Pozostanie w Williamsie nie jest prawdziwym celem Roberta Kubicy. Musi sobie pomóc

Przed Robertem Kubicą dwa ważne tygodnie w Formule 1, które mogą być wręcz kluczowe dla przyszłości w tym sporcie. Nasz kierowca po pierwszej fazie sezonu znalazł się w bardzo trudnym położeniu, a już w sierpniu na dobre wystartuje giełda transferowa. Wydaje się, że pozostanie w Williamsie nie jest dla Kubicy celem nadrzędnym, ale Polak musi sobie pomóc. I to jak najszybciej.

Do listopada 2018 roku cała sportowa Polska żyła wydarzeniami związanymi z powrotem Roberta Kubicy do Formuły 1. Wszystko zaczęło się od pierwszych prywatnych testów w czerwcu 2017 roku, jeszcze dla Renault. Choć wówczas panowało jeszcze przekonanie, że Kubica ma spore ograniczenia, które nie pozwolą mu na regularne starty w Formule 1. Byłe gwiazdy jak Jacques Villeneuve twierdziły nawet, że Kubica może stanowić zagrożenie dla zawodników, szczególnie gdy będzie musiał radzić sobie w tłoku. Po dwóch latach wiemy jednak, że Kubica wciąż może jeździć w Formule 1, a swój najlepszy jak dotąd wyścig zaliczył w Monako. Tym Monako, które miało być zmorą 34-latka.  

Kubica między dżumą a cholerą 

Kubica pokazuje również, że doskonale radzi sobie w tłoku, co udowadnia niemal za każdym razem, tuż po starcie wyścigu. To właśnie pierwsze okrążenia są dla Polaka najlepsze w tym sezonie, a szybkość reakcji i trzeźwe myślenie może po prostu imponować. Tylko wtedy Kubica wyprzedza swoich rywali, ale po dwóch, trzech kółkach musi uznać wyższość lepszych bolidów, które po prostu objeżdżają go bez większych problemów.  

Wiele osób zastanawia się, czy powrót Kubicy do Formuły 1 miał w ogóle sens. Polak przed laty należał do największych talentów, a w latach 2007/2008 wśród najlepszych kierowców jednym tchem wymieniało się nazwiska Kubicy, Alonso czy Raikkonena. Kubica tym powrotem chciał jednak udowodnić przede wszystkim sobie, że nie ma rzeczy niemożliwych. I to mu się udało. Choć przecież jeszcze w listopadzie miał możliwość zostania kierowcą rozwojowym Ferrari i w spokoju pracować nad ewolucją “Czerwonych strzał”, jako ekspert pracujący tylko w symulatorze. Z torem nie miałby jednak nic wspólnego i właśnie to go zniechęciło. Williams był jedyną możliwą drogą powrotu do padoku Formuły 1. Choć wszyscy wiedzieli, że o punktowanie będzie Polakowi bardzo trudno. Nawet sam Kubica nie mógł przypuszczać, że Williams w tym sezonie będzie aż tak fatalny. W listopadzie panowało przekonanie, że przecież gorzej być już nie może. Niestety mogło. A Kubica stał się obiektem wielu żartów i kpin, szczególnie wśród polskich kibiców. - Nie jest tajemnicą, że wybrałem przyjście tu do Williamsa, bo miałem możliwość ścigania się w Formule 1. Miałem inne propozycje, by robić inne rzeczy, także w F1. Oznaczało to bycie kierowcą w trochę innej roli, ale nadal kierowcą i to w topowym zespole. Wybrałem ściganie, ponieważ był to finał mojego długiego procesu powrotu - mówił dla Motorsport.com.  

Najbliższe wyścigi będą kluczowe? 

