Cudowne lata Jerzego Engela

Skoro trenerski ranking FIFA, w którym Polak trzyma się czołowej setki, pozostawał ściśle tajny, to zapewne nigdy byśmy się nie dowiedzieli, że istnieje, gdyby nie opuszczający właśnie PZPN dyrektor od spraw sportowych. Jerzy Engel, nie od dziś sławny jako niestrudzony popularyzator wiedzy piłkarskiej, ujawnił w ?Przeglądzie Sportowym? nie tylko istnienie rankingu, ale również eksponowaną pozycję, jaką w nim zajmuje.

Być może dostojnicy międzynarodowych władz zmarszczą brwi w poirytowaniu, wszak musieli mieć istotne powody, by klasyfikację utajnić - pytałem ludzi, tropiłem w książkach i rozmaitych internetach, nigdzie na choćby strzępek listy gigantów nie natrafiłem, żadnej poszlaki, zupełnie nic. To ani chybi druk z klauzulą najwyższej tajności. Szczerość Engela wypada jednak zrozumieć i mieć nadzieję, że FIFA zważy okoliczności łagodzące - oto prezes PZPN Zbigniew Boniek wysiudał go z nadzorowania nadwiślańskiego trenerstwa bez dania racji, bez należnej okolicznościowej uroczystości, bez transmitowanych na żywo podziękowań.

Cóż, taki los postaci, które wyprzedzają epokę. Niektórzy poprzednicy byłego dyrektora PZPN kończyli spopieleni na stosach, więc spadły nań sankcje stosunkowo znośne.

Wyrastał ponad epokę Engel już wówczas, gdy ogłaszał legendarny Narodowy Program Szkolenia Młodzieży, powszechnie wyszydzony tylko dlatego, że jego koszty szłyby w miliardy. Niezrażony obstrukcją pracował na skromniejszą skalę i we wspomnianym wywiadzie mógł obwieścić: "Wysyp młodych talentów w ekstraklasie jest efektem naszych działań". W tej deklaracji doniosłość jego dzieła wybrzmiewa jeszcze mocniej - zazwyczaj na skutki reform w edukacji, zresztą nie tylko sportowej, czekamy pokolenie albo dłużej, inny specjalista od wychowywania młodzieży, Michał Globisz, przesuwał perspektywę ewentualnego powodzenia zmian na rok 2020, nawet na orlikach przyszłe gwiazdy wykonują dopiero wstępne kopnięcia.

Tymczasem Engelowi wystarczyło dotknąć, by uzdrowić. Zamiast klarownej logistyki szkolenia wzorowanej na przemyślanych projektach innych krajów u nas wciąż panuje bałagan, na staże do Niemiec ledwie zaczęli wyjeżdżać trenerzy odpowiedzialni za dzieci w wieku 4-12 lat, ale Strateg już dostrzegł efekty "działań" na poziomie seniorskim. Wiedziony ciekawością, kogo zalicza do swoich - nie bójmy się wielkich słów - wychowanków, kliknąłem w jego osobistą witrynę internetową, a tam w niedawnym artykule zatytułowanym poetycko "Młodzieżowy zawrót głowy" dojrzałem młodzieńców z Polonii, urodzonych w 1992 (Teodorczyk, Wszołek) oraz 1991 roku (Pazio), którzy ukształtowanymi juniorami byli już kilka sezonów temu.

Kultowy zaułek www.jerzyengel.pl ostatecznie przekonuje wątpiących, że ofiara Bońkowej czystki wielką osobowością jest. Pomimo nawału obowiązków dyrektorskich Engel uaktualnia(ł) go z pasją, na bieżąco, obficie i z figlarnym stosunkiem do reguł polszczyzny, widać, że poświęca mu mnóstwo czasu wolnego, choć ten pożerają jeszcze regularne występy telewizyjne, także poświęcane krzewieniu wiedzy piłkarskiej.

"Polska szkoła trenerów nie bez przypadku uznawana jest za jedną z najlepiej pracujących w Europie, a zapoczątkowanie Cross Border Education, szkolenia na licencję UEFA-PRO, było kulminacyjnym momentem pokazu poziomu edukacji piłki nożnej w naszym kraju. Przystąpienie do Konwencji Trenerskiej UEFA-PRO w 2002 roku jest milowym krokiem w rozwoju rodzimej myśli szkoleniowej i wyprzedziliśmy nawet wstąpienie Polski do struktur Unii Europejskiej. Dokument, jakim legitymują się od tamtego roku polscy szkoleniowcy, po ukończeniu kursów UEFA-B, UEFA-A, wreszcie UEFA-PRO w Szkole Trenerów PZPN, upoważnia do pracy w każdym klubie w Europie i na świecie" - nigdy nie zapomnę tych słów Engela (pogrubienie moje) i dziś, gdy zapowiada powrót do umiłowanej trenerki, żyję nadzieją, że owego upoważnienia do pracy na świecie nie zawaha się użyć. Że wreszcie przełamie klątwę byłych selekcjonerów reprezentacji Polski.

Od dawna wszystkich, którzy się nią zaopiekowali, spycha się następnie na boczny tor. Wójcik czy Janas dostawali głównie fuchy w drużynkach pomniejszych, Boniek całkiem się zniechęcił, nie brały renomowane firmy Beenhakkera, teraz na bezrobociu usycha Smuda. Przed 60-letnim Engelem najlepszy czas, w wywiadach rekomenduje swe kompetencje przywoływaniem sukcesów doświadczonych starszych kolegów - Fergusona, del Bosque, Aragonesa. Nie płaczmy po Engelu dyrektorze, w zamian odzyskamy Engela trenera. Po ujawnieniu rankingu FIFA to już całkiem pewne.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.