Co się dzieje z Robertem Kubicą? Williams skomplikował sytuację Polaka

Początek sezonu był dla Roberta Kubicy bardzo słaby. Liczby są dla niego bezwzględne. W pięciu wyścigach i kwalifikacjach ani razu nie okazał się szybszy od Georga Russella. Co się dzieje, że Polak tak mocno przegrywa rywalizację z młodym Brytyjczykiem i czy to może się zmienić?

Przed sezonem chyba nikt nie zakładał tak pesymistycznego scenariusza dla Polaka. Ale przed sezonem nikt też nie zakładał aż tak dużych problemów Williamsa w przygotowaniu samochodu i dwudniowego opóźnienia w testach. Od tego momentu wszystko zaczęło się sypać, a straty Williamsa do pozostałych ekip okazały się ogromne. Śmiało można powiedzieć, że wszystkie ekipy zrobiły postęp w stosunku do ubiegłego roku. Wszystkie z wyjątkiem Williamsa, który nie tylko się nie rozwinął, ale wręcz cofnął w rozwoju, co jasno pokazują porównania czasowe na poszczególnych torach. To bardzo skomplikowało sytuację Polaka, który w tych okolicznościach może się wykazać wyłącznie na tle Georga Russella.

Zobacz wideo

Zespół ten sam, samochody różne

Tu pojawił się kolejny problem. Według Roberta Kubicy, jego samochód miał błąd konstrukcyjny, który powodował nieprzewidywalne zachowanie na torze. Inżynierowie i mechanicy  razem z naszym kierowcą starali się znaleźć rozwiązanie tego problemu, ale nie potrafili go zdiagnozować. Ostatecznie uznano, że wszystkiemu winna jest sztywność nadwozia, która powoduje zmianę balansu samochodu w zakrętach. Tak przynajmniej donosił dziennikarz Mark Hughes z ,,Motorsport Magazine’’. Wystarczyło więc wymienić nadwozie na zapasowe i sprawa pewnie zostałaby rozwiązana. Ale nie w Williamsie. Niesamowicie opóźniony w pracach zespół nie dysponował bowiem takim nadwoziem. Pojawiło się dopiero przed weekendem w Baku. I całe szczęście, bo właśnie wtedy George Russell rozbił swój bolid na wystającej studzience i wystartował w wyścigu wyłącznie dzięki zapasowemu nadwoziu. Rozbity w kwalifikacjach samochód Polaka udało się odbudować. Gdyby jednak uszkodzenia były poważniejsze, pewnie zabrakłoby go na starcie. To wszystko oznaczało, że Kubica wciąż nie doczeka się wymiany samochodu.

Dziwne różnice między Kubicą i Russellem

Do zamiany doszło w końcu podczas GP Hiszpanii. Kubica otrzymał nadwozie zapasowe, Russell jeździł z nadwoziem Kubicy z Azerbejdżanu, a rozbity samochód Russella stał się zapasowym. Niestety dla Kubicy, Russell wciąż był szybszy. Mało tego, w kwalifikacjach wygrał z Polakiem aż o 1,2 sek. W świecie Formuły 1 to przepaść jeśli chodzi o kierowców tego samego zespołu. I to daje do myślenia, bo trudno nazwać to normalną sytuacją. Mało tego. Jeśli spojrzy się na czasy Roberta Kubicy z piątkowych treningów, okazuje się, że jadąc na twardszych oponach, z większą ilością paliwa i w bardziej zachowawczym trybie silnika był zaledwie o 0,3 sek. wolniejszy od okrążenia kwalifikacyjnego, w którym wyciska się z samochodu maksimum możliwości. Wyliczając czysto teoretycznie, można przyjąć, że pośrednia mieszanka była w Barcelonie o 0,8 sek. wolniejsza na okrążeniu od miękkiej, a każde dodatkowe 10 kg to strata mniej więcej 0,3 sek. Do tego trzeba doliczyć różnice wynikające ze słabszego trybu silnika i ewolucję toru, który po startach wielu serii towarzyszących staje się coraz szybszy, ponieważ zwiększa się przyczepność. To oczywiście nie oznacza, że Kubica powinien być szybszy od Russella, ale pokazuje, że w podczas weekendu samochód nie rozwijał się w odpowiednim kierunku. Oczywiście, nie chodzi też o umniejszanie zasług Russella, który jest bardzo zdolnym i szybkim kierowcą. Taka różnica między nimi jest natomiast czymś nienaturalnym.

