Powracając do startów w Formule 1 po ośmioletniej przerwie, krakowianin otrzymał do dyspozycji zdecydowanie najsłabszy bolid w stawce.
Przed Grand Prix Francji Kubica wyjaśniał: Sytuacja jest skomplikowana i z całą pewnością są rzeczy, które nie pomagają w wydobyciu maksimum lub nawet wpleceniu regularności w cały proces. Sądzę, że niektóre wyścigi poszły mi całkiem nieźle, nawet jeśli nie było to moje maksimum, bo z różnych powodów nie było to możliwe: czasem były to moje błędy, czasem kwestie zupełnie nie leżące po mojej stronie. To bardzo trudne.
- Kanada była rozczarowującym i bardzo dziwnym weekendem. W piątek opuściłem pierwszy trening, ale w drugim od samego początku znalazłem dobry rytm. Później wszystkie te wrażenia zupełnie zniknęły. Był to duży zawód. W Monako była regularność. Mogłem pracować nad bolidem, nad budowaniem pewności siebie. To bardzo ważne rzeczy. Później jednak przychodzi ci zmierzyć się z dużą zmianą w odczuciach i osiągach. Prawdopodobnie właśnie to jest jak dotąd największym problemem w tym sezonie - mówi.
- W Barcelonie moje okrążenie z pierwszego treningu było dużo lepsze niż rezultat z kwalifikacji. W porządku, może nie była to ogromna różnica, ale jeśli weźmiemy pod uwagę tryby, paliwo, opony - nawet nieuwzględniająca warunków - i nagle pojawia się strata rzędu jednej sekundy, to jest to dość denerwujące. Ciężko to zrozumieć. W przypadku Kanady zespół znalazł jakieś powody. Pewne rzeczy nie były właściwe - dodał Polak.
- Lewis mówi, że wyścigi są mało wyczerpujące, a ja pamiętam jak otwierał radio i tak sapał. To mam pytanie, czy zrobił to specjalnie, czy miał chorobę czy po prostu był tak zmęczony. Pamiętam, że otwierał radio i sapał jak ja podjeżdżający pod górę na rowerze i nie ma już we mnie energii - śmiał się Polak.