Londyn 2012. Odwróć tabelę, Brytania też na czele

Igrzyska kończą się wielkim sportowym sukcesem gospodarzy. Ale jest jeszcze jedna strona wyspiarskich medali - gdyby sporządzić tabelę ostatnich i przedostatnich miejsc, Brytania zajęłaby najwyższą lokatę. Nikt na tych igrzyskach nie dostawał w kość tak jak oni. Wystarczyło tylko pójść w odpowiednie miejsce - pisze w felietonie korespondent Sport.pl w Londynie Jakub Ciastoń.

Sebastian Coe, szef komitetu organizacyjnego igrzysk, mógł odetchnąć. Już pięć dni temu "Guardian" opublikował na pierwszej stronie wyniki sondażu: blisko 60 proc. Brytyjczyków uważa, że warto było wydać 9 mld funtów, by zaprosić sportowy świat do Londynu.

Media są zachwycone nie tylko sukcesami sportowców, ale też obiektami i atmosferą. Nawet najbardziej konserwatywni publicyści pisali, że flaga Union Jack stała się wreszcie symbolem powszechnym i że nawet oni musieli porzucić swoje powściągliwe angielskie maniery na rzecz skakania, krzyczenia i klaskania, czyli robienia tego, co przez ostatnie trzy tygodnie robił każdy Brytyjczyk.

Igrzyska kończą się wielkim sportowym sukcesem gospodarzy. W Pekinie zdobyli 47 medali, w tym 19 złotych, co już cztery lata temu uznano za świetny wynik. W Londynie sięgnęli po 64 medale, w tym 29 złotych. To aż o 16 krążków więcej, niż zakładał plan UK Sport, rządowej agendy czuwającej nad wydaniem 480 mld funtów zainwestowanych w czteroletnie przygotowania sportowców.

Brytyjska droga na szczyt zaczęła się od upadku. Wyspiarze w 1996 r. w Atlancie przeżyli klęskę - wywalczyli zaledwie 15 krążków, w tym jeden złoty. Polacy cieszyli się wtedy aż 17 razy, ze złota - siedmiokrotnie.

Gdy 16 lat temu w Atlancie gasł znicz, w Londynie już pracowano nad planem ratunkowym. Stworzono system oparty na finansowaniu sportu z pieniędzy National Lottery. Zastrzyk gotówki był ogromny. Przed igrzyskami w Sydney - 63 mln funtów, przed Atenami - 84 mln. Brytyjczycy przywieźli z nich 28 i 30 krążków. Gdy Londyn wygrał prawo do organizacji olimpiady w 2012 r., strumień się zwielokrotnił. Na przygotowania do Pekinu UK Sport poświęcił już 265 mln funtów, teraz - niemal dwa razy więcej.

Pieniądze to jednak nie wszystko - Brytyjczycy ściągali zagranicznych trenerów do kluczowych dyscyplin - kolarstwa, pływania, lekkoatletyki. Szukali talentów za granicą - kilku medalistów urodziło się poza Zjednoczonym Królestwem; czasem kazali sportowcom zmieniać dyscypliny - Rebecca Romero jeszcze w 2005 r. startowała w wioślarskiej czwórce. W Pekinie zdobyła złoto na kolarskim torze.

Mądrze realizowane programy w kilku dyscyplinach okazały się strzałami w dziesiątkę. W niedzielę Brytyjczycy świętowali najlepsze igrzyska od 1908 r. Po raz pierwszy od 1920 r. wdrapali się na podium, dystansując na trzecim miejscu Rosjan. Kolarze to najwięksi zwycięzcy - zdobyli 12 medali, w tym osiem złotych. W klasyfikacji medalowej mogliby rywalizować z państwami z pierwszej dziesiątki.

Brytyjczycy przed igrzyskami w Rio muszą jednak zmierzyć się z kilkoma problemami. Po pierwsze, nie jest do końca pewne, czy uda się zachować finansowanie z National Lottery na obecnym poziomie. Państwowa loteria skarży się na mniejsze wpływy, narzeka na konkurencję ze strony Health Lottery. Są zakusy, by o 100 mln funtów zmniejszyć dotacje na sport przed kolejnymi igrzyskami. Nie wiadomo też, co zrobić z dyscyplinami, które na tych igrzyskach zawiodły. Nawet w brytyjskim złotym worku znalazły się takie przypadki. Największy przegrany to pływanie - zainwestowano 25 mln funtów, czyli tyle, ile w kolarstwo, a w zamian otrzymano tylko trzy medale. 7 mln funtów utopiono w badmintonie, 4,5 mln w łukach, 3,5 mln w pływaniu synchronicznym. Tenis zdobył medal, ale zarządzająca nim federacja LTA od dawna jest pośmiewiskiem za fatalne zarządzanie i marnotrawienie pieniędzy. Media najbardziej krytykują UK Sport za to, że z dyrektorem federacji pływackiej Michaelem Scottem podpisała nowy czteroletni kontrakt tuż przed igrzyskami. Nie wiadomo, jak się go teraz pozbyć.

Jest jeszcze jedna strona wyspiarskich medali - gdyby sporządzić tabelę ostatnich i przedostatnich miejsc, Brytania zajęłaby najwyższą lokatę. Nikt na tych igrzyskach nie dostawał w kość tak jak oni. Wystarczyło tylko pójść w odpowiednie miejsce - na mecz piłki ręcznej, wodnej, siatkówkę, zapasy, podnoszenie ciężarów itd. Wyspiarze wystawili aż 541-osobową ekipę, dwa razy większą niż osiem lat temu w Atenach. Ich roztropny wybór dyscyplin to częściowo mit. - Po co nam zapasy, piłka ręczna? Te dyscypliny nie mają przyszłości. Zostaną pewnie zlikwidowane. Dlaczego w ogóle je stworzono? Czeka nas teraz poważna debata na temat tego, jak ma wyglądać nasz sport przed Rio - mówił mi w Londynie jeden z brytyjskich dziennikarzy.

Każdy ma jakieś problemy, nie tylko my, Polacy. Na pewno jednak przyjemniej jest się z nimi zmagać, mając w kieszeni 29 złotych medali.

Więcej o:
Copyright © Agora SA