychczasową współpracę rozmowy rozpoczęły od Polsatu. Prezes PZPS Mirosław Przedpełski oraz wiceprezes Popko (zarazem szef Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej) spotkali się z Zygmuntem Solorzem. Oficjalnie - na zaproszenie właściciela stacji po udanych ME. Ale rozpoczęto także negocjacje w sprawie kontraktu.
- Żadnej propozycji na razie nie było, procedura przetargowa nie została wszczęta - zapewnia Popko. Według naszych informacji liga żąda 15 mln za sezon obu lig (10 mln za męską i 5 mln za kobiecą). I najchętniej podzieliłaby prawa między dwie stacje, by widzowie mogli oglądać nawet osiem spotkań w weekend.
Kmita: - Jeśli rzeczywiście zażądają 15 mln, to wyobrażam sobie nawet, że siatkówka ligowa wyjdzie z Polsatu. Doliczając około 6 mln zł rocznie za produkcję czterech spotkań tygodniowo, narazilibyśmy firmę na poważne straty. Chcemy nadal pokazywać ligę, ale na warunkach, które mają ręce i nogi.
Popko nie chce mówić o przetargu. Nie potwierdza też głośnej środowiskowej informacji, że rozgrywki kobiet trafią do TVP, a mężczyzn zostaną w Polsacie.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że szef PLPS złożył propozycję także Orange Sport pokazującemu ligę piłkarską oraz NBA. I chce systematycznie poszerzać ofertę. - Wszystkie stacje powinny być zainteresowane, bo wartość siatkówki znacząco wzrosła - uważa Janusz Basałaj, szef Orange Sport. - To sport numer dwa i najatrakcyjniejszy produkt na rynku. Finał ME oglądało 7 mln ludzi, reprezentacje zdobyły medale, w ligach roi się od gwiazd - podkreśla Basałaj i dodaje, że poza wynegocjowaniem dobrej ceny kluczowe będzie to, kto zmieści mecze w ramówce i czy będzie w stanie dobrze je wyprodukować.
- Polsat wysoko zawiesił poprzeczkę. Mamy teraz prawa do ligi piłkarskiej, a nasz główny sponsor jest konkurentem sponsora ligi siatkarskiej [Plus], ale jesteśmy zainteresowani prawami. Możliwe, że PLPS też będzie chciała podzielić prawa na pakiety, np. jeden mecz pokazywałaby inna stacja niż pozostałe - zakończył Basałaj.
- TVP z zasady interesuje się prawami do wszystkich rozgrywek ligowych w Polsce, oczywiście prawami do siatkówki też. Rozmowa o kwotach jest jednak przedwczesna i na pewno nie powinna odbywać się w gazetach, lecz podczas negocjacji - powiedział "Gazecie" Robert Korzeniowski, szef sportu w TVP.
Nowego kontraktu najbardziej wypatrują kluby, które chciałyby z niego pokryć przynajmniej część budżetu. - Dziś nie powiem, jak podzielimy zysk - dodaje Popko. - Chcielibyśmy możliwie najlepiej, czyli według jakichś zasad.
Ile teraz dostają najlepsze kluby? Popko: - Obowiązuje nas tajemnica.
Także szefowie telewizji chcą, by liga zobowiązała kluby do inwestycji w infrastrukturę. Na razie cztery z dziesięciu hal nie spełniają wymogów licencyjnych i co roku zostają dopuszczone do rozgrywek warunkowo.
Do sprzedania są też prawa do dwóch imprez listopadowych - Pucharu Wielkich Mistrzów z udziałem męskiej reprezentacji oraz klubowych mistrzostw świata ze Skrą Bełchatów. Na razie nie ma chętnych. - Polsat na pewno ich nie kupi, ale chętnie pokaże turnieje, jeśli ktoś nam prawa do nich zafunduje - twierdzi Kmita. - Nie będziemy strażą pożarną, która przyjeżdża i z miejsca wykłada np. 200 tys. euro na nieplanowaną wcześniej imprezę. Trzymamy pieniądze na ligę.
Szczęście w nieszczęściu Piotra Gruszki ?