Biatlon. Krystyna Pałka odczarowała pecha

Sama załatwiła sobie austriackich serwismenów i poprawiła kolbę w karabinie. Po każdej kontuzji pracowała jeszcze ciężej. W wieku 29 lat Pałka wywalczyła w niedzielę życiowy sukces - srebro w biegu pościgowym na 10 km na MŚ w czeskim Novym Mescie.

Pochodzi z Czerwiennego pod Zakopanem, biatlon uprawia od 14. roku życia. Dotąd często prześladował ją pech. - Krysia to waleczna góralka dążąca do celu za wszelką cenę. Miała już tyle kontuzji, operacji, zabiegów, że trudno zliczyć. Na lotnisku musi pokazywać specjalne papiery, bo ma metalowe wstawki w kolanie - opowiada "Gazecie" Dagmara Gerasimuk, sekretarz generalny Polskiego Związku Biathlonu.

Przełom w karierze Pałki nastąpił po kontuzji barku, której doznała w 2010 r. Musiała przejść kolejną operację, straciła cały sezon 2010/11.

- Paradoksalnie ta przerwa mi pomogła. Po kontuzji zaczęłam szybciej biegać. To było skokowe przyśpieszenie - opowiadała Pałka. - Było możliwe, bo wykonałam zupełnie inną pracę. Wzięłam się za specjalistyczny trening siłowy, którego wcześniej nie robiłam - wspominała.

- Pamiętam moment, gdy zaczęła rehabilitację. Imponowała tym, że zaraz po kontuzji pracowała na 110 proc., chciała jak najszybciej wrócić do formy - mówi Gerasimuk.

Trening siłowy to autorski pomysł Adama Kołodziejczyka, który w maju 2011 r. objął kadrę biathlonistek. - Wcześniej zawodniczki trenowały siłę naturalnie, tylko na nartach. Moi poprzednicy nie stosowali zajęć na siłowni. Uznałem, że siła to podstawa. Biathlon się zmienił. Kiedyś faktycznie był to sport wytrzymałościowy, teraz wymaga więcej siły i szybkości - mówi Kołodziejczyk. - Żeby zawodniczki mogły biegać ze średnią prędkością 23 km/godz., muszą mieć odpowiednie przygotowanie siłowe. Ale to 10 proc. przygotowań, podstawą są wciąż biegi i strzelanie - dodaje Kołodziejczyk.

Trener przekonał biathlonistki do swoich metod, poświęcając każdej z osobna więcej czasu niż poprzednicy. - Każda ma program dostosowany do swojej motoryki, ale też do zaplanowanych celów. One same aktywnie uczestniczą w tworzeniu planów. Dawniej tego nie było - komentuje Gerasimuk.

Wraz ze zmianami w przygotowaniach przyszła poprawa wyników. W sezonie 2011/12 wszystkie sześć zawodniczek kadry A punktowało w Pucharze Świata, Pałka nie zdobyła punktów tylko w trzech z 26 startów i zajęła 17. miejsce w klasyfikacji generalnej.

Z nadziejami jechała już na zeszłoroczne MŚ w Ruhpolding, ale tam zawaliła większość startów. Zawiodło smarowanie nart. Wkurzyła się i nie czekając na związek biathlonowy, po sezonie zaczęła szukać pomocy na własną rękę. Nawiązała współpracę z Austriakami i w tym sezonie jej narty wciąż smarują serwismeni z ich kadry. - Związek podpisał kontrakt z Włochami, ale gdy byłam już dogadana z Austriakami. Nie chciałam czekać - tłumaczyła Pałka. Także na swój koszt pojechała do Austrii, gdzie dopasowano jej kolbę karabinu. Teraz pudłuje jeszcze rzadziej niż kiedyś.

Według Kołodziejczyka niedzielny sukces Pałki wzmocni całą kadrę. - Teraz mają świadomość, że podium jest w zasięgu. Niby zawsze to wiedziały, bo kilkakrotnie zabrakło niewiele, ale teraz mają namacalny dowód - mówi.

Przed Polkami środowy bieg indywidualny na 15 km. - Na pewno nie pobiegnie w nim Monika Hojnisz. Jest młoda, a to wyczerpujący dystans. Chcę, by zachowała siły na piątkową sztafetę - podkreśla szkoleniowiec. W sztafecie Polska ma największą szanse na kolejny medal, bo w formie, poza Pałką, są też 22-letnia Hojnisz i najbardziej doświadczona Magdalena Gwizdoń.

Relacje z MŚ w Eurosporcie

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.