Początek wyścigu nie zwiastował niczego szczególnego. Przód stawki wystartował bardzo dobrze, Hamilton próbował wyprzedzić Vettela, jednak Niemiec dobrze się obronił. Nieco dalej Leclerc skutecznie się przebijał przez środek stawki, podobnie jak Sainz na samym tyle. Do pierwszych postojów jedyną akcją na torze były kolejne ataki Leclerca. Zabawa ta zakończyła się jednak gdy Monakijczyk wskoczył na szóste miejsce po dziesiątym okrążeniu. W międzyczasie Ricciardo uderzył w Magnussena i otrzymał za to karę pięciu sekund.
Ricciardo nie był zresztą jedynym kierowcą, który otrzymał pięciosekundową karę. Poza nim ukarany został także Robert Kubica. Podczas 24 okrążenia Verstappen został zablokowany przy wyjeździe z alei serwisowej. Drogę zagrodził mu właśnie Kubica, którego inżynierowie zbyt wcześnie wysłali na tor. Holender był wściekły i krzyknął przez radio "co oni k**** zrobili?", odnosząc się do zachowania Williamsa. Wydaje się, że wina jest po stronie brytyjskiego zespołu, bo to on odpowiada za wypuszczanie kierowców - Kubica po prostu wykonywał polecenia. Mimo to kary nie uniknął, bo sędziowie nałożyli na niego 5 dodatkowych sekund.
Sytuacja Verstappena i Kubicy to nic przy tym, co na torze działo się później. Dramat rozpoczął się na dobre, gdy w samochodzie Bottasa doszło do awarii silnika. Nieco wcześniej Fin zaskakująco zmienił strategię na dwa postoje i chciał uporać się z Leclerkiem. Awaria uniemożliwiła mu to, a na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa. W trakcie neutralizacji po nowe opony zjechali Verstappen i Leclerc. Hamilton otrzymał instrukcję wykonania odwrotnej akcji do Verstappena, co dało mu pierwsze miejsce, ale na bardzo krótko. Gdy tylko zakończyła się neutralizacja Verstappen wyprzedził z łatwością Hamiltona. Doszło jednak do ostrej walki za ich plecami. Albon pokonał Vettela, a ten zaczął był naciskany przez Leclerca. Kierowca Red Bulla dzielnie się bronił, a Monakijczyk postanowił zaatakować. I dałoby to nam ciekawą walkę, ale kierowcy Ferrari postanowili w siebie wjechać, kończąc walkę w Grand Prix. Na torze ponownie pojawił się samochód bezpieczeństwa, ale na trasie było sporo odłamków, co mogło spowodować problemy w przypadku przywrócenia ścigania. Sędziowie podjęli jednak ryzyko i wznowili zawody na dwa okrążenia do mety. W tym momencie chaos osiągnął szczyt. Hamilton podczas neutralizacji nie wiedzieć czemu zmienił opony, więc teraz desperacko chciał wyprzedzić Albona jadącego na drugim miejscu. Tak bardzo się starał, że uderzył w drugim sektorze w kierowcę z Tajlandii. Ten się obrócił, a Anglika wyprzedził Gasly.
Hamilton nie myślał poddawać się i mocno gonił kierowcę Toro Rosso, ten zaś wychodził ze skóry, by obronić drugie miejsce. Walka toczyła się do samej mety, gdzie Gasly wygrał o pół długości samochodu. Hamilton został ukarany po zakończeniu wyścigu za zderzenie z Albonem - mistrz świata dostał pięć sekund kary, w efekcie czego spadł z 3. na 7. miejsce. Dzięki temu na podium znalazł się Sainz, który startował z 20. pozycji! Więcej o Formule 1 na f1wm.pl.