Super Bowl czyli 133 333 dolary na sekundę

To jedyny dzień, w którym ludzie chcą oglądać reklamy. W niedzielę Super Bowl, najważniejszy mecz w amerykańskim sporcie. Zagrają New York Giants i New England Patriots. Transmisje z meczu w ESPN America i Polsat Sport od północy czasu polskiego.

Więcej o sporcie w USA na blogu Kiedrosport

Choć do megahitu futbolu amerykańskiego pozostało kilkadziesiąt godzin, już bije rekordy.

Rekord wszech czasów pobiły ceny reklam. Za 30-sekundowy spot średnia cena wynosi 3,5 mln dol., o 500 tys. więcej niż przed rokiem. Najdroższe kosztowały 4 mln. Wielkie koncerny rezerwują sobie spoty z kilkuletnim wyprzedzeniem. Ostatnie pojedyncze sztuki zostały sprzedane już w listopadzie. I choć ceny są horrendalne w porównaniu z innymi wydarzeniami sportowymi (w baseballowym World Series i finałach NBA kosztują np. 450 tys. dol.), to są to na pewno pieniądze dobrze wydane. Żadnego innego dnia spoty nie mają takiej oglądalności. Jak obliczają analitycy, 97 proc. telewidzów nie odchodzi na przerwy reklamowe od telewizora ani nie przełącza na inne kanały, a to oznacza grubo ponad 100 mln par oczu wpatrzonych w ekran. Dlatego na ten dzień reklamodawcy przygotowują same premiery. Potem na setkach stron internetowych powstają klasyfikacje najlepszych i najgorszych reklam podczas Super Bowl. Są też rankingi wszech czasów.

Ten telewizyjny fenomen nie dotyczy zresztą tylko samego meczu. W corocznych zestawieniach na najbardziej oglądany program w amerykańskiej telewizji pierwsze miejsce zajmuje mecz, drugie oprawa przedmeczowa, trzecie zaś tzw. post-game show - analizy, opinie fachowców, skróty najlepszych akcji itp. Nawet czteroipółgodzinną zapowiedź meczu od południa ogląda ponad 22 mln widzów (średnia oglądalność). W ciągu jednego dnia stacja transmitująca Super Bowl jest w stanie zarobić kilkaset milionów dolarów z tytułu samych reklam.

Najlepsze reklamy w historii Super Bowl

 

111 milionów przed ekranem

Wśród dziesięciu najbardziej oglądanych programów wszech czasów w amerykańskiej telewizji osiem miejsc zajmują mecze o Super Bowl. Dwa inne to ostatnie odcinki seriali "M.A.S.H." i "Zdrówko". Ten pierwszy nadany w 1983 r. - czyli w czasach, gdy nie było takiej konkurencji między kanałami jak teraz - długo przewodził liście, zanim w 2010 r. lepsi nie okazali się zawodnicy New Orleans Saints i Indianapolis Colts (średnia oglądalność - 106,5 mln). Potem jeszcze lepszy wynik osiągnęli Green Bay Packers i Pittsburgh Steelers (111 mln). W ubiegłym roku choć kawałek meczu obejrzało 163 mln widzów.

Skąd się wziął ten fenomen w czasach, gdy widownia poszczególnych programów raczej spada, niż rośnie (przykładem choćby finał Ligi Mistrzów FC Barcelona - Manchester United z ubiegłego roku, który w Anglii oglądało o 60 proc. mniej widzów niż rekordowy finał Pucharu Anglii z 1970 r.)? Głównie z tego, że futbol amerykański - choć dla nas, przyzwyczajonych do piłki nożnej może się wydawać to dziwne - to sport idealnie skrojony pod wymogi ekranu. Jeszcze w latach 60. ulubioną dyscypliną Amerykanów był baseball. Gdy stacje telewizyjne zaczęły transmitować rozgrywki NFL, przyciągały one coraz więcej widzów, aż futbol stał się sportem nr 1. Widzów urzekły pełne dramaturgii spektakle, a nadawcy zacierali ręce, że mogą w czasie spotkania nadać 70 spotów reklamowych. Dzięki temu do dziś znakomita większość meczów pokazywana jest w stacjach otwartych.

Transmisje z rozgrywek NFL dają tak wielką przewagę nad konkurencją, że nie ma mowy, aby posiadał je tylko jeden nadawca na wyłączność. Super Bowl co roku transmitowany jest w innej stacji według kolejności Fox, NBC, CBS, a rozgrywki sezonu zasadniczego można obejrzeć w sumie na sześciu różnych kanałach.

Tylko jedna szansa

Niepowtarzalność Super Bowl bierze się też z tego, że to jedyna z popularnych zawodowych lig w USA, gdzie o mistrzostwie świata (tak Amerykanie nazywają tytuł, o który grają drużyny nie tylko w NFL, ale także w NHL, NBA czy MLB) decyduje tylko jeden mecz. W innych zdobywca tytułu wyłaniany jest w serii spotkań, w systemie do czterech zwycięstw. Zresztą w NFL zasada jednego, decydującego meczu obowiązuje w całym play-off. Stąd co roku mnóstwo niespodzianek i dramatycznych spotkań. Ostatni raz zespół, który był najlepszy w sezonie zasadniczym, zdobył tytuł siedem lat temu (New England Patriots). W ostatnich dwudziestu latach tylko dwóm zespołom udało się zdobyć Super Bowl dwa razy z rzędu. W ostatnich dziesięciu finałach grało czternaście różnych klubów. Teraz broniący tytułu Green Bay Packers odpadli już w pierwszym swoim meczu w play-off z New York Giants, i to na własnym stadionie.

