Bundesliga. Korek na drodze do mistrzostwa

Bayern znów wraca do gry o tytuł. Na własne życzenie Wolfsburga, który skompromitował się w meczu z VfB Stuttgart tuż po tym, jak ogłoszono, że Felix Magath po sezonie przenosi się do Schalke

Przez niemal cały sezon piłkarskie Niemcy są pod wielkim wrażeniem brazylijskiego napastnika "Wilków" Grafite, który strzelał gola za golem. Ale w sobotę był bezbarwny i w głębokim cieniu Mario Gomeza. Snajper VfB zagrał tak, jakby walczył właśnie o lukratywny kontrakt - niesamowicie aktywnie, agresywnie i harując od lewej do prawej strony pola karnego. Zdobył cztery bramki, znakomicie oszukiwał obronę Wolfsburga i niespodziewanie zrównał się z Grafite w klasyfikacji najskuteczniejszych. - Był perfekcyjny - chwali Gomeza "Stuttgarter Zeitung".

Ale nie indywidualne popisy były najważniejsze. Po zwycięstwie VfB jest o krok za liderami tabeli. A Wolfsburg znalazł się w kryzysie: choć Magath znów ustawił zespół ofensywnie, liderzy sprawiali wrażenie przygaszonych i zdekoncentrowanych. Mają powody - Schalke poinformowało na swojej stronie internetowej, że od przyszłego sezonu trenerem jest Magath.

Porażka Wolfsburga spowodowała, że niemiecka ekstraklasa stała się w końcówce rozgrywek wyjątkowo pasjonująca. Bayern Monachium, który w tym sezonie skreślili nawet jego działacze - po zwolnieniu trenera Jürgena Klinsmanna zapowiadali, że pozostała już tylko walka o drugie miejsce dające start w Lidze Mistrzów - wrócił do gry. Teraz znów ma bardzo realne szanse na mistrzostwo. Jeszcze w połowie meczu ze słabym Energie Cottbus monachijczycy mieli powody do irytacji - ich gra była podobna do tej z czasów Klinsmanna. Ale później świetnie zaczął grać tercet: Franck Ribery, Luca Toni, Lukas Podolski. Ten ostatni zdobył trzecią bramkę dla Bayernu i miał asystę przy drugiej.

Skąd taka zmiana monachijczyków? Wokół klubu poprawia się atmosfera. Sporo zmienił Jupp Heynckes - doświadczony szkoleniowiec, który w przeszłości prowadził Bayern do mistrzostwa. Teraz jest trenerem pierwszej ekipy tymczasowo, a sam mówi, że wiele w porównaniu do czasów Klinsmanna nie zmienił. Mentalnie to jednak inny, bardziej swobodny Bayern. Heynckes dba o drobiazgi, klimat, brak nerwowości. W sobotę obchodził 64. urodziny, więc żartował przed meczem, że jeśli piłkarze go nie zawiodą, zaprosi ich na przyjęcie. Nie wywiera na zawodników presji. - Nie myślę o tym, co będzie po sezonie. Nie myślę o tym, czy jeszcze mamy szansę na mistrzostwo, czy nie. Chcę, żeby piłkarze cieszyli się grą, kibice znów mieli trochę radości, a zespół wygrywał. A co z tego będzie? Zobaczymy. Może już być tylko lepiej.

W trzech ostatnich kolejkach monachijczyków czekają trudni rywale. Na swoim boisku grają z nieobliczalnym Bayerem Leverkusen i walczącym o mistrzostwo VfB. Wyjazd do Hoffenheim również nie musi przynieść kompletu punktów. Wolfsburg ma mecze z Borussią Dortmund, Hannoverem i Werderem Brema.

Więcej o Bundeslidze przeczytaj w serwisie Sport.pl ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.