Robert Kubica jest w tym momencie w bardzo trudnym położeniu. Polak doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że ma już swoje lata, a niepowodzenie na początku sezonu 2019 jest dla niego osobistą porażką, choć oczywiście sam powrót do Formuły 1 jest już niesamowitym wydarzeniem i historią na naprawdę dobry film.  Jedyną szansą Kubicy jest oczekiwanie na taki pakiet poprawek, który pozwoli mu choćby w najmniejszym stopniu podjąć rywalizację z Georgem Russellem. Bo tylko to przedłuża jego szansę na przyszły sezon. O ile rywalizacja z Russellem o liczbę wyższych pozycji jest już praktycznie przegrana, to Polak cały czas będzie czekał na choćby minimalne promyki, które pokażą innym drużynom, że nadal warto na niego stawiać. Taką sytuacją mogłaby być na przykład znakomita jazda w deszczu. Czy dobry występ na krętym i niezwykle trudnym torze w Singapurze. - 8 lat przerwy robi swoje. Ale moim zdaniem jest teraz pokazanie ważnym osobom, że dalej jestem w stanie robić dobrą robotę, jeśli będę miał do tego odpowiednie narzędzia. Takim weekendem było Monako, gdzie większość błędnie myślało, że nie dam rady. Tymczasem moim zdaniem był to najlepszy weekend, który dał mi pewną świadomość tego, że im jest trudniej, tym lepiej jestem w stanie to wykonać - dodawał Kubica w rozmowie z wp.pl.

Pozostanie w Williamsie nie jest celem nadrzędnym  

Oglądając liczne wywiady Roberta Kubicy z Danielem Obajtkiem, prezesem Orlenu, można odnieść wrażenie, że pozostanie Kubicy w Williamsie na kolejny sezon nie jest celem nadrzędnym dla Polaka. Prawdziwym celem będzie jednak znalezienie mu innego zespołu, który po prostu będzie bardziej konkurencyjny. A takim może być Haas czy Alfa Romeo. Formuła 1 w sierpniu ma jednak wakacyjną przerwę i właśnie wtedy najwięcej zaczyna dziać się na rynku transferowym, a szefowie ekip ruszają do kolejnych negocjacji. Może to zatem oznaczać, że najbliższe dwa wyścigi w GP Wielkie Brytanii i GP Niemiec mogą być dla przyszłości Roberta Kubicy bardzo ważne.  

Przyszłość nie zależy od Kubicy, ale może jej pomóc  

Brak wyników i porażki ze swoim zespołowym partnerem są podstawą do wielu dyskusji na temat przyszłości danego zawodnika w F1. I tak jest od zawsze. A Kubica takich czasowych pojedynków w kwalifikacjach przegrał z Russellem już dziewięć, dlatego nie ma co się dziwić, że po słabym początku sezonu coraz głośniej mówi się o tym, że Kubica może stracić swoje miejsce w drużynie Williamsa na sezon 2020. - Przyjemność z jazdy jest mniejsza, bo osiągi bolidów są wszystkich bardzo ważne. Swój wiek mam, za rok będę mieć 35 lat. Swoje zrobiłem, a pewne rzeczy mogłem zrobić lepiej. To nie jest tak, że teraz ogłoszę, że nie będę jeździć w F1 w przyszłym sezonie. Prawda jest taka, że nie wszystko zależy ode mnie, ale inne rzeczy zależą tylko ode mnie - mówił Kubica w rozmowie z Tomaszem Machałą z WP.pl.    

Niektóre media donoszą wręcz, że Williams będzie chciał rozwiązać kontrakt z naszym kierowcą jeszcze w czasie trwania sezonu. Orlen twierdzi zaś, że nie ma takiej możliwości. Wśród wielu krytycznych komentarzy kibiców pojawiają się takie, że jedną z szans wyjścia z twarzą z tej sytuacji mogłaby być rezygnacja samego Kubicy jeszcze w trakcie trwania sezonu, skoro i tak nie ma szans na dobre wyniki. Ta opcja jest jednak szalona. Taka decyzja praktycznie zabrałaby Kubicy szansę na ewentualną dalszą karierę w Formule 1. Zresztą to sam Robert Kubica wielokrotnie podkreślał, że lepiej jeździć w Formule 1 i być ostatnim, niż przyglądać się jej z boku. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA