W sobotę niespełna 38-letni Tomasz Frankowski strzelił dwa gole w wygranym 2:1 meczu z Górnikiem. To jego 160. i 161. trafienie w polskiej lidze.
Tomasz Frankowski: Młody organizm szybko się zregenerował. Pierwsze diagnozy nie były pomyślne, ale bardzo dobrze została przeprowadzona rehabilitacja. Świetną, żmudną pracę wykonali fizjoterapeuci z Jagiellonii. Do tego doszła pomoc bioenergoterapeuty, pana Adama z Warszawy. Nie ma co dalej rozwijać kwestii. Ważne, że mimo obaw zagrałem i skończyło się pomyślnie. Przed meczem sugerowałem nawet trenerowi, żeby wpuścił mnie na boisko w drugiej połowie, ale zdecydował, żebym grał od początku. Miał nosa, wszyscy skorzystaliśmy na jego decyzji.
- Trudnych momentów w moim życiu już trochę miałem, więc sobotnie bramki ucieszyły mnie tak samo jak poprzednie. Bardziej ucieszyło mnie zwycięstwo, bo rozegraliśmy dobre spotkanie i wróciliśmy na właściwe tory. Trochę żałuję, że na początku meczu nie padł gol po moim strzale z dalszej odległości. Piłka spadła na siatkę za poprzeczką. Strzał był ładny, techniczny, a w polskiej lidze brakuje pięknych goli. Dlatego trochę mi żal.
- Mimo to ok. 10 proc. wszystkich bramek zdobyłem głową. W sobotę uderzyłem piłkę w kierunku, z którego przyleciała. Takie strzały są dla bramkarzy najtrudniejsze do obrony. Nim piłka do mnie doleciała, miałem chwilę na zastanowienie, jak strzelić. Lewy obrońca dośrodkował precyzyjnie.
- Miałem szansę na pierwszy hat trick w koszulce Jagiellonii. Między przyjęciem piłki a strzałem miałem sekundę na zastanowienie. Więzadło, które leczyłem przez trzy tygodnie, czasem mnie pobolewa i trochę się zawahałem, czy mocno uderzyć. Oddałem strzał, który bramkarz obronił. W normalnej dyspozycji byłby silniejszy i piłka wpadłaby do siatki.
- Ciągnie się to jak telenowela. 30 czerwca kończy mi się umowa z klubem, jak wielu innym ligowcom w całej ekstraklasie. W takich przypadkach albo są rozmowy o nowej umowie, albo nie ma. W moim przypadku nikt dotąd nie podnosił tej kwestii, więc kibice i media - myślę, że trochę niepotrzebnie - zaczęli wymuszać na prezesach Jagiellonii deklarację. Klub ma swoją wizję, a ja nie chcę się w to mieszać. Myślę, że - razem bądź oddzielnie - poradzimy sobie w życiu.
- Ale cóż ja mogę powiedzieć i zrobić? Nic więcej się nie wydarzyło. Każdy kontrakt kiedyś się kończy.
- Oczywiście, że tak. Nie ukrywam, że im bliżej mi do Gerarda Cieślika, tym chęć kontynuowania przygody z piłką coraz większa. Latem powiększy mi się rodzina i jeśli trochę się waham, to tylko z tego powodu. To na razie niedokończony temat, ale liga gra do początku maja, a nowy sezon zaczyna w sierpniu. W trakcie przerwy rozważę wszystkie za i przeciw gry w piłkę w klubach, z których mam propozycje. Potem zapadną decyzje.
- Tak.
- Nie patrzę w czołówkę tabeli. Wiem, że w czołówce jest dużo zmian, kibice się cieszą, bo wciąż nie wiadomo, kto będzie mistrzem. Wiem, z kim i gdzie teraz gramy. Wiem też, ile punktów w tym sezonie wywalczyliśmy na wyjazdach [sześć, najmniej ze wszystkich drużyn]. Remis w Warszawie i Wrocławiu zostanie odebrany jak niespodzianka.
- Nie. Prezesi klubu powiedzieli, że w ostatnich pięciu spotkaniach mamy grać jak najlepiej, bo walczymy o przyszłość i nowe kontrakty. Ci, którzy wypadną słabo, pożegnają się klubem. Dlatego chcemy zająć jak najwyższe miejsce, bo wtedy klub dostanie wyższą premię od sponsora ligi i będą środki na wypłaty.
- Od trzech lat pracuję na chwałę białostockiego klubu. Nie ma co ciągnąć tego tematu w nieskończoność.
1. Ernest Pohl - 186 goli (43 dla Legii, 143 dla Górnika) w 264 meczach
2. Lucjan Brychczy - 182 gole (Legia) w 368 występach
3. Gerard Cieślik 167 goli (Ruch) w 237 meczach
4. Tomasz Frankowski - 161 goli (115 dla Wisły, 46 dla Jagiellonii) w 277 meczach
5. Włodzimierz Lubański - 155 goli (Górnik) w 234 meczach
6. Teodor Peterek - 154 gole (Ruch) w 189 meczach
7. Kazimierz Kmiecik - 153 gole (Wisła) w 304 meczach