Serwisy Lokalne
- Wrocław.sport.pl
- Warszawa.sport.pl
- Poznań.sport.pl
- Śląsk.sport.pl
- Łódź.sport.pl
- Kraków.sport.pl
- Trójmiasto.sport.pl
REKREACJA
skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Serwisy Lokalne
REKREACJA
skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Lewis Hamilton to nie tylko 6-krotny już mistrz świata. To kierowca, który właściwie nie ma słabych punktów i cały czas chce być coraz lepszy. - Nie mam już jednego stylu jazdy, potrafię go zmieniać w zależności od potrzeb i dostosowywać nawet podczas jednego okrążenia - tłumaczył w Abu Zabi. W ostatnim Gran Prix eksperymentował, by sprawdzić czy jest jakiś sposób, by wycisnąć z bolidu jeszcze więcej. I mimo, że tytuł miał w kieszeni już od ponad miesiąca, wygrał w kwalifikacjach (po raz 88) i w wyścigu (po raz 84).
Choć nie przyznaje tego głośno, koniecznie chce pobić rekordy Michaela Schumachera, jeszcze do niedawna uznawane za nieosiągalne. Brakuje mu 7 zwycięstw do 91 wygranych Grand Prix Schumiego, 4 miejsc na podium do 155 Niemca i jednego mistrzowskiego tytułu do 7, jakie zapewnił sobie Schumacher. Ten sezon był nieco inny w wykonaniu Hamiltona. Oprócz tego co robi na torze, coraz mocniej angażuje się w ratowania świata przed ekologiczną zagładą. Sprzedał prywatny samolot, porusza się elektrycznymi samochodami, stara się mniej podróżować i został twarzą wegańskiej sieci restauracji. Wygląda na to, że bardzo mu to służy, bo na torze jest nie do pokonania. To chyba najlepsza wersja Lewisa Hamiltona od początku kariery.
Od jakiegoś czasu powtarzam, że jest coś takiego, jak „pierwiastek Ferrari”. Kiedy wydaje się, że wszystko mają pod kontrolą nagle dzieje się coś, co wywraca sytuację do góry nogami. To właśnie ten pierwiastek po raz kolejny sprawił, że nie byli w stanie powalczyć ani z Lewisem Hamiltonem, ani z Mercedesem. Na początku sezonu uznali, że liderem zespołu musi być czterokrotny mistrz świata - Sebastian Vettel. Szybko się jednak okazało, że najmłodszy debiutant w Scuderii od czasów Ricardo Rodrigueza w 1962 - Charles Leclerc, jest skuteczniejszy na torze. Uznali więc, że trzeba stawiać na niego, co doprowadziło do buntu Vettela i coraz bardziej napiętej sytuacji w zespole. Do tego doszły błędy strategiczne, pomyłki na pit stopach, czy błędy samych kierowców w trakcie kwalifikacji (np. Leclerc w Baku, kiedy rozbił samochód), czy wyścigów (np. Vettel w Kanadzie, kiedy popełnił błąd, jadąc jako lider). Tych błędów, niefortunnych decyzji i pomyłek w trakcie sezonu było zbyt dużo. Dopóki „pierwiastek Ferrari” nie zostanie opanowany, dopóty nie mają szans z perfekcyjnie działającą machiną Mercedesa
Ten sezon zaczął się zaskakująco smutno. Tuż przed pierwszym wyścigiem, już w Australii, znaleziono w hotelu ciało dyrektora wyścigów Charliego Whitinga. Człowieka, który łączył w Formule 1 wiele etatów, był wyrocznią regulaminów, dbał o harmonię wśród kierowców i sprawne przeprowadzenie rywalizacji. Wypełniał tyle różnych obowiązków, że jego pracę trzeba było rozdzielić na kilka osób.
Przed wyścigiem w Monako świat obiegła wiadomość o śmierci Nikiego Laudy. Trzykrotny mistrz świata przegrał z chorobą i zostawił po sobie wielką wyrwę w ekipie Mercedesa, gdzie pełnił rolę niewykonawczego dyrektora. - Był pomostem między kierowcami, a zarządem. Rozumiał ten sport. Kiedy zderzyliśmy się z Nico Rosbergiem w Hiszpanii w 2016, jako jedyny powiedział mi, że przecież powinienem go wyprzedzać z lewej, a nie z prawej - opowiadał Lewis Hamilton w Motor Sport Magazine. To on ściągnął Brytyjczyka do ekipy, a jego krótkie i trafne komentarze często przecinały powietrze w wywiadach. Na pamiątkę Laudy Mercedes na zawsze pozostawi jedną, czerwoną gwiazdkę na pokrywie silnika swoich samochodów.
