Premier League. Powrót kanibala Suareza

Urugwajski napastnik gryzie rywala i strzela gola w 97. minucie. Liverpool powinien go ukarać, wyrzucić czy wysłać na terapię?

W Anglii wrze po meczu Liverpoolu z Chelsea w ostatniej kolejce Premier League.

Luis Suarez, walcząc o piłkę z obrońcą londyńczyków Branislavem Ivanoviciem, ugryzł rywala w ramię. Krwiożerczego zamachu na kończynę Serba nie zauważył sędzia Kevin Friend. Ivanović podbiegł do niego i pokazywał ślady po zębach, ale arbiter nie ukarał Urugwajczyka.

Suarez został na boisku, a nawet został bohaterem gospodarzy, strzelając gola w siódmej minucie doliczonego czasu gry i ratując Liverpoolowi remis 2:2. Urugwajczyk miał też udział przy golu na 2:1 dla Chelsea, po jego zagraniu ręką sędzia podyktował jedenastkę.

Skandal wybuchł po meczu, bo atak Suareza widać było w telewizyjnych powtórkach. W kilkadziesiąt minut zdjęcie ze stopklatki z gryzącym Urugwajczykiem obiegło internet, w poniedziałek trafiło na czołówki gazet. "Zgrzytnięcie dnia" - napisał na okładce brukowy "The Sun".

Suarez to recydywista, problemy z kontrolowaniem emocji ma od lat. W 2007 r., jeszcze jako gracz Ajaksu Amsterdam, pobił się w szatni z kolegą z drużyny Albertem Luque, za co klub zawiesił go na kilka meczów. W 2010 r. ugryzł na boisku Otmana Bakkala z PSV Eindhoven. Władze ligi holenderskiej wlepiły mu siedem meczów dyskwalifikacji, a Ajax ukarał finansowo i szybko sprzedał. Holenderskie media okrzyknęły Suareza "Kanibalem z Ajaksu".

Już w Liverpoolu Urugwajczyk znieważył rasistowskimi obelgami Patrice'a Evrę z Manchesteru United. Niezależna komisja angielskiej federacji uznała go za winnego i ukarała ośmioma meczami dyskwalifikacji i 40 tys. funtów grzywny. Równie wielki skandal wybuchł rok później, gdy Suarez nie chciał podać Evrze ręki podczas wizyty Liverpoolu na Old Trafford. - Ten piłkarz hańbi Liverpool, po czymś takim nie powinien nigdy więcej w nim zagrać - mówił Alex Ferguson, trener MU. Mniejszych grzeszków - prowokowania kibiców i trenerów rywali, symulowania i wymuszenia fauli - miał w ostatnich sezonach kilkanaście.

Liverpool ma z Suarezem problem, bo z jednej strony zachowanie zawodnika często uderza w wizerunek klubu, ale Urugwajczyk jest jednocześnie jego najlepszym piłkarzem. W tym sezonie strzelił 23 gole i jest najskuteczniejszy w lidze (drugi Robin van Persie z MU ma 21). Dostał też 10 żółtych kartek (najwięcej w lidze), choć na razie upiekło mu się z czerwonymi.

Po meczu z Chelsea klub potępił zachowanie piłkarza i zapowiedział karę finansową. Suarez czeka też na karę dyskwalifikacji od komisji ligowej. "Przykro mi z powodu mojego niewybaczalnego zachowania, przepraszam Ivanovicia, trenera, kolegów i świat futbolu, że ich zawiodłem" - napisał na Twitterze Suarez. Zapowiedział, że pieniądze przekaże fundacji na rzecz ofiar tragedii na Hillsborough, gdzie w kwietniu 1989 r. zginęło 96 fanów Liverpoolu.

Dyrektor generalny drużyny z Anfield Ian Ayre zapowiedział jednak, że klub nie zamierza rozstawać się z Suarezem. Dopiero co przedłużył z nim o cztery lata kontrakt. - Nie wyobrażamy sobie zespołu bez niego. Nad zachowaniem Luisa i jego charakterem musi skuteczniej pracować trener Brendan Rodgers - stwierdził Ayre.

Angielski związek zawodowy piłkarzy PFA zaoferował Suarezowi sesje terapeutyczne kontroli nad gniewem. - Jest świetnym piłkarzem, ale jego problem to panowanie nad emocjami - stwierdził szef PFA Gordon Taylor.

- Liverpool nie może sobie w nieskończoność pozwalać na takie szarganie dobrego imienia. To ostatnia szansa dla Suareza, by pozostać w klubie - uważa jednak Graeme Souness, były trener "The Reds", obecnie ekspert telewizyjny.

Gazety nie zostawiły na Urugwajczyku suchej nitki. "Daily Mail" grzmiał, że to hańba, że ktoś taki jest nominowany do nagrody dla piłkarza roku, i dziwi się, że Liverpool stoi murem za recydywistą. "Independent" przypomina, że gdy Eric Cantona, legenda Manchesteru United, zaatakował kibica ciosem karate, klub nie czekał na dyskwalifikację Premier League, ale sam odsunął piłkarza na kilka miesięcy. Gazeta sugeruje, że Liverpool popełnia wizerunkowy błąd, traktując Suareza łagodnie.

- Luis jest najlepszym piłkarzem Premier League w tym sezonie, być może najlepszym na świecie po Messim i Ronaldo, jeden incydent nie może tego przyćmić - bronił kolegi Steven Gerrard, kapitan drużyny.

Jest w świecie sportu jeszcze jedna osoba, która na pewno Suareza rozumie. To były bokserski mistrz świata Mike Tyson, który w 1997 r. odgryzł kawałek ucha Evanderowi Holyfieldowi. Jak donosi "The Sun", "Iron Mike" zaczął w weekend śledzić Suareza na Twitterze.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS i na Androida

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.