Henryk Klocek stanie przed Wydziałem Dyscypliny

Henryk Klocek, członek zarządu PZPN, został wezwany przez Wydział Dyscypliny. 11 grudnia ma się wytłumaczyć z publicznych oskarżeń, że za łapówki ustawiał mecze.

Henryk Klocek jest prezesem Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. Podczas ostatniego walnego zjazdu został wybrany do zarządu związku.

- Na podstawie licznych informacji prasowych zdecydowaliśmy się wezwać pana Klocka, aby odniósł się do stawianych mu zarzutów - tłumaczy Adam Gilarski, przewodniczący WD. - Od pewnego czasu media opisujące aferę korupcyjną dotyczącą Arki Gdynia cytują wypowiedzi oskarżonych lub świadków, którzy twierdzą, że pan Klocek również brał udział w ustawianiu meczów za łapówki. Twierdzących, że Henryk Klocek jest zamieszany w korupcję, jest tak wielu, że zdecydowaliśmy się poprosić o wyjaśnienia samego zainteresowanego - podkreśla Gilarski.

Oskarżony w procesie Arki Gdynia Ryszard F., pseudonim "Fryzjer", twierdzi, że przekazywał Klockowi kopertę z 20 tys. zł od przedstawicieli tego klubu. Miały być przeznaczone na załatwienie przychylności sędziów. Co ciekawe, mieszkający w Gdańsku Klocek po pieniądze od działaczy Arki miał jechać aż do Kołobrzegu, do jednego z mieszkań "Fryzjera".

- Henryk Klocek, prawa ręka prezesa PZPN Michała Listkiewicza, nazywany jest "Księciem Północy" - tłumaczył przed sądem Ryszard F. - On tam niepodzielnie rządzi i dzieli. Przyjechał i dałem mu tę kopertę. Mówił, że od ludzi ze swojego regionu nie wypada mu bezpośrednio brać pieniędzy. Słyszałem jednak, że jako szef związku czasami wchodził do szatni i żądał pieniędzy od sędziów - opowiadał "Fryzjer".

Zeznania obciążające Klocka złożył też przed sądem inny świadek - Józef Dubiel, były obserwator PZPN. Zapewnia on, że Klocek był pośrednikiem przy ustawianiu meczów Arki Gdynia z Cracovią i Ceramiką Opoczno.

W czwartek Klocek zeznawał przed wrocławskim sądem jako świadek. Zaprzeczył, że brał łapówki, i twierdził, że jest niesprawiedliwie atakowany przez media. Potwierdził, że spotykał się z "Fryzjerem" i był u niego w domu w Obrzycku, ale tylko po to, aby zobaczyć... mechanizm w bramie wjazdowej.

Prokuratorzy ustalili, że od maja 2003 roku do połowy 2005 roku Klocek kontaktował się telefonicznie z Ryszardem F. aż 296 razy. Dzwonił do niego, mimo że od 2000 roku "Fryzjer" został uznany przez władze PZPN za persona non grata i nie pełnił żadnych oficjalnych funkcji w polskiej piłce. Prokuratura postawiła mu ponad 50 zarzutów, w tym zarzut zorganizowania i przewodzenia grupie przestępczej, która ustawiała wyniki meczów.

Z naszych informacji wynika, że Klocek może być zamieszany w inne wątki piłkarskiej afery i śledczy jeszcze zdobywają dowody przeciwko niemu. - Z różnych względów zarzuty stawia się w odpowiednim momencie śledztwa. Zarzuty konkretnej osobie stawia się wtedy, gdy zbierzemy całość materiału dotyczącego tego podejrzanego - mówi "Gazecie" nadzorujący śledztwo Edward Zalewski z Prokuratury Krajowej.

l

Copyright © Agora SA