F1. George Russell: Muszę być bardzo ostrożny podczas dublowania

George Russell zwraca uwagę na wyzwanie, jakim podczas Grand Prix Monako może okazać się dla niego przepuszczanie szybszych kierowców. Ze względu na typ toru Williams nie wprowadzi w Monako żadnych poprawek bolidu.

W Barcelonie George Russell został zdublowany przed tym, jak lider przekroczył barierę 1/3 dystansu wyścigu. Tor w Katalonii pozwalał na wykonywanie bezpiecznych manewrów dublowania, ale uliczny obiekt w Monte Carlo nie pozostawia na to zbyt wiele miejsca a w dodatku wymaga od kierowców ciągłego utrzymywania koncentracji na maksymalnie wysokim poziomie.

Zobacz wideo

- W Hiszpanii nasze tempo było dużo słabsze niż oczekiwaliśmy. Zobaczymy. Każdy weekend rzuca nam nowe wyzwania. W kwalifikacjach w Barcelonie byliśmy dużo bliżej rywali, niż się tego spodziewaliśmy, w wyścigu było już odwrotnie. Jeśli chodzi o dublowanie, to szczerze mówiąc nigdy wcześniej nie byłem w takiej sytuacji. Dopiero w tym roku zacząłem naprawdę zwracać uwagę na to, co dzieje się w lusterkach, czy ktoś nie zbliża się do mnie. Teraz nie chodzi już o obronę, ale o przepuszczenie szybszego bolidu - przyznał Russell.

- To zupełnie inne wyzwanie. Po wyścigu zorganizowaliśmy analizę uwzględniając wszystkich kierowców od Renault w dół, całą zdublowaną grupę. W zależności od tego, jak wygląda twoje dublowanie, możesz zyskać lub stracić wiele czasu. W Barcelonie nie mieliśmy z tym problemu, ale na torach takich jak Chiny czy Bahrajn, gdy kierowca odpuszcza, to momentalnie traci temperaturę opon. Walczyliśmy, aby wykonać możliwie jak najlepszą pracę - nie tylko przepuścić szybszego rywala, ale także troszczyć się o stan ogumienia. To już samo w sobie jest dużym wyzwaniem - dodał kierowca Williamsa.

- Nie. Monako to bardzo specyficzny tor. Zawsze tak było. Biorąc pod uwagę naturę tego obiektu głupotą byłoby wprowadzać tutaj duże poprawki ryzykując, że jedno uderzenie w ścianę może je wszystkie zniszczyć i pokrzyżować sobie szyki na powiedzmy pięć wyścigów - powiedział zapytany o to, czy w Monako w bolidzie Williamsa znajdą się nowe części.

Kierowca Williamsa ma nadzieję, że tegoroczny występ w Monako nie będzie dla niego tak koszmarny, jak ten sprzed roku. - Mam nadzieję, bo w ubiegłym roku w Formule 2 silnik w moim bolidzie wybuchł już na okrążeniu wyjazdowym podczas sesji treningowej. Później kwalifikacje zostały podzielone na dwie części, które trwały po piętnaście minut. Udało mi się przejechać tylko trzy okrążenia. Na pierwszym miałem stratę siedmiu, na drugim czterech a na trzecim jednej sekundy do lidera. Wszystko skończyło się w chwili, gdy nad torem pojawiły się czerwone flagi. Na domiar złego rozbiłem bolid w obu wyścigach. To był koszmarny weekend - przyznał.

Monte Carlo od lat daje kibicom niezwykłą okazję do spotkania twarzą w twarz kierowców i najważniejszych przedstawicieli zespołów. - Monako to ikona. To lokalizacja która ocieka luksusem. Jeździe tutaj towarzyszą wielkie emocje. Taka jest po prostu natura tego miejsca. W Monako mamy bliższy kontakt z kibicami. Prawdopodobnie są nas bliżej niż gdziekolwiek indziej. W Monte Carlo wszyscy znają Formułę 1, przekonałem się o tym wczoraj podczas kolacji! - opisał atmosferę panującą w Monako.

- Sądzę, że to po prostu część naszej pracy w Formule 1. Bez fanów nie byłoby takiej Formuły 1, jaką mamy obecnie. Gdybym miał wybierać pomiędzy zatrzymaniem się przy fanach lub przejściem dalej, to z największą przyjemnością pozwoliłbym im zrobić kilka zdjęć - podkreślił Russell, dopytywany czy nie męczy go aż tak duży kontakt z fanami. Więcej o F1 przeczytasz na f1wm.pl.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.