Podczas weekendu na Spa Francorchamps śmierć dała o sobie znać na torze. Tragiczny wypadek w Formule 2 pochłonął życie Francuza Anthoina Huberta. Sporty motorowe są coraz bezpieczniejsze, ale wciąż nie da się przewidzieć każdej ewentualności. Kiedy samochody walczą koło w koło, przy 250 km/h, zawsze może pójść coś nie tak.
Ten sezon powitał aż trzech debiutantów i wszyscy okazali się wybitnymi kierowcami. George Russell (Williams), Lando Norris (McLaren) i Alex Albon (Toro Rosso i Red Bull) pokazali, że debiutanci potrafią być nie tylko dobrze przygotowani, ale też wnieść sporo charyzmy do świata F1. Robert Kubica twierdził, że poziom przygotowania debiutantów jest zdecydowanie wyższy niż za jego czasów. Najtrudniej było to udowodnić Russellowi, który przez kompromitującą formę Williamsa, nie miał czym się ścigać. Ale za to w kwalifikacjach pokonał Roberta Kubicę 21-0. Lando Norris nie tylko regularnie zdobywał punkty, ale wygrał kwalifikacyjną walkę z dużo bardziej doświadczonym Carlosem Sainzem.
Dla mnie debiutantem roku jest jednak Alex Albon. Jako jedyny z tej trójki nigdy wcześniej nie jeździł samochodem Formuły 1. Co prawda popełniał sporo drobnych,a czasami i poważnych błędów, ale na tyle dobrze radził sobie w Toro Rosso, że został awansowany do Red Bulla, w którym zawiódł Piere Gasly. Pierwszy kierowca z Tajlandii od czasów księcia Biry wytrzymał presję i regularnie przywoził punkty dla Red Bulla, nawet kiedy musiał startować z końca stawki, czy alei serwisowej. Zdobyłby też miejsce na podium w Brazylii, gdyby Lewis Hamilton nie przestrzelił swojego ataku, taranując samochód Albona (przepraszał go za to zresztą od razu na torze i później w smsach).
Tegoroczne podium w Brazylii było „najmłodszym” w historii Formuły 1. Średnia wieku wyniosła dokładnie 23 lata 8 miesięcy i 23 dni. Max Verstappen, Piere Gasly i Carlos Sainz przebili wyczyn Sebastiana Vettela, Heikki Kovalainena i Roberta Kubicy z 2008 roku z Monzy. Skład wszystkich kierowców także była najmłodszy w historii - 26 lat i 3 miesiące, a przecież nie zabrakło weteranów. Kimi Raikkonen skończył 40 lat i ma ważny kontrakt na jeszcze jeden sezon. Robert Kubica i Lewis Hamilton dobijają do 35 lat, a Sebastian Vettel skończył 32. Okazuje się jednak, że stara gwardia trzyma się całkiem nieźle. Co prawda Hamilton nie pobije już raczej rekordu Juana Manulea Fangio, który został mistrzem świata w wieku 46 lat, ale widać wyraźnie że we współczesnej Formule 1 wiek nie jest wielką barierą.
Kolejny sezon będzie ostatnim przed wielką zmianą regulaminową. Od 2021 roku zobaczymy zupełnie nowe samochody i być może bardziej wyrównaną rywalizację. Ale już przyszły rok może być wyjątkowo ciekawy. Do kalendarza dołączą GP Holandii (sprzedano już wszystkie bilety) i po raz pierwszy w historii GP Wietnamu, w Hanoi, a w całym sezonie zmieszczą się rekordowe 22 wyścigi. Wygląda też na to, że różnice między zespołami jeszcze się zmniejszą, co sprawi że rywalizacja może być ciekawsza. Po ostatnim wyścigu w Abu Zabi Lewis Hamilton przyznał, że nie może się doczekać bezpośredniej walki z Charlesem Leclerkiem i Maxem Verstappenem. - Jeśli chciałeś walki, wystarczyło zwolnić - usłyszał w odpowiedzi.
Kiedy na początku sezonu w ekipie Renault pojawił się Australijczyk Daniel Ricciardo, wszyscy w Renault poczuli powiew optymizmu i pozytywnej energii. Co prawda Ricciardo zainkasował 30 mln. euro za rok, ale dzięki niemu Renault poczuło się mocniejsze i bardziej zmotywowane do pracy. Koniec sezonu przyniósł jednak wielkie rozczarowanie. Nie dość, że w klasyfikacji konstruktorów przegrali z McLarenem, który korzysta z ich silników, to niewiele zabrakło, a przegraliby również z zespołem Toro Rosso, który ma znacznie niższy budżet i teoretycznie słabsze silniki Hondy. Jakby tego było mało, McLaren ogłosił rezygnację z silników Renault i od 2021 skorzysta z jednostek napędowych Mercedesa. Francuzi zaczęli się nawet zastanawiać nad wycofaniem z F1. Na szczęście na razie zostaną, ale przyszły sezon może być kluczowym.
Po ostatnim wyścigu tego sezonu zastanawialiśmy się z Robertem Smoczyńskim i Filipem Kapicą, czy był w XXI w. gorszy zespół od Williamsa i doszliśmy do wniosku, że nie. Co prawda pojawiły się przeróżne ekipy, takie jak: Prost, Minardi, Super Aguri, Spyker, HRT, Virgin, Caterham czy Marussia, ale żaden z nich nie miał takiego zaplecza, budżetu i doświadczenia, co Williams. W fabryce w Grove pracuje ponad 600 osób. Mają jeden z dwóch najlepszych silników do dyspozycji i 16 mistrzowskich tytułów na koncie (9 konstruktorów i 7 kierowców). Przez ostatnie dwa lata zadomowili się na dnie tabeli konstruktorów. W 2019 roku ani razu nie awansowali do drugiej części kwalifikacji, tracili po 3 sekundy i więcej do Ferrari czy Mercedesa i cudem zdobyli 1 punkt w GP Niemiec (7 kierowców nie ukończyło wyścigu, a Alfę Romeo ukarano już po zawodach). Williams spóźnił się z przygotowaniem samochodu na przedsezonowe testy, na początku sezonu nie miał zapasowego bolidu, a w jego trakcie brakowało części. Choć szefowa zespołu Claire Williams zapewnia, że będzie coraz lepiej, to trudno dostrzec światełko w tunelu, bo w Williamsie nic się nie zmienia, poza tym, że doświadczonego Roberta Kubicę, zastąpi debiutant - Nicholas Latifi.
lp. | zawodnik | punkty |
---|---|---|
1 | Lewis Hamilton | 413 |
2 | Valtteri Bottas | 326 |
3 | Max Verstappen | 278 |
4 | Charles Leclerc | 264 |
5 | Sebastian Vettel | 240 |
6 | Carlos Sainz | 96 |
7 | Pierre Gasly | 95 |
8 | Alexander Albon | 92 |
9 | Daniel Ricciardo | 54 |
10 | Sergio Perez | 52 |
11 | Lando Norris | 49 |
12 | Kimi Raikkonen | 43 |
13 | Daniił Kwiat | 37 |
14 | Nico Hulkenberg | 37 |
15 | Lance Stroll | 21 |
16 | Kevin Magnussen | 20 |
17 | Antonio Giovinazzi | 14 |
18 | Romain Grosjean | 8 |
19 | Robert Kubica | 1 |
20 | George Russell | 0 |
lp. | team | punkty |
---|---|---|
1 | Mercedes | 739 |
2 | Ferrari | 504 |
3 | Red Bull Racing Honda | 417 |
4 | McLaren Renault | 145 |
5 | Renault | 91 |
6 | Scuderia Toro Rosso Honda | 85 |
7 | Racing Point BWT Mercedes | 73 |
8 | Alfa Romeo Racing Ferrari | 57 |
9 | Haas Ferrari | 28 |
10 | Williams Mercedes | 1 |
Marwa kuć, panie Gąsiorowski niech pan napisze (tylko prawdę), ile kosztuje taki "bolid" F1. 100 mln ukradzione Polakom przez Obajtka powinno wystarczyć na budowę kilku, a może kilkunastu nowych samochodów, a pan bredzisz o częściach zamiennych? No chyba że te pieniądze powędrowały po drodze od razu do czyjejś kieszeni.
Aby ocenić zaloguj się lub zarejestrujX
boromir195419
Oceniono 1 raz 1
Skoro Wiliamsowi brakowało nawet zwykłych części to powinno dać do myślenia tym kto twierdzili że oba bolidy były takie same i tak samo traktowane . Podstawową zasadą jest najpierw wymieniamy kierowcy nr 1 a potem łatamy drugiego . Fajny sezon dla Kubicy . Tego co sobie potrenował nikt mu nie zabierze . W prawie każdym wyścigu udzielał Russelowi pięknej lekcji pokazując jak prawdziwy fajter powinien startować . Potem już nic się nie działo , żaden z kierowców Williamsa nie miał szans się ścigać bo bolid był za wolny .Potem nie było sensu nadwyrężać niesprawnej ręki tylko po to by wyprzedzić młokosa . Przecież to była by dziecinada . Kiedy intuicyjnie wyczuł szansę na punkt to go wyprzedził . Ci co uważają że Kubica zmarnował ich kasę niech trzepną zakutym łbem o ścianę coby im ''klepki się dobrze poustawiały '' . Pretensje jeśli już to ... do sponsorów a nie do naszego kierowcy tysiąclecia .