Czy Russell jest faworyzowany?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba dobrze zrozumieć całą sytuację. Będąc w ogonie stawki Williams z nikim się nie ściga. Próbuje odrobić stracony dystans do innych zespołów, ale ponieważ wszyscy robią postępy w trakcie sezonu, ekipa z Grove musiałaby robić większe postępy niż inni, a to w Formule 1 jest bardzo trudne. Szczególnie w sytuacji, kiedy jakiś zespół chwieje się w posadach. Patrząc na to, jakie Williams ma problemy, łatwo sobie wyobrazić, że nie jest w stanie wyprodukować wystarczająco dużo części, aby poprawki trafiły do obu kierowców jednocześnie. Tak zresztą zdarza się również w innych zespołach. W ubiegłym roku w Hassie sprawę postawiono jasno: kierowca, który jest wyżej w tabeli, otrzyma poprawki jako pierwszy. W Ferrari również jest oczywiste, że priorytetowo traktują Sebastiana Vettela. A co z Williamsem? Brytyjski zespół ma w swoich szeregach młodego, zdolnego Brytyjczyka, który od początku sezonu jest szybszy od swojego zespołowego partnera. Sprawa pierwszeństwa we wszelkich ulepszeniach jest w tym wypadku dość oczywista.

Sytuacja Roberta Kubicy jest zatem bardzo trudna. Rywalizuje tylko z jednym kierowcą, który z naturalnych powodów może liczyć na większe wsparcie zespołu. To praktycznie odbiera mu szanse na wykazanie się. Trudno na razie wyrokować, czy jego los w Formule 1 jest przesądzony czy nie. Na pewno do końca sezonu musi cierpliwie czekać na swoją szansę, a jak się pojawi - wykorzystać ją. Cierpliwości Robertowi Kubicy nie brakuje, umiejętności także. Bez tego i bez wsparcia finansowego Orlenu nie dostałby się ponownie do Formuły 1. Tyle że kierowców przynoszących sponsorów jest więcej, a Williams postawił jednak na Polaka. Siergiej Sirotkin przyznał ostatnio, że marzy o powrocie do Formuły 1 i chętnie zamieniłby się z Kubicą. 

Monako to dla Kubicy szansa i wielkie ryzyko

Kolejnym przystankiem Formuły 1 jest Monte Carlo. Uliczny tor w Monaco stanowi największe wyzwaniem dla kierowców i jeśli czyste umiejętności mogą gdzieś decydować w większym stopniu to właśnie tam. Jadąc na granicy ryzyka, można wiele zyskać, ale także wiele stracić, o czym ostatnio przekonał się choćby Max Verstappen z Red Bulla, rozbijając samochód w sekcji przy basenach. Robert Kubica lubi tory uliczne, świetnie się na nich czuje i znakomicie jeździ. Tyle tylko, że jazda obecnym Williamsem milimetry od barierek jest ryzykowna sama w sobie. Czy wyjątkowo czeka na ten specyficzny weekend? - Nie bardzo - odpowiedział Kubica w Eleven Sports, by chwilę później powiedzieć innym dziennikarzom - Czekam na niego niecierpliwie. Nic dziwnego, że Polakiem targają mieszane uczucia. Jedno się nie zmienia i Kubica powtarza to od początku sezonu - Wolę być w Formule 1, niż oglądać ją w fotelu przed TV. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.