Robert Kubica uzyskał najgorszy czas w pierwszej części sobotnich kwalifikacji do niedzielnego wyścigu GP Brazylii. Polak zakończył ją na 19. miejscu. 19., bo żadnego pomiarowego okrążenia nie przejechał Carlos Sainz, którego bolid odmówił posłuszeństwa na początku rywalizacji. Czas Polaka był gorszy od George'a Russella o 0,5 sekundy, ale trzeba przyznać, że jak na to, co miał zamontowane w swoich samochodzie, to kwalifikacje nie wyglądały źle.
- Myślę, że na to co wydarzyło się wczoraj i na to, co jest na aucie, to był bardzo dobry dzień. Z jazdą było dobrze. Tor jest taki sam, jak był 10 lat temu więc to żadna nowość. Plan na jutro jest taki sam - będę się starał robić to, co zawsze, choć z tym co mamy na aucie nie będzie łatwo. Na pewno będę się bardzo ślizgał, tak jak dziś, opony są bardzo twarde, ale zobaczymy - powiedział Kubica w rozmowie z Eleven Sports.
Robert Kubica w piątek rozbił się już na początku drugiego treningu, ale jak sam przyznaje nie była to jego wina. - Jechałem przez ten zakręt o 30 km/h wolniej i nawet nie jechałem na pełnym gazie. Rozbiłem się w Baku, ale moim zdaniem i tak zdziałałem cuda, że nie rozbiłem się wcześniej (...) z tym, co działo się podczas pierwszych 5 GP, to był cud... I tak, rozbiłem się w Japonii, co było moim błędem. Więc z trzech wypadków przypisuję sobie winę w jednym - powiedział w rozmowie z Cezarym Gutowskim.
I dodał: Z powodu wypadku musieliśmy się wycofać z większości udoskonaleń, jakie wprowadziliśmy w tym roku. Wrócić do bolidu z początku sezonu. Ostatecznie jechaliśmy samochodem, którego nigdy nie testowaliśmy. Przednie skrzydło niekoniecznie współdziała z resztą bolidu, więc strata jest nawet mniejsza, niż być powinna” – cytuje Kubicę Cezary Gutowski na Facebooku.