Robert Kubica dostał pole do popisu. Wciąż walczy o starty w F1

Los Roberta Kubicy zatoczył koło i Polak wrócił do korzeni. Do Hinwil, gdzie swoją siedzibę ma już nie BMW Sauber, a Alfa Romeo Racing Orlen. Zespół zyskał nie tylko rezerwowego kierowcę, ale także markę Orlen, która trafiła do nazwy tej ekipy. Robert Kubica nie rozstaje się zatem z Formułą 1 i wciąż po cichu liczy, że jeszcze kiedyś się tam pościga.

W fabryce w Hinwil wciąż stoi butelka szampana za zwycięstwo Roberta Kubicy w Montrealu w 2008 roku. Jedyne Roberta i jedyne prywatnej ekipy ze Szwajcarii, założonej przez Petera Saubera. Butelka wciąż jest zakorkowana, co nasuwa pewne pytania. Przecież po swoim zwycięstwie Polak oblewał na podium Nicka Heidfelda i Davida Coultharda. Jednak BMW zabrało pustą butelkę do swojego muzeum w Monachium. Sauber poprosił więc o replikę. W Hinwil znają i cenią Polaka. Wiedzą, na co go stać i czego mogą się  po nim spodziewać. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że poczuje się tam znacznie lepiej niż w siedzibie Williamsa, w Grove. 

Zobacz wideo

Robert, witaj w domu

Alfa Romeo Racing Orlen, bo tak od 1 stycznia 2020 roku nazywa się ta ekipa, przyjęła Polaka z otwartymi rękami. - Witamy Roberta z powrotem w domu. Nie potrzebuje specjalnego przedstawienia: to jeden z najwspanialszych kierowców swojego pokolenia, który pokazał co oznacza ludzka determinacja w walce o powrót do ścigania. Jego informacje na temat samochodu będą dla nas bezcenne - napisał w oświadczeniu rządzący zespołem twardą ręką Frederic Vasseur. Jego ekipa zajęła w minionym sezonie trzecie miejsce od końca. Nie jest to może szczyt marzeń, ale na pewno znajduje się o dwie długości przed Williamsem, który od dwóch sezonów szoruje dno tabeli. 

Najlepszy finisz Alfy Romeo

Zainteresowanie pozyskaniem Polaka było od początku duże. McLaren, Toro Rosso, Haas, Racing Point i w końcu Alfa Romeo. Szef Haasa, Guenther Steiner, mówił pod koniec sezonu, że czekają na decyzję Roberta. W międzyczasie toczyły się rozmowy z Racing Point, którego właściciel, kanadyjski miliarder Lawrence Stroll, bardzo chciał mieć u siebie Kubicę. Wygląda jednak na to, że problemem było porozumienie w sprawie sponsoringu tytularnego. Racing Point związał się bowiem umową z firmą SportPesa, bukmacherem zarejestrowanym w Kenii. Za to Haas, który rozstał się z producentem napojów energetycznych Rich Energy, był zdeterminowany i pozyskaniem Kubicy i sponsora. Tym bardziej, że spadli na przedostatnie miejsce w tabeli, tracąc spory zastrzyk gotówki do budżetu. Tyle, że Haas to mała i niestabilna ekipa. Na ostatniej prostej pojawiła się Alfa Romeo, która ostatecznie podpisała umowę z Kubicą i PKN Orlenem. 

Kubica nie tylko w symulatorze

Robert Kubica od początku podkreślał, że chce się ścigać. W Formule 1 nie było już miejsca, więc zaczął się rozglądać gdzie indziej. Wszystko wskazuje na to, że będzie startował w serii DTM, w barwach BMW. Pierwsze testy wypadły znakomicie, Polak przyznał, że świetnie poczuł się w samochodzie, a dziwnym splotem okoliczności w BMW wciąż jest jedno wolne miejsce. Jakie zatem obowiązki będzie mieć w Alfie Romeo? Na razie zespół tego nie ujawnił, ale oprócz pracy w symulatorze możemy się spodziewać udziału Polaka w testach przed i w trakcie sezonu, w testach opon Pirelli oraz w piątkowych sesjach treningowych. Ilu i gdzie, pewnie dowiemy się niedługo. 

Pierwszy, drugi i trzeci Polak w F1?

Kontrakt z Alfą Romeo otwiera też nowe możliwości na sezon 2021. Kierowcami ekipy są 40-letni Fin, Kimi Raikkonen oraz Włoch Antonio Giovinazzi. Raikkonen to najstarszy kierowca w stawce, a po najbliższym sezonie kończy mu się kontrakt. Giovinazzi zdobył w tym roku zaledwie 14 punktów, o 29 mniej od Raikkonena i trudno uznać go za mocny punkt ekipy, choć zrobił w ciągu roku spory postęp. Brak mu jednak dużego doświadczenia. Za to Kimiemu brakuje entuzjazmu do pracy w symulatorze, gdzie mozolnie testuje się rozmaite ustawienia. To będzie pole do popisu dla Polaka, tym bardziej, że ekipa chwaliła się ostatnio nowiutkim symulatorem, cackiem w świecie F1.  Najważniejsze jednak, że w końcu otrzyma możliwość pojechania lepszym bolidem. W Williamsie nigdy tak naprawdę nie dostał szansy wykazania się. Poza tym, wciąż jest w świecie F1, a po najbliższym sezonie szykuje się wiele zmian. Nie można więc wykluczyć, że po raz kolejny znajdzie się miejsce dla Polaka na polach startowych. Kubica chłodno podchodzi do tych możliwości i nie myśli na razie o sezonie 2021, ale jeśli pojawi się taka szansa, na pewno się nie zawaha.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.