Kubica zagrał na nosie Claire Williams i uniknął dziecinnej licytacji. To jednak nie koniec jego kariery

Robert Kubica ogłosił w czwartek, że odchodzi z Williamsa po zakończeniu obecnego sezonu Formuły 1. Polak zagrał na nosie Claire Williams, jednak zdaje sobie sprawę, że tym samym stracił szansę pozostania w królowej sportów motorowych jako kierowca wyścigowy w sezonie 2020. Jakie inne możliwości ma Kubica?

"Kubica chce sobie przygotować grunt pod sezon 2021"

Zobacz wideo

Robert Kubica w czwartek oficjalnie poinformował, że rezygnuje ze startów w Williamsie po zakończeniu obecnego sezonu Formuły 1. Polak uprzedził tym samym ruch zespołu z Grove, który mógłby wykorzystać jego obecność jako szansę zyskania dodatkowych pieniędzy za fotel od innego kierowcy. Najczęściej w tym kontekście wymienia się Nicholasa Latifiego, który jeśli zdobędzie superlicencję, ma wnieść do ekipy min. kilkanaście milionów euro. Kubica w ten sposób uniknął sytuacji z 2017 roku, gdy walczył o miejsce w teamie wraz z Siergiejem Sirotkinem. Wówczas wygrał Rosjanin, który wniósł większą kwotę pieniędzy.

Kubica zagrał na nosie Claire Williams

Podejmując taką decyzję, Robert Kubica zagrał więc na nosie Claire Williams, nie pozwalając włączyć się po raz trzeci z rzędu do licytacji o fotel w Williamsie. Jednocześnie pozbawił się jednak szans na pozostanie w F1 jako kierowca wyścigowy w sezonie 2020. Wiele wskazuje na to, że pozostanie w przyszłym roku będzie trzecim kierowcą Racing Point. Polak nie zamierza jednak rozstawać się ze ściganiem i z tego względu, wraz z Orlenem, poszukuje możliwości jazdy w innej serii wyścigowej.

Już wcześniej media informowały, że managerowie Kubicy rozmawiają z zespołem Audi na temat jazdy Polaka w niemieckiej serii DTM. Zwracając uwagę, że Orlen mógłby tym samym promować swoją markę STAR, obecną za naszą zachodnią granicą, należy uznać ten scenariusz za bardzo prawdopodobny. Co prawda, szef Audi przyznał, że nie jest zainteresowany zatrudnieniem Kubicy w fabrycznym zespole, to w grę wchodzą także dwa prywatne zespoły.

Historia Kubicy zatoczy koło?

Nie jest to jednak jedyna możliwość, jaką obecnie ma Robert Kubica. Jeśli nie zdecyduje się na dołączenie do serii DTM, może powrócić do długodystansowych mistrzostw świata (WEC). Na początku 2017 roku miał ścigać się z zespołem ByKolles Racing Team, jednak widząc problemy ekipy, postanowił z niej odejść jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Przekonał się wtedy jednak, że był w stanie bardzo szybko odnaleźć rytm autem, którym nigdy nie miał okazji się ścigać. To był też jeden z ważnych punktów w jego drodze powrotu do Formuły 1. Nie jest więc wykluczone, że Polak zdecyduje się ponownie podjąć wyzwanie w długich wyścigach.

Celem nadal powrót do F1 w 2021 roku

To rozwiązanie ma jednak jedną wadę. Nikt ze środowiska Roberta Kubicy nie ukrywa, że jego celem jest powrót do ścigania w Formule 1 w 2021 roku. Dojdzie wówczas do ogromnych zmian w regulaminie, a kilku kierowców może pożegnać się z królową sportów motorowych. Kalendarz WEC jest skonstruowany pod tym względem niekorzystnie - sezon zaczyna się w drugiej połowie roku, a kończy 24-godzinnym wyścigiem Le Mans, rozgrywanym w czerwcu. Gdyby udało się wrócić do F1, Polak musiałby zerwać umowę z zespołem, w którego barwach by występował.

Poza wspomnianymi możliwościami są także inne, do których dojdzie w przypadku niekorzystnego obrotu spraw. Jeśli nie uda się Polakowi znaleźć miejsca w wybranych przez niego seriach, mógłby dołączyć m.in. do Formuły E, czy powrócić do rajdów. Wydaje się jednak, że te opcje oddalą go od celu, którym jest powrót do F1 w 2021 roku. Pytanie, czy cel ten będzie realny, będąc kierowcą testowym i jeżdżąc w symulatorze w przyszłym sezonie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA