Za nami pięć wyścigów F1 i pięć wspaniałych dubletów Mercedesa. W tym czasie oglądaliśmy także pięć sromotnych porażek Ferrari. Niestety, Robert Kubica już pięć razy przegrał kwalifikacje z Georgem Russellem, a w wyścigach za każdym razem był od niego słabszy. Kubica każdy wyścig tego sezonu kończył na ostatnim miejscu (spośród kierowców, którzy dojechali do mety), a George Russell za każdym razem zajmował o jedną pozycję wyżej.
- Sezon jeszcze się nie skończył, jesteśmy dopiero po piątym Grand Prix. Niestety, w tej trudnej sytuacji często zapominamy, i nawet ja zapominam o tym, co udało mi się osiągnąć. Na pewno każdy chciałby, żebyśmy mieli lepsze wyniki, ja też bym chciał. To by mi sporo rzeczy ułatwiło, ale tak jak mówię: jest dużo lepiej być tutaj, niż oglądać wyścigi w telewizji - mówi polski kierowca w rozmowie z Pulsem Biznesu.
Kubica porównał także wyścigi do rajdów, w których kiedyś startował. - To tak, jakby porównywać koszykówkę do siatkówki: i tu, i tu używa się rąk, trzeba być wysokim, jest piłka, ale to dwa różne sporty. W niektórych sytuacjach, w bardzo małym procencie, mogą pomóc, ale jednak w 99 proc. są to dwa kompletnie różne sporty. Tu i tu prowadzi się pojazd, jest kierownica i pedały, ale reszta jest zupełnie inna.
Jaka przyszłość czeka Roberta Kubicę?
Robert Kubica nie może być pewny o swoją przyszłość w Williamsie. Miejsce Polaka w brytyjskim zespole chciałby zająć Siergiej Sirotkin, który pod koniec ubiegłego roku rozstał się z Williamsem. - Ludzie często mnie o to pytają. Jestem kierowcą i chcę konkurować z najlepszymi na świecie - przyznał Rosjanin.