Stolica Katalonii witała najlepszych pilotów globu na słynnym Las Ramblas. Stanęła tam tradycyjna dla miejskich festiwali w regionie ludzka wieża - zwana po katalońsku castell, czyli zamek. 150 członków folklorystycznej grupy Zieloni uformowało wysoką na kilkanaście metrów konstrukcję mającą przypominać pylony, między którymi mkną samoloty uczestniczące w MŚ - jej podstawę stworzyli najstarsi akrobaci, na ich ramiona wspięły się chronione hełmami kilkulatki.
Na podobnej wysokości - tyle że nad wodą - będą fruwały w sobotę i niedzielę superlekkie, ważące niewiele ponad pół tony maszyny osiągające prędkość nawet 400 km/godz. Wygra pilot najszybszy, najbardziej precyzyjny (musi zmieścić się w szerokich na kilkanaście metrów bramkach zwanych powietrznymi bramami) i najwytrzymalszy (zniesie przeciążenia dochodzące do 12 g).
Po nazywanych podniebną Formułą 1 zawodach w Abu Dhabi, San Diego, Londynie, Budapeszcie i Porto - ściągających od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy kibiców - w klasyfikacji generalnej prowadzi Brytyjczyk Paul Bonhomme, który kolejne eliminacje albo wygrywa, albo kończy na drugim miejscu. Naciska go austriacki wicelider Hannes Arch (dla zyskania ułamków sekund zrzucił w ostatnich dniach kilka kilo wagi), reszta stawki straciła szanse na tytuł.