MŚ 2014 w Brazylii coraz dalej. Ile talentu marnuje się w polskiej kadrze

Po dziewięciu miesiącach pracy Waldemara Fornalika reprezentacja wygląda gorzej niż na Euro, przez własne słabości przegrywa eliminacje mundialu. A przecież rywale grają marniej, niż przypuszczaliśmy.

W dziewięciu próbach drużyna Fornalika pokonała tylko San Marino, Mołdawię i RPA (nie liczymy sparingów rezerw), czyli dwie reprezentacje, które nigdy nie zbliżyły się do awansu na wielki turniej, oraz reprezentację w głębokim kryzysie.

Franciszek Smuda zostawił następcy drużynę młodą (z pierwszej jedenastki tylko Wasilewski i Murawski skończyli 30 lat), z gwiazdami mistrza Niemiec (Błaszczykowski, Lewandowski, Piszczek) i solidnymi piłkarzami regularnie występującymi w silnych ligach (Szczęsny, Obraniak). Do kadry dobijali się piłkarze budujący markę we Włoszech (Glik) i Francji (Krychowiak).

Talentu w szatni nie brakuje, brakuje pomysłu, jak bogactwo wykorzystać.

Podczas Euro pomysł Polaków na ataki zaczynał i kończył się na przerzutach na prawe skrzydło, defensywa była niezdolna do zatrzaśnięcia pola karnego przed rywalami. Wyglądało to biednie, ale w marcu 2013 r. drużyna Fornalika wygląda jeszcze biedniej.

Polacy za Smudy grali bardzo przewidywalnie, ale potrafili czasem zepchnąć rywali na pole karne, brakowało im tylko skuteczności. W piątkowym meczu z Ukrainą poza akcją, w której gola strzelił Piszczek, wypracowali sobie tylko jedną świetną szansę na gola - po przerwie sam na sam przed Pjatowem stanął Obraniak. Walczący o tytuł króla strzelców Bundesligi Lewandowski w reprezentacji maleje z każdym meczem. W czerwcu narzekaliśmy, że nie wykorzystuje szans na gole, dziś nawet nie ma czego marnować. W trzech meczach ME oddał pięć celnych strzałów, w pięciu meczach eliminacji - siedem, z czego cztery z San Marino. Gola z gry u Fornalika jeszcze nie strzelił. Gdyby skauci oceniali napastnika Borussii na podstawie meczów reprezentacji, wielkie kluby nawet by na niego nie spojrzały.

Gorzej dzieje się też po drugiej stronie boiska, pokonanie bramkarza Polaków wciąż nie jest wielkim wyczynem. W eliminacjach nie udało się to tylko Mołdawii i San Marino, ale obu słabeuszom brakowało niewiele. Tylko dzięki świetnemu zachowaniu Boruca najgorsza drużyna rankingu FIFA nie zakończyła we wtorek 25-meczowej serii bez gola w meczu o punkty.

Fornalik nie rozwiązał żadnego problemu, za to stworzył nowy, wyrzucając z jedenastki Obraniaka. Następcy nie przygotował, Majewski (z Ukrainą) i Milik (napastnik, z San Marino trener zrezygnował z rozgrywającego i przeszedł na ustawienie 4-4-2), nie dali nic zespołowi, a kopnięcia pomocnika Bordeaux były największym atutem biało-czerwonych na początku walki o mundial. Nie ma powodu sądzić, że bez Obraniaka reprezentacja będzie silniejsza, nie brakuje argumentów, by uważać, że z nim byłaby lepsza. Wątpliwe, by do jesiennych meczów z Czarnogórą, Anglią i Ukrainą Fornalik odkrył lepszego rozgrywającego. Polacy nie mogą tych meczów przegrać, jeśli marzą o mundialu.

Selekcjoner nie może się już usprawiedliwiać brakiem czasu, zespołu nie zdziesiątkowały mu kontuzje i wykluczenia. Trzeciego miejsca na półmetku eliminacji nie sposób wytłumaczyć też siłą rywali.

Finaliści ostatnich ME (Anglia i Ukraina) i zespół, który awans przegrał w barażach (Czarnogóra), groźnie wyglądali tylko po losowaniu. Wyspiarze drużynę Roya Hodgsona umieszczają wśród swoich najgorszych w historii, a mecz z Polską - wśród jej najgorszych w historii występów. Do Brazylii Anglicy człapią, pokonali tylko San Marino i Mołdawię. Ukrainę od Euro prowadziło już czterech selekcjonerów, zespół Mychajło Fomenki liczy się w walce o MŚ tylko dlatego, że wygrał w Warszawie. Prowadząca w grupie Czarnogóra to wciąż - w najlepszym wypadku - europejska klasa średnia. Polska nie bije się o mundial z kontynentalnymi mocarzami, którym zdarza się przejść przez eliminacje bez straty punktu. Powtórzmy - Fornalik ma w szatni wystarczająco dużo talentu, by bić się o awans. Na boisku wciąż widzimy jednak zespół, dla którego szczytem możliwości będzie wyprzedzenie Mołdawii i San Marino.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA