Tenis. Radwańska - mówią o niej "polska ninja"

Wygrany w sobotę turniej WTA w Tokio to największy sukces w karierze 22-letniej Agnieszki Radwańskiej. Polka jest o krok od zakwalifikowania się do kończącego sezon Masters w Stambule. Czy odmieniła ją przerwa w treningach z ojcem?

Radwańska przez niektórych tenisowych blogerów i fanów na Twitterze jest nazywana "ninja", bo tak jak japońscy wojownicy specjalizujący się w zadawaniu skrytych, czasem niezauważalnych, ale morderczych ciosów, umie powalić sprytem znacznie silniejszych przeciwników. Po sobotnim zwycięstwie w tokijskim finale rozstawionej z dziewiątką Polki nad czwartą w rankingu Rosjanką Wierą Zwonariewą (6:3, 6:2) jeden z amerykańskich fanów Polki napisał na Twitterze: "Ninja wygrywa w Japonii. Przecież to oczywiste".

Azarenka chwali

- Zagrałam perfekcyjny mecz - powiedziała Agnieszka, choć tak naprawdę, najlepszy pojedynek w Tokio rozegrała nie w finale przeciwko Zwonariewej, ale w półfinale z trzecią na liście WTA Białorusinką Wiktorią Azarenką (6:3, 4:6, 6:2). To właśnie w tamtym spotkaniu Radwańska pokazała genialny tenis - pełen technicznych fajerwerków, zdecydowany w ataku, niezłomny w obronie. - Jeszcze nigdy nie widziałam tak dobrze grającej Agnieszki - przyznała Azarenka, zwyciężczyni tegorocznego turnieju w Key Biscayne. Radwańska w drodze do finału pokonała też m.in. Andżelikę Kerber, półfinalistkę US Open, i Jelenę Janković, byłą numer jeden na świecie.

Finał był demonstracją żelaznej defensywy, znaku firmowego Radwańskiej. Popełniła w nim tak mało niewymuszonych błędów - sześć w całym spotkaniu! - że zupełnie wybiła Rosjankę z równowagi. Zwonariewa, dwukrotna finalistka Wielkich Szlemów, próbowała ryzykować, strzelać blisko linii, ale jej piłki lądowały na autach i w siatce - w sumie zaliczyła aż 35 niewymuszonych błędów. Radwańskiej wystarczyło czekanie na prezenty. Rosjankę w tym roku pokonała po raz trzeci, wcześniej także w Carlsbadzie i Toronto. - Nie wiem, co się ze mną działo. Po prostu nagle zupełnie się pogubiłam, a Agnieszka grała świetnie - stwierdziła Zwonariewa.

Masters na horyzoncie

Zwycięstwo w Tokio, turnieju rangi Premier 5, z pulą nagród 2 mln dol., gdzie zagrało aż siedem tenisistek z pierwszej dziesiątki rankingu, to największy sukces w karierze Radwańskiej. Polka wygrała pięć innych imprez WTA, ale wszystkie były mniejsze, ze znacznie słabszą obsadą. Np. w Carlsbadzie, gdzie latem też zwyciężyła ze Zwonariewą w finale, pula nagród nie przekraczała 800 tys. dol., a Rosjanka była jedyną zawodniczką z Top 10.

Ten sukces można próbować porównywać jedynie z czterema ćwierćfinałami Szlema oraz finałem wielkiego turnieju w Pekinie z 2009 r., gdzie pula nagród wynosiła aż 4,5 mln dol. Wszystkie te pojedynki Radwańska jednak przegrała, więc trudno nazywać je największymi sukcesami. W Tokio, choć nie odebrała rekordowego czeku - 360 tys. dol. to nieco mniej niż 387 tys. dol. za pekiński finał z 2009 r. - mogła cieszyć się ze zwycięstwa, co sprawiało, że sukces musiał smakować szczególnie.

Po triumfie w Tokio bardzo wzrosły szanse Radwańskiej na zakwalifikowanie się do kończącego sezon turnieju Masters w Stambule, gdzie od 25 października osiem najlepszych tenisistek sezonu z rankingu WTA Race (w odróżnieniu od WTA Tour zalicza się do niego jedynie imprezy od początku stycznia, a nie z ostatnich 52 tygodni). Premia 900 pkt za zwycięstwo w Japonii prawdopodobnie pozwoli awansować dziś Agnieszce na liście WTA Race z 13. na 9. lokatę. Wyprzedzi Kim Clijsters, Serenę Williams i Francescę Schiavone. Do ósmej Andrei Petković tracić będzie niewiele.

Jeśli w tym tygodniu w Pekinie (pula 4,5 mln dol.) i potem w Moskwie (721 tys. dol.) Radwańska powalczy o więcej punktów, być może uda jej się po raz pierwszy zakwalifikować na Masters nie w roli rezerwowej (co miało miejsce w 2008 i 2009), ale pełnoprawnej uczestniczki.

Skąd taka forma?

Polka po raz pierwszy w karierze w dwóch kolejnych meczach pokonała zawodniczki z czołowej piątki na świecie. Wcześniej taka sztuka nie udawała jej się czasem przez cały rok. Zaimponowała w Japonii nie tylko serwisem, wytrzymałością fizyczną i szybkością, ale przede wszystkim spokojem, determinacją i ambicją. W trudnych momentach nie rozklejała się psychicznie, nie grymasiła, jej język ciała był pozytywny.

"Przełomowe zwycięstwa Radwańskiej" - napisał Ben Rothenberg w oficjalnym blogu tenisowym "New York Timesa". "22-letnia Polka odniosła w Carlsbadzie i Tokio dwa największe zwycięstwa w karierze. Trudno nie zauważyć, że nastąpiło to po rozstaniu z ojcem w roli trenera. Radwańskiej nie jest łatwo zdobywać punkty, bo nie ma silnego serwisu i kończącego uderzenia, kluczowa jest koncentracja i skupienie, a one pojawiły się dopiero, gdy z horyzontu zniknął ojciec" - napisał dziennikarz "NYT".

Sama Agnieszka na temat zawieszenia współpracy z ojcem mówiła podczas US Open: - Chodzi o spokój. Nie o tenis, bo wiadomo, że tata przez 17 lat wszystkiego mnie nauczył, jemu wszystko zawdzięczam. W tych naszych konfliktach chodziło wyłącznie o sprawy pozasportowe, o relację córka - ojciec, a nie zawodniczka - trener.

Fibak: Radwańska może być w piątce najlepszych tenisistek świata!

LICZBY RADWAŃSKIEJ

8

razy pokonała w tym roku zawodniczki z pierwszej dziesiątki WTA: Schiavone (trzykrotnie), Zwonariewą (trzykrotnie), Petković (raz) i Azarenkę (raz). Pod względem klasy pokonanych rywalek to najlepszy sezon w karierze

6.

turniej WTA wygrała: Sztokholm (2007), Pattaya, Stambuł, Eastbourne (2008), Carlsbad i Tokio (2011)

1,43 mln dol.

zarobiła w tym sezonie na korcie, od początku kariery uzbierała już 5,9 mln dol.

Wojciech Fibak, triumfator 15 turniejów ATP: Miejsce Radwańskiej w pierwszej piątce:

"Właśnie przy takich sukcesach nie wolno zapominać o roli rodziców Agnieszki, o tym, czego nauczył ją ojciec, o pomocy mamy. Trzeba też jednak przyznać, że ten rodzinny układ trenerski trochę się wypalił. Tomek Wiktorowski pomógł wprowadzić większy spokój. Kiedy Agnieszka jest skoncentrowana przez cały mecz, profesjonalna, to sprytem, inteligencją i techniką jest w stanie poradzić sobie z każdą rywalką. Jej miejsce jest w pierwszej piątce na świecie. Skoro Zwonariewa mogła niedawno być numerem dwa, to czemu Radwańska nie może być numerem jeden? Przecież wygrała z nią trzy ostatnie mecze. Agnieszka udowadnia wszystkim tym, którzy mówią, że trzeba mieć 10-15 cm więcej i potężne muskuły, że wcale nie to jest najważniejsze w tenisie. Rywalki przegrywają z Radwańską, bo muszą atakować, kreować, ale nie dają rady, bo ona zbyt inteligentnie się broni. Zwycięstwo w Tokio nie oznacza jednak, że teraz Agnieszka będzie już tylko zwyciężać. Pechowe porażki wciąż będą się zdarzać, fochy i grymasy się jeszcze pojawią, bo one też leżą w charakterze Agnieszki. Może będzie ich jednak coraz mniej"

Mimo trudnej drabinki, Radwańska triumfuje w Tokio. Jak to zrobiła?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.