Chociaż nikt się już nie łudzi, że Robert Kubica powtórzy sukces z GP Niemiec i zdobędzie punkt, to i tak wciąż można się pasjonować jego występami. Tak było także podczas GP Meksyku. Polak rozpoczął go bardzo dobrze, a moment, w którym wyprzedził Georga Russella, był jednym z jego najładniejszych w tym sezonie. Williams przyzwyczaił jednak kibiców, że nawet jak już coś idzie dobrze, to i tak musi się zakończyć w kuriozalny sposób. Pod koniec niedzielnego wyścigu Kubica otrzymał komunikat, że ma problem z ciśnieniem w jednej z opon. Polak odpowiedział, że nie odczuwa żadnej usterki, ale i tak musiał zjechać do alei serwisowej. W tym czasie stracił dwie pozycje i ostatecznie był osiemnasty, czyli ostatni spośród tych, którzy ukończyli wyścig. O wspomnianej sytuacji Michał Gąsiorowski i Piotr Majchrzak rozmawiali w najnowszym odcinku programu F1 Sport.
Po tej sytuacji w Williamsie zapanował chaos. Kubica miał pretensje do zespołu, który zaczął się tłumaczyć, a w tym czasie narzekać zaczął jeszcze George Russell, który uważa, że mógł uzyskać znacznie lepszy wynik, gdyby tylko Kubica przepuścił go wcześniej. - To frustrujące. Pierwsze trzy zakręty były dobre. Kolejne trzy to złe miejsce i zły czas w moim wykonaniu. Straciłem wywalczoną pozycję i wylądowałem za Robertem - przyznał Brytyjczyk cytowany przez oficjalną stronę internetową Formuły 1. - Cały wyścig ścigałem się z Robertem, który miał problemy w końcówce. Kiedy wyszedłem na czystą pozycję, tempo miałem naprawdę wysokie. Jestem pewien, że mógłbym dotrzymać kroku Kevinowi Magnussenowi i Antonio Giovinazziemu.
Russell w swoich wypowiedziach poszedł jednak o krok dalej. Młody kierowca zasugerował, że zespół powinien rozważyć wprowadzenie tzw. "team orders", czyli poleceń zespołowych. Przy ich obecności szefowie Williamsa mogliby nakazać Kubicy przepuszczenie Russella. - Powinniśmy to przedyskutować. Są tego wady i zalety. Musimy znaleźć najlepsze rozwiązanie, które sprawi, że wszyscy będą szczęśliwi" - przyznał 21-latek.