Robert Kubica uprzedził ruch Williamsa. Polak przeszedł do ofensywy

Ta decyzja wisiała w powietrzu od jakiegoś czasu. Robert Kubica żegna się z Williamsem, w którym nie widzi przyszłości i szansy na rywalizację. Tym samym uprzedza ruch zespołu i bierze sprawy w swoje ręce.
Zobacz wideo

- Gdybym stanął kiedyś przed lustrem, wiedząc że straciłem jedyną okazję na powrót do Formuły 1, trudno by mi było się z tym pogodzić - mówił Robert Kubica po powrocie do ścigania w F1.

Zaznaczał, że to wcale nie była łatwa decyzja, a alternatywą pozostawał cieplutki kontrakt z Ferrari, oferującego etat kierowcy rozwojowego. Po roku spędzonym w Williamsie, w roli kierowcy rezerwowego, Polak znał tę ekipę na wylot. Nie zdziwił się nawet opóźnieniami na przedsezonowych testach Barcelonie, bo widział w z bliska jak pracuje fabryka, a doświadczenie z Formuły 1 natychmiast podpowiedziało mu, jakie będą tego skutki. Williams nie tylko spóźnił się z samochodem na testy, ale dostarczył też najgorszy bolid w Formule 1 od czasów Marussii. Wszystkie zdarzenia z tego sezonu pokazują przed jak trudnym stał wyborem. Z jednej strony pchała go chęć ścigania i udowodnienia światu, że wciąż potrafi być dobrym kierowcą, z drugiej wizja cierpienia na końcu stawki, bez jakiejkolwiek szansy na rywalizację z kimkolwiek. Przy okazji testów w Barcelonie angielscy dziennikarze potwierdzali, że w ekipie z Grove panuje chaos w zarządzaniu, a kontrakty rozwiązało kilku czołowych inżynierów.

Gdyby jednak Kubica nie zdecydował się na powrót, drugiej szansy już pewnie by nie dostał. Co dał mu sezon spędzony w Williamsie? Pokazał, że mimo problemów z prawą ręką radzi sobie w wyścigach i to na wszystkich torach, że nawrót w Monaco nie jest problemem, że w walce koło w koło na starcie (bo tylko tam mógł powalczyć) radzi sobie znakomicie i praktycznie nie popełnia błędów. Nieźle, jak na kierowcę, którego skazywano na porażkę jeszcze przed startem sezonu. Porażką jest natomiast starcie z debiutantem Georgem Russellem, który wygrał z Polakiem wszystkie sesje kwalifikacyjne. Pytanie na ile wpływała na to umiejętność zarządzania wrażliwymi oponami Pirelli, a na ile różnice w samochodach pozostaje na razie bez odpowiedzi.

Kubica w nadzieją patrzy w przyszłość

Kubica zyskał natomiast wielkiego sponsora, a Orlen zapowiada dalszą współpracę. 10 mln euro za sezon to wciąż spory wkład, nawet jak na realia Formuły 1, a prezes Daniel Obajtek podtrzymuje nie tylko chęć dalszej współpracy, ale wręcz zwiększenia nakładów. Po tym, jak na czwartkowej konferencji prasowej potwierdzono odejście Kubicy, Orlen za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformował, że Polak w przyszłym sezonie zostanie w F1. Na razie nie wiemy jednak, w jakim zespole i w jakiej roli.

Najbardziej realna wydaje się współpraca z zespołem Racing Point w roli kierowcy rezerwowego (podstawowymi kierowcami są Lance Stroll i Sergio Perez) i być może szukanie startów w innej serii. 2021 rok będzie przełomowym w Formule 1 ze względu na radykalną zmianę przepisów technicznych. Można się wtedy spodziewać wielu roszad w zespołach i nowych możliwości znalezienia miejsca w innej ekipie. Robert Kubica uznał, że to lepsze niż walka z wiatrakami w Williamsie, w którym nic się nie zmienia, a kolejny sezon zapowiada się identycznie jak ten.  
 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.