Gdyby po losowaniu grup ktoś powiedział, że na cztery mecze przed końcem eliminacji do przyszłorocznego mundialu w RPA biało-czerwonych będą czekały mecze o wszystko, pewnie zostałby uznany za pesymistę.
Polska wylosowała przecież najlepiej, jak mogła. Czesi przechodzą kryzys, a reszta rywali to co najwyżej europejscy średniacy. Problem w tym, że piłkarze Leo Beenhakkera zrobili bardzo dużo, by zostać postawieni pod murem. Remis ze Słowenią, porażki z Irlandią Północną i Słowacją sprawiły, że nie mogą już sobie pozwolić na najmniejszą wpadkę. Ba, nawet zwycięstwa w czterech ostatnich meczach nie zapewnią im bezpośredniego awansu na mundial, jeśli prowadzący w grupie Słowacy nie zgubią punktów.
Dzisiejszego rywala, Irlandię Północną, trudno nawet nazwać europejską klasą średnią. Na Euro nie awansowali nigdy, na mundial nie pojechali od 23 lat. Reprezentację tworzą w większości piłkarze słabych angielskich klubów. Ale tak było przecież także przed marcowym meczem w Belfaście, który wygrali z Polską 3:2.
Żewłakow zagra z Irlanczykami w butach na wysokich obcasach? Dlaczego dziś ma być inaczej?
Bo na boisko wyjdzie inna drużyna. Artur Boruc, który zawalił mecze w Bratysławie i Belfaście, wraca do formy, którą zachwycał w Lidze Mistrzów i na mistrzostwach Europy. Szkoci chwalą go za występy w Celticu, na zgrupowaniu odbijał strzały wydawałoby się nie do obronienia.
Ale nie tylko bramkarz był winny słabej postawy drużyny w poprzednich meczach. Zawodzili wszyscy, nawet liderzy, jak Michał Żewłakow, Jacek Krzynówek czy Mariusz Lewandowski. Dziś reprezentacyjna starszyzna zdaje sobie sprawę, że walczy prawdopodobnie o ostatni mundial w karierze. - Co niektórym uśmiecha się, żeby nam nie poszło. Wtedy można by podziękować starszym piłkarzom. Wierzę, że wygramy te cztery spotkania i krytycy będą musieli się jeszcze z nami męczyć - mówi Krzynówek.
Silniejszy niż w Belfaście ma być też środek pola. Wtedy kompletnie zawiódł zastępujący kontuzjowanego Rafała Murawskiego Tomasz Bandrowski. Nie wywiązał się z roli łącznika między obroną a atakiem. Efektem była gigantyczna wyrwa w środku boiska. Dziś pomocnika Lecha nawet nie ma w kadrze. Na swoje miejsce wraca Murawski, za którego kilka tygodni temu Rubin Kazań zapłacił 3 mln euro.
Najbardziej wzmocnione zostały jednak skrzydła. W marcu Jakub Błaszczykowski, nazywany przez Beenhakkera polskim Cristiano Ronaldo, odczuwał skutki trzymiesięcznej kontuzji. Na boisko wyszedł dopiero w drugiej połowie, nie dał rady odmienić meczu. Dziś jest zdrów jak ryba, w dodatku po drugiej stronie biega nie gorszy od niego Ludovic Obraniak. Bohater sierpniowego meczu z Grecją zagra od pierwszej minuty. I on wie, że jeden błąd może oznaczać koniec szans na awans, trenera, reprezentacji, jaką widzimy dzisiaj, i spotkań o stawkę aż na trzy lata. Kolejnym będzie mecz otwarcia na Euro 2012.
Ale też piłkarskie niebo od piekła dzieli niewiele. Wygrana Polski oraz porażka Słowacji z Czechami sprawią, że drużyna Beenhakkera zostanie wiceliderem grupy, a awans znów będzie zależał tylko od niej. Gdyby na drodze Polaków stali Włosi, Hiszpanie czy Holendrzy, pozostałoby liczenie na cud. By zwyciężyć z Irlandią Północną, wystarczy zagrać dobry mecz. Mecz, na jaki stać reprezentantów Polski.
Grupa 3. Dzisiejsze mecze: Słowacja - Czechy; Polska - Irlandia Północna