Williams potwierdza powód wycofania Kubicy i znajduje przyczynę wypadku Russella

Williams znalazł przyczynę wypadku George'a Russella podczas GP Rosji. Przy okazji raz jeszcze poinformowano, że wycofanie Robert Kubicy było spowodowane brakiem części.

Nieudany był ostatni wyścig F1 dla zespołu Williams. Roberta Kubica i George Russel nie dojechali do mety GP Rosji. Najpierw wypadeł miał Brytyjczyk na 28. okrążeniu, a chwilę później Williams wycofał z rywalizacji Polaka.

Kubica zaskoczony decyzją Williamsa:

Zobacz wideo

Williams tłumaczy problem Russella w GP Rosji

Russell w pewnym momencie stracił panowanie nad bolidem. Próbował skręcać, ale auto nie chciało zmienić drogi. W efekcie Brytyjczyk wjechał prosto w barierki i był to dla niego koniec wyścigu. Ekipia z Grove wyjaśniła, co spowodowało wypadek Russella. - Znaleźliśmy problem z nakrętką koła w samochodzie George'a, co spowodowało, że prawa przednia opona nie była idealnie ustawiona. Efekt był taki, że doszło do zblokowania koła podczas hamowania. Ten element jest nam dobrze znany i sprawdzony. Sprawdzimy go, ale nie przewidujemy, by ten problem się powtórzył - przyznał Dave Robons, starszy inżynier wyścigowy Williamsa, w rozmowie z portalem Autosport.

Williams raz jeszcze o wycofaniu Kubicy

Brytyjczyk odniósł się także do wycofania Kubicy. Raz jeszcze stwierdził, że Polak został poproszony o zjechanie do alei serwisowej, bo Williams chciał oszczędzić części. Tych bowiem zespołowi z Grove brakuje. - Byliśmy zmuszeni wycofać Roberta z rywalizacji, bo w wyścigach F1 w Singapurze i Rosji ponieśliśmy sporo obrażeń. Dlatego musieliśmy się zabezpieczyć przed kolejnymi wyścigami. Zespół bardzo ciężko pracował i pracuje, by zapewnić nam większą liczbę części na Grand Prix Japonii i kolejne wyścigi - podkreślił Robson.

Problemy Williamsa wiążą się m.in. z tym, że George Russell w dwóch ostatnich wyścigach rozbił auto. W Rosji jego wypadek spowodowała przednia prawa opona. Wcześniej w Singapurze Brytyjczyk zderzył się z Romainem Grosjeanem. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.