A jeśli chodzi o dramaty... W tym sezonie w obu półfinałach (tzw. Conference Finals) o wyniku rozstrzygnęły ostatnie akcje. W dwóch z czterech ćwierćfinałów (tzw. Divisional Finals) losy wyniku ważyły się do ostatnich sekund. W meczu San Francisco 49ers z New Orleans Saints prowadzenie w końcówce zmieniało się cztery razy. Zawodnicy obu drużyn zdobywali kolejne jardy po szalonych, ryzykownych akcjach, bo dla wielu to jedyna szansa w życiu, aby sięgnąć po Super Bowl. Kariera futbolisty NFL jest bowiem bardzo krótka - średnio trzy i pół roku. Na najbardziej wymagającej, jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne, pozycji - running backa - jeszcze krótsza, bo trwa średnio dwa i pół roku. Najdłużej grają kopacze, ale też tylko niecałe pięć lat (Sebastian Janikowski, polski kopacz z Oakland Raiders ma już za sobą dwunasty sezon, choćby po tym widać, jak wysoką klasę prezentuje).

Jeśli zawodnik zbyt często nabawia się kontuzji albo zawiedzie, rzadko kiedy dostaje drugą szansę, bo co roku do draftu zgłaszają się tysiące zawodników z rozgrywek uniwersyteckich. Do NFL trafia dwustu pięćdziesięciu. Duża część z nich zostaje zwolniona po rozegraniu zaledwie kilku meczów, albo nawet zanim rozegra choćby jedno spotkanie. Wielu musi latami czekać, aby przebić się do podstawowego składu. Uznawany ostatnio przez wielu fachowców za najlepszego rozgrywającego NFL Aaron Rodgers z Green Bay Packers przez pierwsze trzy sezony wystąpił w zaledwie siedmiu meczach - we wszystkich jako zmiennik.

Czy Messi futbolu amerykańskiego wygra czwarty Superbowl?

Liga Manchesterów i Arsenalów

Owszem, futbol w kaskach pozostaje na razie czysto amerykańskim fenomenem, choć półprofesjonalne ligi istnieją już w kilkudziesięciu krajach, a NFL co roku rozgrywa po jednym meczu w Londynie i Toronto. Z roku na rok jednak kibiców przybywa również poza USA. Niedzielny Super Bowl będzie można obejrzeć niemal w każdym zakątku świata (w ponad 220 krajach, w Polsce w ESPN America i Polsacie Sport). W Kanadzie jest to już jeden z najlepiej oglądanych programów sportowych roku (w 2011 r. 7,3 mln telewidzów - pobił go tylko siódmy mecz finału hokejowego Pucharu Stanleya). Również w Niemczech mimo różnicy czasowej przed telewizorami zasiada kilkaset tysięcy ludzi.

Władze NFL nie wykluczają w przyszłości włączenia do ligi zespołu z Europy, ale to chyba mało realne. Przede wszystkim dlatego, że taka drużyna musiałaby na samym starcie zgromadzić gigantyczny budżet. W 2002 r., gdy do ligi przyjmowano Houston Texans, ich właściciel musiał zapłacić wpisowe w wysokości 700 mln dol. Kogo w Europie byłoby stać, by zaryzykować taką kwotę? W dodatku musiałby przekonać jeszcze pozostałych 32 właścicieli klubów, że coś na tym zyskają, a nie tylko stracą. A ci na razie są przekonani, że w samej Ameryce mają jeszcze sporo miejsca do zagospodarowania. Drużyny w NFL nie ma na przykład Los Angeles.

I bez zdobywania nowych lądów przychody NFL rosną z roku na rok w imponującym tempie. W 2006 r. było to 6 mld dol., w ubiegłym - 9,3 mld (ponad dwa i pół razy więcej niż najbogatsza liga piłkarska - angielska Premier League). Już wiadomo, że skokowy wzrost nastąpi w 2013 r., gdy zacznie obowiązywać nowa umowa telewizyjna. Z tego tytułu przychody wzrosną z obecnych 4,3 mld dol. do 7 mld. Komisarz NFL (czyli główny szef) założył sobie, że w 2027 r. liga ma zarabiać 25 mld dol. rocznie, czyli więcej, niż dziś wynosił PKB Łotwy czy Cypru. Już teraz magazyn biznesowy "Forbes", ogłaszając listę pięćdziesięciu najbardziej wartościowych zespołów sportowych, umieszcza wśród nich wszystkie 32 kluby NFL. Zdaniem dziennikarzy najbiedniejszy z nich Jacksonville Jaguars (45. miejsce na liście) jest więcej wart niż Chelsea (46.), choć sezon piłkarski trwa okrągły rok, a futbolowy jedynie od września do stycznia. W Anglii z NFL mogą się równać jedynie Arsenal i Manchester United.

I pomyśleć, że 45 lat temu, gdy Green Bay Packers pokonali Kansas City Chiefs w pierwszym w historii meczu o Super Bowl, na trybunach stadionu w Los Angeles miejsca wypełnione były tylko w 60 proc., bo cena 12 dol. za bilet wydała się Kalifornijczykom zbyt wygórowana.

Magazyn NHL: Największa kradzież w historii hokeja

Więcej o:
Copyright © Agora SA