Choć wydawałoby się, że w sytuacji, w której znalazł się Williams, kierowcy powinni ze sobą ściśle współpracować, aby pomóc ekipie jak najszybciej wydostać się z końca stawki, realia są nieco inne. Robert Kubica walczy ze swoim bolidem o przetrwanie, a jedynym celem George'a Russella jest zdominowanie zespołowego partnera i pokazanie, że jest lepszy od Polaka, który w swojej karierze wygrał jeden wyścig i udowodnił, że potrafi rywalizować jak równy z równym z mistrzami świata.
To odbija się na sposobie, w jaki George Russell reaguje za kierownicą. Poza torem Brytyjczyk wypowiada się ciepło i z szacunkiem o zespołowym partnerze, co Williams wykorzystuje nagrywając krótkie filmy z udziałem swoich kierowców. Na torze jednak koncentruje się tylko na pokonaniu Kubicy, co odbija się w sposobie komunikacji z inżynierem.
Kiedy słucha się komunikatów radiowych podczas całego wyścigu, zwraca uwagę fakt, że Russell wielokrotnie w ciągu rywalizacji dopytuje się swojego inżyniera o pozycję Kubicy na torze, różnicę w ich tempie. Kilkukrotnie Brytyjczyk starał się dowiedzieć, co musi się stać, aby mógł Polaka zdublować. Nigdy jednak nie pada ani imię, ani nazwisko polskiego kierowcy. Russell i jego inżynier starają się mówić tak bezosobowo, jak to tylko możliwe. Przykładowy dialog między nimi może wyglądać tak:
- Gdzie jest?
- 15 sekund za tobą.
Raz jednak zdarzyło mu się także poza torem wbić szpilkę Kubicy. - Mam wielki szacunek do zagranicznych kierowców, którzy wykonują swoją pracę z użyciem angielskiego. W ogóle nie znam polskiego, nie umiem powiedzieć w tym języku nawet jednego słowa. Nie można oczekiwać, że każdy kierowca będzie wiedział, co oznacza dane wyrażenie. Z tego także mogą wynikać różnice. Mogę interpretować pracę bolidu w taki sam sposób, ale użycie jednego słowa może doprowadzić do różnicy w całej interpretacji - przyznał Russell, sugerując, że język angielski może być pewną przeszkodą w komunikacji Polaka z inżynierami, co może w pewien sposób utrudniać pracę nad rozwojem bolidu.