PZPN bez Grzegorza Laty. Zdradzili go wierni wasale

Prezes związku nie zebrał wymaganego poparcia i wycofał się z październikowych wyborów. To sensacja, bo jeszcze niedawno uważano go za faworyta. - Jeśli trzech bliskich współpracowników Grzegorza oficjalnie wyraża chęć startu w wyborach, to dowód, że w związku źle się dzieje - przestrzega były prezes PZPN Michał Listkiewicz.

Kto powinien zostać prezesem PZPN? Zagłosuj w naszym sondażu .

- Wszyscy domagali się zmian, więc z mojej decyzji powinni być zadowoleni - napisał Lato kilka godzin przed terminem zgłaszania kandydatów na prezesa PZPN. Powodów rezygnacji nie podał, ale od kilku dni było wiadomo, że ma gigantyczne problemy z zebraniem poparcia klubów ekstraklasy i I ligi, wojewódzkich związków, środowiska sędziów, futbolu kobiecego, futsalu i trenerów. Do startu potrzeba 15 rekomendacji.

Według skłóconego z Latą Kazimierza Grenia, prezesa podkarpackiego związku, kandydatami w wyborach będą: Roman Kosecki (30 rekomendacji), Zbigniew Boniek (25), Edward Potok (22), Zdzisław Kręcina (17) i Stefan Antkowiak (15).

Lato próbował do ostatniej chwili. Greń rano opowiadał, że wynajęty przez prezesa kurier krąży po Polsce i dowozi poparcie z terenu. - Nie może być lepszej informacji dla polskiej piłki niż ta, że Lato nie startuje. Napiję się z tej okazji dobrego francuskiego szampana. Wyprostuję tylko jedną rzecz - niech pan Lato nie mówi, że się wycofuje, bo to nieprawda. On po prostu nie otrzymał zaufania środowiska i nie zdobył potrzebnych rekomendacji. Bramka do władzy mu się zamknęła. Najważniejsze, że pseudorządy Laty nareszcie się zakończyły - mówił Greń po ogłoszeniu decyzji Laty.

Prezes miał wsparcie klubów z Górnego Śląska, Miedzi Legnica, Termaliki Nieciecza, ale wymaganych rekomendacji nie zebrał. - Zdradzili go wierni wasale - twierdzi Andrzej Padewski, prezes dolnośląskiego związku. - Bugdoł, Niemiec czy Potok zobaczyli, że pod rządami Laty PZPN się chwieje, i zaczęli szukać nowych rozwiązań, chcą podczepić się pod inne osoby, które mogą im zapewnić jakąkolwiek władzę.

W podobnym tonie wypowiada się były prezes PZPN Michał Listkiewicz. - Jeśli trzech bliskich współpracowników Grzegorza oficjalnie wyraża chęć startu w wyborach, to dowód, że w związku źle się dzieje. Myślę o Antkowiaku, Potoku i Nowaku. Są członkami zarządu, a więc razem z prezesem decydują o obliczu organizacji. Sam fakt, że myślą o starcie, jest wymownym wotum nieufności wobec prezesa - tłumaczy Listkiewicz.

Ci, którzy opuścili Latę udzielili rekomendacji Kręcinie (byłemu sekretarzowi generalnemu związku), Potokowi (szefowi futbolu w łódzkim) i Antkowiakowi (szefowi futbolu w Wielkopolsce).

- Futbol ma u nas fatalny wizerunek. Biznesmeni nie chcą inwestować w profesjonalne kluby, a na niższym poziomie samorządy też niechętnie dają na piłkę nożną. Wolą dofinansowywać inne dyscypliny. Mówią: "Polska piłka to bagno, po co mamy na to płacić?". I kluby w A czy B klasie też mają ogromne problemy. Dlatego teren już nie popiera Laty - on nas oszukał - twierdzi jeden z naszych rozmówców.

Listkiewicz: - Za kadencji Grzegorza popełniono mnóstwo błędów. Prezes stracił zaufanie w środowisku. PZPN i polska piłka mają fatalny wizerunek, do czego przyczyniło się wiele zdarzeń. Brak meczów reprezentacji w telewizji otwartej, skandal z koszulkami bez orzełka, Karty kibica reprezentacji, taśmy Kulikowskiego czy kontrowersje związane z miejscem rozgrywania meczów kadry - to wszystko uruchomiło lawinę niechęci. A Lato zrobił z PZPN oblężoną twierdzę, w której tkwi, i wszędzie doszukuje się spisków. Problem potęguje arogancja i buta w komunikacji. Te lekceważące opinie, że jesteśmy niezależnym związkiem i nikt nic mi nie może zrobić, bo zawsze obroni mnie FIFA czy UEFA. Za mojej kadencji była jedna wielka krytyczna sytuacja - afera korupcyjna, ale poza tym nie mam sobie nic do zarzucenia. Ja drugą kadencję na prezesa wygrałem bez problemów, bo nawet nie miałem kontrkandydata.

Wybory 26 października. Faworytami są byli piłkarze Boniek i Kosecki. Na razie nieco lepsze notowania i większe szanse daje się temu drugiemu.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA