F1. Robert Kubica: Nie mogę rywalizować z Russellem, co jest bardzo dziwne. Próbowałem wszystkiego

Robert Kubica przyznał, że od momentu powrotu do startów w wyścigach nie jest w stanie wypracować konkurencyjnego tempa za kierownicą Williamsa FW42. Polak jest rozgoryczony, że bolid uniemożliwia mu walkę nawet z zespołowym partnerem. - Naprawdę czuję, że nie jestem w stanie cokolwiek zrobić. Próbowałem już wielu rzeczy - stwierdził Polak.
Zobacz wideo

Robert Kubica ma bardzo trudny początek sezonu, wyraźnie odstając podczas niedzielnych zmagań od zespołowego partnera George'a Russella. 34-latek zwraca uwagę na skomplikowaną sytuację Williamsa z częściami zamiennymi do bolidu, a także na nieprzewidywalne zachowanie konstrukcji.

W Australii wyścig Kubicy skomplikował incydent z Pierre Gasly'm na starcie, natomiast w Bahrajnie i Chinach zawodnik uplasował się na ostatnich pozycjach z dużą stratą do partnera. Polak podkreśla, że w ubiegłym roku jego najmocniejszą stroną były symulacje wyścigów, natomiast w sezonie 2019 model FW42 uniemożliwia mu wejście na konkurencyjny poziom.

Robert Kubica: Muszę pracować nad tempem

- Uważam, że z jakiegoś powodu od chwili debiutu w nowej generacji bolidów, muszę pracować nad moim tempem na pojedynczym okrążeniu - powiedział Robert Kubica. - Mimo to na długich przejazdach było dobrze, lecz od momentu, gdy znalazłem się w tym bolidzie w Australii, moje tempo wyścigowe nie istnieje, a odczucia są tak złe jak nigdy dotąd.

Kompletnie nie mam przyczepności. Wydaje mi się, że zdołałem coś wypracować w kwalifikacjach, ponieważ zachowanie opon jest wówczas znacznie lepsze. Mimo to nie jestem w stanie robić tych samych rzeczy co kierowcy z czołówki, a nawet George, co jest bardzo dziwne. Naprawdę próbowałem już wszystkiego, lecz kiedy nie masz przyczepności, to nie ma żadnego magicznego rozwiązania w tym sporcie.

Kubica podczas czasówki w Szanghaju stracił do Russella zaledwie 0,031 sekundy, lecz w wyścigu średnia z jego dziesięciu najlepszych okrążeń była gorsza o sekundę od partnera. 34-latek dodał, że ciężko jest mu zaakceptować tę sytuację. - Wygląda to w taki sposób, że gdziekolwiek przyczepność jest niższa lub panują chłodne warunki, to po prostu nie jestem w stanie prowadzić bolidu. W poprzednim sezonie nie wyglądało to w ten sposób. Jak już mówiłem, w ubiegłym roku wysiadając z bolidu powtarzałem, że muszę się poprawić na pojedynczym kółku, ponieważ o tempo wyścigowe nie miałem zmartwień. To był tak naprawdę jeden z moich mocniejszych punktów, ale teraz kompletnie nie mam tempa.

Moje tempo w walce z zespołowym partnerem nie istnieje. Kiedy wyjeżdżam z zakrętów i mam uślizg kół, on nagle odjeżdża mi. Nie twierdzę, że to wina bolidu, ale z pewnością jest to coś, co musimy zrozumieć. Miałem bardzo słabą trakcję i po odprawie z George'em dowiedziałem się, że u niego nie było tak źle. Jak już mówiłem, to nie jest tylko wina bolidu. Jest wiele różnych czynników.
Wydaje mi się, że sytuacja potrafi się czasem poprawić, by wkrótce ulegała pogorszeniu. To zależy od toru oraz warunków, lecz moim zdaniem lepsze tempo w piątki wynika z tego, że nie wiemy co inni robią. Dziesięć lat temu w takiej sytuacji próbowałbym mocniej naciskać. Mógłbym teraz przycisnąć na trzech lub czterech kółkach, lecz wkrótce znalazłbym się w żwirze na zużytych oponach, a moje tempo uległoby pogorszeniu. Naprawdę czuję, że nie jestem w stanie cokolwiek zrobić. Próbowałem już wielu rzeczy.

Więcej o F1 na F1wm.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.