ATP w Rzymie. Janowicz znów jak gwiazda rocka

Po świetnym meczu w Rzymie pokonał 6:4, 7:6 (7-5) Jo-Wilfrieda Tsongę, ósmego tenisistę świata. O ćwierćfinał zagra z kolejnym Francuzem - Richardem Gasquetem. Relacja na żywo na Sport.pl

Po ostatniej piłce rozgrywanego na korcie centralnym na oczach kilku tysięcy widzów pojedynku II rundy z Tsongą Jerzy Janowicz w dzikim szale radości rozdarł na piersi koszulkę niczym gwiazdor rockowej kapeli.

Zagrał świetnie. Serwował tak dobrze (m.in. siedem asów), że Francuz nie miał ani jednej szansy na przełamanie. Janowicz (ATP 24) brawurowo atakował forhendami, by po chwili spowolnić grę dropszotami, ryzykował przy returnach, był skoncentrowany, skupiony, nie peszyły go chwilowe niepowodzenia. Nerwy tracił Tsonga - pokrzykiwał na siebie, gdy nie mógł rozszyfrować serwisów mającego 203 cm Polaka.

Portal TennisTV.com, transmitujący mecze ATP w internecie, wrzucił na Twittera infografikę pokazującą trajektorię lotu piłki posłanej przez Janowicza z prędkością 231 km/godz. Podpis brzmiał: "I jak odbierać taką petardę?"

"Jerzy uwielbia zaskakiwać, nigdy nie wiesz, co zagra. To król dropszotów" - napisał na Twitterze Brad Gilbert, były trener Andre Agassiego. Rob Koenig, były gracz z RPA, dziś komentator, określił Janowicza jako "przyszłego zawodnika z Top 10".

Furorę w internecie robiło rozdarcie koszulki. Zdjęcia z torsem Janowicza zamieszczali na swoich profilach kibice, dziennikarze, inni tenisiści, m.in. Ukrainiec Aleksander Dołgopołow, oraz oficjalna strona ATP.

Zwycięstwo nad Tsongą, byłym finalistą Australian Open i dwukrotnym półfinalistą Wimbledonu, to trzeci triumf Polaka nad tenisistą z pierwszej dziesiątki. W listopadzie w Paryżu ograł Andy'ego Murraya (wówczas nr 3) i Janko Tipsarevicia (nr 9).

Na kolejny wielki rezultat czekał pół roku. Jak sam mówi, przyzwyczajał się do nowego otoczenia. Do tej pory nie grał w turniejach Masters (pula nagród w Rzymie to 3,2 mln euro), ale w challengerach z zawodnikami spoza pierwszej setki rankingu. Inny powód to kłopoty zdrowotne - wiosną długo leczył przeziębienie i zapalenie ucha. Obok 21-letniego Bułgara Grigora Dimitrowa, 23-letniego Japończyka Kei Nishikoriego i 22-letniego Kanadyjczyka Milosa Raonica 22-letni Janowicz jest wciąż określany przez zagranicznych ekspertów jako największa gwiazda młodego pokolenia. Duży wywiad z Polakiem przeprowadzony przez znanego amerykańskiego dziennikarza Douglasa Robsona zamieścił niedawno magazyn "Tennis Journal".

- Janowicz lubi wielkie wyzwania: kort centralny, Foro Italico, Rzym, Tsonga za siatką. Na oczach świata czuje się jak w raju, jest dodatkowo zmotywowany. Był do tego skoncentrowany, przygotowany, a Tsonga zaczął tak, jakby się nie obudził - mówi "Gazecie" Wojciech Fibak, były najlepszy polski tenisista.

W 1/8 finału Janowicz zmierzy się z Richardem Gasquetem, nr 9 na liście ATP, byłym półfinalistą Wimbledonu, zwycięzcą dziewięciu turniejów ATP. Na początku kariery Francuza nazywano "nowym Rogerem Federerem", bo też gra bajecznie technicznie. Ale choć od lat utrzymuje się w ścisłej czołówce, kariery na miarę Szwajcara nie zrobił. W marcu w Indian Wells Gasquet ograł Janowicza 6:1, 6:4. - Jurek ma potencjał na Top 10, pokazał to po raz kolejny. Ale mecz z Gasquetem będzie trudniejszy. Tsondze zdarzają się wpadki, nie jest bastionem regularności. Gasquet lepiej zna rywala. Gra techniczny tenis w starym stylu, co będzie trudniejsze w odbiorze dla Jurka - ocenia Fibak.

Jeśli Janowicz zwycięży, w ćwierćfinale najprawdopodobniej zagra z Federerem. Tym prawdziwym.

Agnieszka Radwańska, która przegrała w II rundzie z Simoną Halep, zrezygnowała z obrony tytułu w Brukseli. Stwierdziła, że ma problemy z barkiem. W przyszłym tygodniu wcześniej poleci do Paryża i będzie trenować przed rozpoczynającym się 26 maja Rolandem Garrosem. - Dobra decyzja. Agnieszka nie lubi grać na mączce, to dla niej najgorsza część sezonu. Korty ziemne wymagają więcej siły fizycznej, biegania, cierpliwości, pracy. Rywalek, które mogą pokonać Agnieszkę na mączce, jest więcej. Ten kryzys związany jest jednak wyłącznie z nawierzchnią. Agnieszka tęskni już pewnie za trawą. Nie liczmy w Paryżu na dużo - zakończył Fibak.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS i na Androida

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.