US Open to dla Szarapowej najważniejszy turniej. Stany to dla jej sponsorów kluczowy rynek. Nike, Tiffany & Co., Canon, Tag Heuer, Head i kilka innych firm zazwyczaj właśnie na przełom sierpnia i września przygotowują w USA nowe reklamówki z udziałem gwiazdy, której rocznie płacą aż 22 mln dol. Tylko ok. 6 mln dol. Rosjanka zarabia z nagród w turniejach i pokazówkach.
Za konstrukcją tego marketingowego imperium kryje się jeden człowiek - Max Eisenbud, 40-letni, łysiejący, zupełnie niepozorny mężczyzna. Zazwyczaj stoi tuż obok Rosjanki, ale na tyle daleko, że nie mieści się w kadrze kamery i aparatu, chowa się gdzieś w cieniu. Eisenbud, o którym duży artykuł napisał "New York Times", to od kilkunastu lat agent Rosjanki. Na uczelni grywał w tenisa, ale sukcesów nie odniósł, dlatego pod koniec lat 90. skorzystał z propozycji menedżerskiego giganta - firmy IMG - i został jej skautem na Florydzie. Tam, w akademii Nicka Bolletteriego, wypatrzył Marię, wówczas 11-latkę, która z ojcem Jurijem przyjechała z dalekiej Syberii szukać szczęścia w tenisie.
- Od początku wiedziałem, że będzie gwiazdą. Myślę, że poczułem to samo, co ludzie oglądający sześcioletniego Tigera Woodsa machającego kijem golfowym - opowiadał Eisenbud. Pomógł Jurijemu załatwić wizę, zorganizował trenerów i pierwsze niewielkie kontrakty dla Marii, w zamian dostał zaufanie rodziny. I czekał.
Milionerem został w 2004 r., gdy Szarapowa jako 17-letnia długonoga blond piękność sensacyjnie wygrała Wimbledon. IMG zrozumiała wtedy, że ich człowiek na Florydzie stał się ich najważniejszym pracownikiem. Eisenbud do końca 2005 r. pomógł Szarapowej podpisać umowy na 75 mln dol. IMG zarabiał na prowizjach od kontraktów, pensja Eisenbuda i jego pozycja w IMG też wystrzeliły w kosmos.
Dziś niemal wszyscy sportowi specjaliści od marketingu nazywają parę Szarapowa -Eisenbud najlepszym w historii tenisa duetem sportowiec - menedżer. Jak to możliwe, że wytrzymali razem tyle lat? - Wbrew pozorom nie widujemy się często, ale Max jest dla mnie jak rodzina, mamy stuprocentowe zaufanie - stwierdziła Szarapowa. - Wszystko, co mam, zawdzięczam jej - podkreśla Max. Jego synowie mówią o tenisistce "ciocia Maria".
Przed US Open Eisenbud miał dużo pracy, bo Szarapowa zażyczyła sobie zmiany hotelu. Max wyszukał apartament, a potem osobiście sprawdzał, czy z hotelu da się wystarczająco szybko dostać na korty i do kluczowych dla klientki sklepów i restauracji. - Kiedyś delegowałem takie sprawy współpracownikom, ale z doświadczenia wiem, że jak nie chcesz, żeby coś było schrzanione, musisz zrobić to sam - mówił w "NYT".
Eisenbud stoi też na czele jako prezes nowego przedsięwzięcia Szarapowej - własnej marki słodyczy "Sugarpova". Gumowe słodkie usta, piłeczki tenisowe i inne cukierki w kształcie gadżetów kojarzonych z tenisem i Szarapową można kupić w sklepach w USA od 20 sierpnia. Podobno sprzedają się znakomicie.
Ale akcje Eisenbuda idą w górę także z innego powodu. Jego drugą klientką jest Chinka Na Li, zwyciężczyni zeszłorocznego Rolanda Garrosa. As agentów z IMG przewidział kilka lat temu, że warto postawić na kogoś z marketingowym potencjałem na azjatyckim rynku. Po sukcesie Li w Paryżu Eisenbud podpisał umowy na 48 mln dol., tylko dwie naszywki na stroju tenisistki - Mercedesa i firmy ubezpieczeniowej Taikang - są warte po 2,5 mln dol. rocznie.
Tuż przed US Open Li poprosiła Eisenbuda, by pomógł znaleźć jej trenera. Była sfrustrowana złymi wynikami i ciągłymi kłótniami z mężem Jing Shanem, który pełnił funkcję jej szkoleniowca. Max skontaktował się z Carlosem Rodriguezem, byłym wieloletnim trenerem Justine Henin. Argentyńczyk nie był na pewno tani, ale efekty przyszły natychmiast - Li doszła do finału w Montrealu, zwyciężyła w Cincinnati, a w US Open w poniedziałek po raz pierwszy od trzech lat przebrnęła przez I rundę.
Kłopotów z awansem nie mieli też m.in. Roger Federer, Andy Murray oraz broniąca tytułu wśród kobiet Samantha Stosur. Największą niespodzianką była słaba postawa Niemek - odpadły dwie rozstawione - Sabine Lisicki, Julia Görges oraz wracająca po kontuzji Andrea Petković.