- Robert Kubica wracający do F1 to świetna historia, ale czy powrót do nędznego Williamsa był tego warty? - tak brzmi tytuł tekstu w "The Telegraph". Luke Steele przypomina długą drogę i siedmioletnią przerwę Polaka od F1. Jednak uważa, że choć Kubica przezwyciężył problemy zdrowotne, to i tak nie ma szans na punkty ze względu na to, że "jeździ w najgorszym Williamsie w historii". Polaka trudno porównywać nawet do jego partnera George'a Russella, bo jak mówił Kubica po GP Chin, "jego samochód zachowuje się zupełnie inaczej", choć w teorii powinny być identyczne.
- W obecnej sytuacji tylko cud sprawi, że Robert Kubica lub George Russell wyprzedzą inny bolid na torze - pisze Steele dodając, że jakiekolwiek punkty są poza zasięgiem zespołu. - Kubica został wyprzedzony przez młodszego Russella w każdych kwalifikacjach oraz w każdym wyścigu. Wypadek w kwalifikacjach w Baku był dla niego najgorszym momentem sezonu - czytamy dalej, ale dziennikarz dodaje: - Nie musi nikomu niczego udowadniać. Jego reputacja nie ucierpi, wystarczy przypomnieć sobie brawa, jakie dostał po powrocie od Daniela Riccardo, Sebastiana Vettela, Lewisa Hamiltona czy Maksa Verstappena.
- Teraz może liczyć co najwyżej na to, że pokona Russella. Ale być może niesprawiedliwe jest patrzenie wyłącznie na wyniki. Patrząc na to, co Kubica przeszedł, może chce udowodnić coś sobie samemu. Nawet jeśli Williams nadal będzie katastrofalny, to jedyną osobą, która będzie mogła ocenić, czy było warto wracać do F1, będzie sam Robert Kubica - konkluduje autor.